Artykuły

Nareszcie!

A więc nareszcie, po 2 latach od napisania weszła na scenę jedna z najpiękniejszych polskich sztuk, jakie w ogóle powstały kiedykolwiek. Andrzej Trzebiński (pseudonim konspiracyjny - Stanisław Łomień) pisząc ją w 1942 roku, miał 19 czy 20 lat. W listopadzie następnego roku został zamordowany przez hitlerowców na Nowym Święcie pod tą ścianą gdzie dziś jest tablica upamiętniająca publiczną egzekucję zakładników.

Młodziutki autor wierszy, piosenek, rozpoczętej powieści i bezcennego pamiętnika, o hańbo, o wstydzie, dotychczas nie wydanego drukiem, miał wejść do dramaturg: i nie tylko tym utworem, ale i rozważaniami teoretycznymi o sztuce teatralnej. Ideą jego był dramat remisu, wyrażony praktycznie w finale trzyaktowej groteski "Aby podnieść różę" meczem ping-pongowym rozgrywanym bez piłeczki przez dyktatora totalistów z dyktatorem liberałów. Nie do uwierzenia jest, że ktoś tak młody był predysponowany do pchnięcia polskiej sztuki teatralnej na nowe tory. Ale pomyślmy chwilę. Ile miał lat Krasiński, kiedy pisał "Irydiona?" Ile lat Lermontow, kiedy pisał "Hiszpanów?". Dzisiejsi czterdziestoletni "młodzi", przestańcie udawać młodzieniaszków!

Ma ta sztuka oczywiste związki z dramaturgią Witkacego, której zresztą znajomość, wówczas jeszcze niezbyt powszechną, sygnalizował Trzebiński w swoich krytycznych szkicach.

Są to jednak związki nie naśladowcy, lecz dyskutanta. Witkacy, podobnie jak poeci katastrofiści, widział co nastąpi. Dlatego stał się popularny dopiero wtedy, gdy przewidywane nastąpiło. Trzebiński, podobnie jak inni czołowi poeci okupowanej Warszawy, temu co nastąpiło stawił czoło nie tylko aktywną walką, ale także aktywną myślą. Jak wiersze Baczyńskiego, Gajcego, Bojarskiego, Stroińskiego i Borowskiego - "Aby podnieść różę" ma siłę oczyszczającą greckiego katharsis.

Pamiętaliśmy o tej sztuce. Należałem do tych, którzy jak Lesław Bartelski i Stanisław Marczak-Oborski nie pomijali żadnej okazji by o nią się upominać. Ale cóż znaczą takowe supliki ? Wreszcie Janusz Warmiński przebił mur milczenia scenicznego, wystawiając ja w prowadzonym przez siebie teatrze i w swojej reżyserii. Działo się w lutym w Warszawie w Ateneum, pod opieką Stołecznej Rady Narodowej. Prapremiera ta przechodzi do historii polskich teatrów.

Warmiński dał jak najlepszą obsadę, a tak znakomitą, że to choć w części rekompensuje żal za dotychczasowe zaniedbanie tego dokumentu nieuległości kulturalnej i artystycznej naszego kraju, nawet w mrokach najstraszniejszej okupacji.

Anna Ciepielewska w roli Rizy Obliwil była uosobieniem lekkomyślnego, niepoważnego piękna, obdarzonego przecież fantazją i pociągającym wdziękiem. Było w tym coś z ducha greckiego filmu "Nie pracuje się w niedzielę", tylko że cały czas o krok od śmierci, zresztą dla niej nie do uniknięcia.

Ignacy Machowski jako Ralf Arioni, czyli intelektualista, który w tym jedynym celu aby podnieść wyrzuconą różą i złożyć ją na zwłokach kobiety, która wypadła przez okno, musi z medytacji przejść do czynu, więc działalności wcale mu nie odpowiadającej, wygrywa wszystkie podteksty swej roli.

Marian Kociniak i Bohdan Ejmont jako szachista i bokser, którzy chcąc podkreślić swoją obojętność dla wszystkiego, co nie jest sportem, mierzą swe siły na neutralnej dla obu arenie ping-pongowej, niewiarygodną groteskowość sytuacji przekazują z całym aktorskim kunsztem. Jan Kociniak doskonale przedstawia windziarza porwanego w nurt walki frazesami, których ani sensu, ani konkluzji nie ogarnia.

Ludwik Pak jako "prawa ręka" dyktatora totalistów jest naprawdę groźny w swojej groteskowej demoniczności. Roman Wilhelmi jako dyktator Deromur Ilfare przekazał cudownie owe szczeliny wątpliwości, jakie zakradają się do myśli u postaci sztandarowych. Zdzisław Tobiasz jako dyktator liberałów, pokazał ów rys nie serio jaki bywa u ludzi, których sytuacja sprzecza się z głoszonym hasłem, zaś towarzyszył mu jako jego człowiek i sumienie zbrojne Henryk Łapiński.

Gra takiego zespołu, w reżyserii jakiej trudno sobie lepszej wyobrazić i w bardzo trafnej, a jednocześnie ochronnej dla tekstu scenografii, pozwoliły przypomnieć że obok znakomitej poezji i cennej prozy rodziła się pod okupacją na kowadle historii pod najstraszniejszym młotem ucisku także wielka dramaturgia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji