Artykuły

Pomagamy im być szczęśliwszymi ludźmi

W czerwcowym numerze "Teatru" ukazał się artykuł Pani Karoliny Krawczyk pod tytułem "Pozwólmy im być artystami!". W swoim tekście Pani Karolina ocenia przedstawienia, które zobaczyła w czasie IX Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych "Albertiana". Robi to ze starannością należną krytykom i za tę staranność serdecznie jej dziękujemy. Niestety, zagłębiając się w lekturę, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autorka nie do końca wie, na czym polegało wydarzenie, w którym uczestniczyła. Pani Karolina skupiła się na walorach artystycznych i estetycznych przedstawień, pomijając cel terapeutyczny, który od początku przyświeca "Albertianie" i sprawia, że ten festiwal w ogóle istnieje.

Aktorami, którzy występują w czasie "Albertiany", są osoby niepełnosprawne intelektualnie - podopieczni Warsztatów Terapii Zajęciowej z całej Polski. U wielu z nich niepełnosprawność jest tak znaczna, że mają problem z zapamiętaniem prostych słów i czynności. Dla niektórych już samo wejście na scenę, zrobienie kilku kroków w prawo czy w lewo w odpowiednim momencie i wypowiedzenie jednego zdania jest wyczynem na miarę roli Hamleta. Często są to ludzie trzydziesto-, czterdziesto-, pięćdziesięcioletni, ale ich umysł zatrzymał się na poziomie pięcio-, sześcio- czy dziesięciolatków. Wymaganie od nich umiejętności niezbędnych do występu w profesjonalnej sztuce byłoby niczym innym jak zaspokajaniem ambicji terapeutów.Tymczasem terapeuci starają się dostosowywać poziom spektakli i ról do umiejętności aktorów, którzy znajdują się w ich grupie. Osobista rozmowa z artystami z WTZ z całą pewnością wiele by Pani Karolinie wyjaśniła i pozwoliła lepiej zrozumieć, czym dla nich jest teatr i role, w które się wcielają.

Autorka pisze: "jest wesoło, jest zabawa, wszyscy zadowoleni". I o to właśnie chodzi! Zależy nam na tym, aby udział w przedstawieniach pomógł tym ludziom choć na chwilę uspokoić lęki, rozjaśnić i uporządkować chaos myśli. Staramy się dla nich i z nimi tworzyć świat, w którym dobrze się czują. Nie chcemy ich straszyć ani wymagać niemożliwego. Nie chcemy szokować ich losem, czy wzruszać się ich kosztem. Na scenie powinni się czuć bezpiecznie i mieć świadomość tego, co się wokół nich dzieje, tylko wtedy terapia teatrem ma sens.

Autorka tekstu czyni nam zarzut z tego, że przedstawienia prezentowane na "Albertianie" trwają nie dłużej niż piętnaście minut. Skąd ten zapis w regulaminie? Wielu naszych artystów nie jest po prostu w stanie dłużej wytrzymać na scenie. Często są to osoby bardzo chore, z różnymi łączonymi niepełnosprawnościami ograniczającymi przygotowanie dłuższych spektakli. Nie aspirujemy do miana profesjonalnych grup teatralnych, nie dokonujemy selekcji aktorów, nie gramy w teatrach i nie sprzedajemy biletów. Spektakle pokazujemy na różnych uroczystościach, festynach i świętach. Z relacji widzów wiemy, że nasze przedstawienia działają w inny sposób niż profesjonalny, artystyczny teatr. Dają wiele do myślenia o człowieku, życiu, sensie cierpienia. Wstrząsają autentycznością, entuzjazmem i prawdą przeżywania. Aby nie odpychały, staramy się naszym aktorom dać jak najgodniejszą oprawę muzyczną i plastyczną. Dlatego zapraszamy do współpracy najlepszych artystów, na przykład muzykę dla Teatru Radwanek pisze Andrzej Zarycki, teksty piosenek przygotowuje Maciek Wojtyszko, głosów użyczają najwięksi polscy aktorzy, choćby Jerzy Trela, Anna Radwan, Do-rota Segda i wielu innych.

Autorka nazywa "litością" oklaski, które otrzymują aktorzy "Albertiany". To prawda, że widownia często jest zaskoczona i z mieszanymi uczuciami ogląda przedstawienia - czasem po raz pierwszy spotyka się z osobami niepełnosprawnymi - a jednak bije brawa szczerze i co roku tłumniej zapełnia Teatr Słowackiego. Dla osób niepełnosprawnych intelektualnie występ na tej pięknej scenie jest ogromną radością, wydarzeniem, które wspominają cale lata. Cieszą się, że ktoś ich podziwia i docenia, że są komuś potrzebni! Większość z nich nigdy nie zagra Hamleta ani Romea, ale dzięki swoim rolom - choćby były to tylko krytykowane role kwiatków, pszczółek i wesołych nutek-mają po co rano wstać z łóżka, uczyć się nowych zdań i kroków. Mają szansę zobaczyć inny, lepszy świat. Przez te kilkanaście minut mogą zapomnieć o swoich ograniczeniach i chorobie, mogą być po prostu szczęśliwszymi ludźmi. Na tym właśnie polega funkcja terapeutyczna teatru i temu służy "Albertiana". Porównywanie jej z profesjonalnym festiwalem teatralnym było - naszym zdaniem - zwykłym nieporozumieniem. Mamy nadzieję, że przesłane przez nas informacje pomogą lepiej zrozumieć to wydarzenie. Kolejna, dziesiąta już "Albertiana" odbędzie się w marcu przyszłego roku. Serdecznie zapraszamy!

Anna Dymna, Terapeuci Warsztatów Terapii Artystycznej w Radwanowicach i twórcy Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych "Albertiana"

Szanowna Pani,

Bardzo dziękuję za Pani odpowiedź na mój artykuł. Cieszę się, że przeczytała go Pani z tak dużą uwagą. Cieszy mnie również Pani potrzeba odpowiedzi - zawsze marzyłam o tym, żeby na łamach "Teatru" żywo dyskutowano o sztuce z udziałem osób niepełnosprawnych, by był to temat istotny i przenikał do coraz szerszego grona ludzi ze środowiska teatralnego, szczególnie tego mainstreamowego. Myślę, że tylko w ten sposób - poprzez krytykę i wymianę opinii - zjawisko, na którym obu nam bardzo zależy, może się rozwijać. Wierzę, że jeśli zainteresuje się nim środowisko profesjonalnych artystów, zaowocuje to wzrostem wartości artystycznych i pozaartystycznych oraz ewolucją teatralnego języka tego teatru. Mam też nadzieję, że dzięki temu coraz większa i bardziej świadoma publiczność trafi na przedstawienia, a być może również powstanie więcej grup teatralnych z osobami niepełnosprawnymi. Jak pokazują przykłady z całego świata, teatr z udziałem amatorów (m.in. z osobami niepełnosprawnymi) może być bardzo inspirujący - i dla aktora, i dla widza.

Podczas "Albertiany" miałyśmy okazję porozmawiać tylko przez krótką chwilę, a myślę, że warto kontynuować rozpoczęty wówczas dialog, szczególnie że łączy nas zaangażowanie w podobne działania. Ryć może nasza polemika będzie początkiem poważnej dyskusji o teatrze, który w Polsce wciąż dryfuje daleko poza marginesem życia teatralnego.

W Pani liście silne wydaje się poczucie, że niesprawiedliwie potraktowałam pracę włożoną przez Panią i Pani Fundację w stworzenie "Albertiany" oraz nie doceniłam wartości, jakie wnosi to przedsięwzięcie w życie Państwa podopiecznych. Przepraszam, jeśli nie dość wyraźnie napisałam, że bardzo doceniam i szanuję Państwa działalność - usiłowałam wyrazić mój ogromny szacunek dla wyprawy na Kilimandżaro, która była imponującym projektem, starałam się docenić szlachetność intencji i pożyteczność skutków Państwa codziennej, często niezwykle ciężkiej pracy. Jednak moim zadaniem naczelnym była relacja z "Albertiany" i uczciwa opinia na ten temat. Wszystko, co mam do powiedzenia, napisałam już w artykule. Wydaje mi się, że dość jasno uzasadniłam swoją opinię i nie chciałabym jej powtarzać. Mogę dodać jedynie, iż jestem głęboko przekonana, że stopień niepełnosprawności artystów nie musi być przeszkodą, by stworzyli oni piękne widowisko, ale - co jest zazwyczaj silą takich przedsięwzięć - opowiedziane własnym, autonomicznym językiem, a nie poprzez wykonanie narzuconych im zadań.

Nie ufam też niestety do końca koncepcji terapii w teatrze - na wielkiej sali teatralnej, na oczach widzów. Terapia jest sprawą bardzo intymną i - jako widz - nie po to przychodzę do teatru, by przyglądać się cudzej terapii. Chcę zobaczyć człowieka, jego ekspresję, jego historię, jego emocje, jego wyobraźnię... nie jego terapię. Wierzę, że teatr ma bardzo silny wymiar terapeutyczny, ale dzieje się to niejako "przy okazji", jest efektem ubocznym, jest bonusem, wewnętrznym darem dla jego uczestnika.

Pozostanę więc przy swojej opinii, choć bardzo szanuję Pani drogę i Pani pracę. Rozumiem zarzuty, nie zmienia to jednak moich poglądów, również wynikających z teatralnej pracy z osobami niepełnosprawnymi oraz z obserwacji podobnych działań, nic tylko w Polsce, ale także w Europie. Wiem, że Pani i Pani Fundacja pomagacie swoim podopiecznym być szczęśliwszymi ludźmi i nigdy nie mogłabym temu zaprzeczyć.

Mimo różnic, z wyrazami szacunku

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji