Artykuły

Scenografowie całego świata łączcie się

W dniach 6-12 czerwca br. odbył się w Pradze pierwszy Międzynarodowy Sympozjon Scenografów. Wzięli w nim u­dział nie tylko scenografowie (moim zdaniem nie dość liczni i reprezentatywni) lecz rów­nież reżyserzy, krytycy, hi­storycy, architekci, inżyniero­wie. Organizatorem był cze­ski Scenograficky Ustav (tej organizacji warto poświęcić oddzielny artykuł). Liczono na skromny udział, na nawiąza­nie pierwszych kontaktów i wymianę myśli, lecz frekwen­cja była bardzo duża, szcze­gólnie ze Związku Radziec­kiego przyjechało wielu ludzi teatru z referatami i wysta­wą. Polskę reprezentowali tyl­ko zaproszeni przez Organiza­torów Jerzy Grotowski i au­tor niniejszego artykułu. Szko­da. Wydaje mi się, że repre­zentacja i powinna być liczniej­sza, taić ze względu na zna­czenie naszej scenografii jak i na sąsiedzką bliskość, a więc małe koszta takiej (przyjem­nej) wycieczki. Skorzystano z okazji i zorganizowano w Pol­skim Ośrodku wystawę sce­nograficzną, małą ale - w moim przekonaniu - dobrą, taktowną, artystyczną.

Ze swoją wystawą wystawili również Czesi. Węgrzy i jak wspomniałem Rosjanie. Do najciekawszych wrażeń nale­żało przedstawienie w osiem­nastowiecznym teatrze z osiemnastowiecznymi dekora­cjami w Czeskim Krumlowie. I tam również zorganizowano wystawę projektów. Słowem bardzo dużo pracy, kontak­tów, wrażeń i... rozrywek, ja­ko że sympozjon według "Słownika wyrazów obcych" to: u starożytnych Greków - uczta połączona z rozmową itd. Wszystko się zgadzało. Picie koniaku w szklanicach od Mosera, lekko podgrzewa­nych, dźwięczących różnymi tonami... to również duże i artystyczne przeżycie.

Referaty można by podzielić na kilka kategorii:

1. informacyjne. Wielu dele­gatów pragnęło skorzystać z okazji, ażeby zaprezentować teatr i scenografię swego kra­ju lub też wybitnych czy ory­ginalnych twórców narodo­wych, wyciągając z historii pewne wnioski na przyszłość;

2. poświęcone problemom technicznym urządzeń scen nowoczesnych, aparatury o­świetleniowej itp. Zważyw­szy, że w Sympozjonie brała udział duża (za duża może) grupa inżynierów teatralnych, te problemy przeważały. Są one niewątpliwie bardzo ty­powe dla scenografii "techni­cznej" teatrów Czechosłowa­cji, Związku Radzieckiego i Niemiec, a może zbyt obce dla nas, zważywszy niski poziom naszej techniki w teatrze;

3. poświęcone propozycjom nowej architektury teatralnej. W naszych czasach scena pu­dełkowa, choć nie jest tak o­stro atakowana jak w okre­sie Reformy, może jednak bardziej skutecznie. Ale są zwolennicy i teatru ze sceną pudełkową i teatru bez po­działu na scenę i widownię;

4. omawiające problemy te­atrów plenerowych, coraz li­czniejszych, zrodzonych z po­trzeby kontaktu z przyrodą, wyrwania się z murów mia­sta i powrotu do odświętności teatru;

5. poświęcone problemom teoretycznym przestrzeni sce­nicznej. W tej dziedzinie pier­wsze kroki poczynili artyści Bauhausu i dzisiaj Niemców to zagadnienie pasjonuje;

6. poświęcone kształceniu personelu technicznego tea­tru. Teatr współczesny wy­maga wysoko kwalifikowa­nych pracowników sceny i pracowni. W różnych kra­jach (nie u nas) organizuje się kursy dokształcające . W teatrze zatrudnieni są inży­nierowie, chemicy...

Dawał się odczuć brak dy­skusji na temat dramaturgii współczesnej oraz współpracy reżysera i aktora ze scenogra­fem - na co zresztą w pod­sumowaniu dyskusji zwrócił uwagę teatrolog francuski, Denis Bablet.

Wypowiedzi można by po­dzielić na dwa zasadnicze kie­runki: teatr techniczny i te­atr "prosty". Pierwszemu pa­tronowali Czesi, Niemcy, A­merykanie, Rosjanie, drugie­mu - Polacy. Najwięcej za­mieszania i ekscytacji wpro­wadziło przemówienie Gro­towskiego, atakujące wszystkich - zarówno inżynierów teatru jak i malarzy, teatr da­wny i współczesny. Bardzo dobre wystąpienie.

W moim referacie starałem się scharakteryzować sceno­grafię polską jako wywodzą­cą się z malarstwa, prostą te­chnicznie, czerpiącą z różnych dziedzin: folkloru, konwencji teatralnych i malarstwa, mo­numentalną i satyryczną, zaw­sze świadczącą o indywidual­ności scenografa ,o jego wizji artystycznej, ale prostą tech­nicznie. Wydaje mi się, że w czasach dzisiejszych teatr ma rację bytu jako sztuka kon­taktującą się w sposób prosty i bezpośredni z widzem, że teatr w wieku sputników nie może imponować techniką. Referat był ilustrowany kolo­rowymi przezroczami. Słu­chacze mogli uzupełnić te wy­wody, oglądając wystawę pol­skiej scenografii: 80 projek­tów i 40 fotografii z przedsta­wień, reprezentujących około trzydziestu scenografów.

Scenografia czesko-słowac­ka rozwija się w oparciu o inne prawa, co było widoczne i na wystawie i w tezach re­feratów. Tu trzeba czytelnika polskiego poinformować, że nasi pobratymcy, podobnie jak i my, pretendują do posiada­nia najlepszej scenografii. A mają, wyrażając taką opinię, wiele podstaw: kilkakrotnie otrzymali pierwsze nagrody na międzynarodowej wystawie scenografii w Sao Paulo (za­równo za całość ekspozycji jak i nagrody indywidualne), kil­ku scenografów czeskich pro­jektuje dla teatrów zagranicz­nych, a Josef Svoboda jest rozrywany przez najwybit­niejszych inscenizatorów z Felsensteinem, Peter Broo­kiem i Laurence Olivierem na czele; scenografie jego ukazu­ją się na scenach całego świa­ta od Sybiru po Kubę; nie­wątpliwie Czesi maja znacznie lepszą od nas technikę sceno­graficzną: mechanizację, wy­konawstwo, oświetlenie. Nie przytaczam argumentów arty­stycznych; te mogą być dy­skusyjne.

Z tymi tezami czeskimi, z zaakcentowaniem spraw tech­nicznych współgrała pokaź­nych wymiarów wystawa. Pro­jekty były tu wyraźnie na drugim planie, a kryształowa kula, rzucająca na te projekty migotliwe światełka, niemal je przekreślała. Natomiast rzu­cały się w oczy elementy wy­konane przez rekwizytorów według technologii, opracowa­nej przez inżynierów ze Sce­nograficky'ego Ustavu, efek­ty świetlne, przemieniające salę w istne Musee Grevin (tam również jest sala z ilu­zyjnymi efektami świetlnymi). Rzeczy godne podziwu, godne zazdrości, szczególnie dla pol­skiego scenografa, nawet jeże­li głosi apologię teatru anty­technicznego. Szkoda, że po­kazane techniki rzadko kiedy służyły sztuce. Była to raczej wystawa techniki teatralnej niż sztuki scenograficznej i jej różnorodnych kierunków.

Nie widzieliśmy również w Pradze ani dobrych scenogra­fii, ani wybitnych przedsta­wień. To był błąd organizato­rów. Bo przecież wszelkie przemówienia, wydawnictwa i wystawy mają rację dopiero wówczas, gdy pokrywają się z realizacjami teatralnymi. Miałbym nie najlepsze zdanie o teatrze czeskim, gdybym rok wcześniej nie widział kil­ku bardzo dobrych spektakli: "Romea i Julii" że wspaniałą scenografią Svobody, "Zamku" i "Króla Vavry". Z oglądanych o­becnie przedstawień ciekawa była znana i w Polsce "Gra miłości i śmierci" w reżyserii Radoka, ale scenograf, two­rząc jednoznaczną, realistycz­ną dekorację, naprowadził wi­dza na fałszywy, bo tylko re­alistyczny sposób odczytania inscenizacji. Podobnie wydaje mi się, że Czesi są bezsilni wobec "naturalizmu" trakto­wanego u nas malarsko, bez dosłowności. Słowem, nie zmieniłem zdania o polskim "wundertheamie" scenografi­cznym.

Nie wpływa to oczywiście na fakt zawstydzenia naszą techniką. Przydałby się nam jeszcze ten rodzaj scenografii opartej na projekcji, oświetle­niu i ruchomej dekoracji. To są refleksie zrodzone pod wpływem Sympozjonu Pras­kiego.

Czesi mają zamiar podzielić się z Brazylijczykami Między­narodowymi Wystawami, któ­re odbywałyby się co cztery lata w Sao Paulo i co cztery lata w Pradze. Słusznie. Cen­trum tych spraw znajduje się przecież w Europie. Czy nad Wełtawą czy nad Wisłą - oto jest pytanie?

Wobec powstawania coraz większej ilości zespołów tea­tralnych, budowania nowych teatrów, rozbudowywania ma­szynerii, tworzenia nowych, sztucznie wyprodukowanych materiałów, które w tea­trze znajdują doskonałe zastosowanie - zawód sce­nografa i jego współpra­cowników wymaga coraz większej wiedzy technicznej. Potrzebne są wymiany do­świadczeń, spotkania, wyda­wnictwa z tej dziedziny. O­panowuje mnie jednak lęk, by scenograf nie przerodził się w inżyniera; niech będzie architektem czy malarzem, grafikiem czy rzeźbiarzem, niech tworzy plastykę świat­łem, byleby jego dzieło Było sztuką, w której technika je­dynie służy wyrażaniu myśli inscenizacyjnej, wyrażaniu ludzkiego dramatu.

W tej dyskusji nad teatrem naszych czasów polski głos wydaje mi się bardzo potrze­bny, ale nie może być to głos ludzi upośledzonych techni­cznie, lecz ludzi dokonujących świadomego wyboru, dających preferencję sztuce, przy je­dnoczesnym opanowaniu tech­niki teatralnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji