Artykuły

Demokracja to szwindel

- Jest to tekst o zarządzaniu pamięcią i językiem oraz o tym, jak można tą pamięcią za pomocą języka manipulować. Bernhard pokazuje ludzi, którzy pilnują pewnej obowiązującej ich wizji przeszłości. Spętani swoimi wyobrażeniami i mitami, które podtrzymują, skazują sami siebie na margines egzystencji - mówi reżyser MICHAŁ KOTAŃSKI przed premierą "Przed odejściem w stan spoczynku" w Teatrze Studio w Warszawie.

Zaprasza Michał Kotański, REŻYSER: - Ta premiera miała się odbyć 10 kwietnia. Została odwołana z oczywistych względów. W spektaklu grają aktorzy z trzech różnych teatrowi w związku z rym nie było łatwo znaleźć następny dogodny dla wszystkich termin premiery. Obawiałem się, jak ta długa przerwa, w sytuacji kiedy nie doszło do sfinalizowania naszej pracy, wpłynie na ostateczny kształt spektaklu. Teraz, kiedy patrzę na tę epopeję męczeństwa i hipokryzji, której jesteśmy świadkami przez ostatnie cztery miesiące, z rosnącym zdziwieniem odkrywam upiorną aktualność tego tekstu.

Kiedy słyszę wypowiedziane na początku tego tygodnia w Gdyni słowa o ułomnej demokracji, to staje mi przed oczami bohater Bernharda, który mówi, że "demokracja to szwindel". A mówi to wdramacie człowiek, który 30 lat wcześniej wysyiałludzidogazu,ateraz jest sfrustrowanym sędzią sądu najwyższego. Swoją frustrację ubiera w spostrzeżenia na temat współczesności, z którymi zgodziłoby się, jak przypuszczam, wielu naszych polityków.

I jak sądzę, w zaciszu domowym wypowiadają się oni o otaczającym ich świecie w sposób, jakiego nie powstydziłby się Rudolf.

Jest to tekst o zarządzaniu pamięcią i językiem oraz o tym, jak można tą pamięcią za pomocą języka manipulować. Bernhard pokazuje ludzi, którzy pilnują pewnej obowiązującej ich wizji przeszłości. Spętani swoimi wyobrażeniami i mitami, które podtrzymują, skazują sami siebie na margines egzystencji. Kat, który mordował naród przestawić siebie jako największą ofiarę. Dla jego ofiary zaś podstawą przeżycia staje się obnoszenie ze swoim cierpieniem. Wzajemny szantaż jest sensem istnienia. Obie strony nie potrafią wyjść poza swój rytuał pamięci Bernhard pokazuje absurd, od którego nie jestesmy w stanie się uwolnić i na który jesteśmy skazani.

Młody reżyser Michał Kotański sięga po jedną z najtrudniejszych sztuk Thomasa Bernharda. W sobotę na małej scenie Teatru Studio premiera "Przed odejściem w stan spoczynku".

Absolwent krakowskiej PWST, który kilka lat temu debiutował "Polaroidami" Ravenhilla w Starym Teatrze w Krakowie, miał już okazję mierzyć się z twórczością wybitnego Austriaka. W Teatrze im. Horzycy w Toruniu wystawiał Bernhardowskiego "Komedianta". Ma świadomość, że "Przed odejściem w stan spoczynku" to - jak sam mówi - gigantyczna góra, na którą można wspinać się bez końca. "Sztuki Bernharda wymagają wirtuozerii teatralnej" - pisze w programie do spektaklu Janusz Majcherek. Świadomość tego powoduje, że tych premier bernhardowskich mamy zdecydowanie niewiele. Polskim specjalistą od Bernharda jest Krystian Łupaisktórego świetne adaptacje powieści ("Kallwerk", "Wymazywanie") czy przewrotne inscenizacje dramatów ("Na szczytach panuje cisza") jeszcze bardziej onieśmielają młodych reżyserów. Michał Kotański mówi, że właśnie dlatego postanowił - trochę z przekory - sięgnąć po tę najtrudniejszą ze sztuk austriackiego mistrza.

Teatr Studio: "Przed odejściem w stan spoczynku" Thomasa Bernharda w przekładzie Danuty Żmij-Zielińskiej. Reżyseria Michał Kotański, scenografia Paweł Walicki, opracowanie muzyczne Ksawery Szlenkier. Występują: Ewa Dałkowska, Agnieszka Roszkowska, Mirosław Zbrojewicz. w Premiera 4 września na małej scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji