Artykuły

Publiczność ma zawsze rację

Najpierw są próby. Najciekawsza ta pierwsza czytana. Wszyscy są dla siebie mili. Oglądają się i komentują, czy dobra obsada. Potem reżyser mówi, jakby to chciał zrobić. I każdy myśli, że jak z tego wyjdzie dziesięć procent, to będzie sukces. Potem się czyta, a właściwie sylabizuje, bo aktorzy udają, że są analfabetami. Tylko pamiętam, jak Węgrzyn przeczytał od razu wspaniale i zjawił się dopiero na generalnej. Potem jest pierwsza sytuacyjna. Też bardzo ważna. Potem odrywamy się od egzemplarza i usiłujemy mówić z pamięci. Bez suflera to się nie udaje. Jak mówił Jerzy Leszczyński: "Teatr wykończył Julek, kiedy wyrzucił suflera". Ja jeszcze grywałem z budą pośrodku sceny, wmontowaną w rampę. Widziałeś twarz starszego pana, który mówił ci wprost do ucha. Potem panów zastąpiły panie i schowano je za kulisy, skąd niczego nie słychać. To znaczy aktorzy nie słyszą, bo widownia tak. Potem zaczynają się generalne, gdzie ważniejszy od aktora jest pan Józio od świateł. No i w końcu jest premiera. Stajesz samotny naprzeciw orangutana, którym jest bezimienna, nierozpoznawalna czarna otchłań widowni. I to ona decyduje o twoim sukcesie czy klęsce. Co zabawne, po paru latach doświadczenia już po kilkunastu sekundach wiesz, z kim będziesz dziś walczył.

Czy są życzliwi, czy wrażliwi, czy tępi, czy rechocący z byle czego, czy marmury. Wśród marmurowej, zastygłej widowni najgorszy jest śmieszek solista, który daje znać, że on jeden rozumie wszystkie niuanse. Jest widownia słuchająca, jest widownia szukająca tylko okazji do chichotu. A śmieją się na przykład ze słowa "Żyd", albo w ogóle nie wiadomo, z czego. Tragicy mają lepiej, bo jeśli cisza, to znaczy, że słuchają, ale komicy? Komików cisza zabija. I broń Boże zacząć szukać sposobów, że może ich rozbawię! To, co we wtorek wywoływało salwy śmiechu, w środę spotyka się z pojedynczym nieśmiałym chichotem.

I błagam - robić swoje i nie walczyć z widownią, bo zaraz znajdziemy się w Małkini.

Wczoraj było brawko, to może przyjdzie za miesiąc. Bądź uczciwy. Uwierz mnie staremu. To się w końcu opłaci. Martwa cisza zamieni się w standing ovation. Nie będą chcieli puścić was ze sceny. Tak was pokochali. A jeżeli nie. No to co? Publiczność ma zawsze rację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji