Artykuły

Sen na jawie

Ofensywa polskiej dramaturgii współczesnej trwa. Po premierach Bryllowego "Janosika", "Zegarów" Łubieńskiego i "Króla Miesopusta" Rymkiewicza, które odbyły się w Krakowie, do "Pięknych ogrodach" Lucyny Legut i Michała Misiornego w Gdańsku, przyszła teraz kolej na prapremierę nowej sztuki Helmuta Kajzara "Paternoster" we Wrocławiu.

Sztuka Kajzara jest utworem bardzo oryginalnym. Zbudowana jest w formie snu na jawie, wyśnionego przez młodego człowieka, powracającego do domu rodzinnego. Sny Kajzara są bardzo konkretne i ściśle umiejscowione w czasie i przestrzeni. Autor wraca w tej sztuce do kraju swojego dzieciństwa, na Śląsk Cieszyński, tak swoisty w swojej strukturze narodowościowej i społecznej. Są tu więc echa owej dziwnej mieszaniny z czasów monarchii austro-węgierskiej, są reminescencje bliskiego współżycia Austriaków. Czechów. Słowaków i Polaków. ale są także echa gwałtownych konfliktów z czasów ostatniej wojny, przemieszane z problemami dnia wczorajszego i dzisiejszego. Tej sztuce patronował bowiem nie tylko Joyce, lecz także Różewicz, a szczególnie jego "Kartoteka", z którą "Paternoster" ma wiele punktów stycznych.

Największym urokiem autobiograficznej sztuki Kajzara jest jej język, soczysty, wielobarwny oddający znakomicie sposób mówienia różnych warstw i środowisk zamieszkujących Śląsk Cieszyński i okolice Bielska, gdzie Kajzar się urodził.

Sztuka ma poważne walory literackie i teatralne, ale jest typową sztuką utalentowanego debiutanta, nie pozbawiona wad konstrukcyjnych. Z tym większym uznaniem należy mówić o wielkiej pracy, jaka włożył w jej opracowanie Jerzy Jarocki. Dał on tu znowu pokaz swej wirtuozerii reżyserskiej, pokazał ile reżyser może zrobić dla sztuki i dla autora, jak może ożywić i uteatralnić swą inwencją twórczą jego tekst, Jarocki rozgrywa całość bez żadnej przerwy (nie można przerywać snu). Kładzie wielki nacisk na ruch i gest, na elementy pantomimiczne.

Do sukcesu przedstawienia przyczynia się w dużej mierze scenografia Kazimierza Wiśniaka, współgrająca bardzo dobrze z intencją reżyseria i charakterem samej sztuki. Jest bardzo konkretna, prawie realistyczna, ale ma zarazem coś z surrealistycznego wymiaru snu na jawie. Jeden drobny szczegół, jeden element dekoracji czy kostiumu, każe nam od razu dostrzec, że konkretne przemioty ułożone i uporządkowane tu zostały na zasadzie logiki sennego zwidu. Jest też w scenografii Wiśniaka (jak i w reżyserii Jarockiego) delikatna ironia połączona z liryką wspomnień, jest ciepło sennego marzenia, co znajduje swój wyraz choćby z spatynowanym brązie dekoracji i kostiumów. Nie ma w niej natomiast cienia szyderstwa, czy naigrawania się z tych ludzi, o których sztuka opowiada, choć ich osąd jest nieraz okrutny. Autor i przedstawienie demaskują ich, ale ich nie wyśmiewają. Nawet owe kapelusiki na głowach szacownych drobnomieszczan, zabawne skrzyżowanie góralszczyzny i tyrolszczyzny, stanowią raczej koloryt lokalny, niż groteskowy akcent w tym rzetelnym, mądrym i myślącym przedstawieniu.

Na wysokości zadania stanął w tej trudnej pracy zespół Teatru Współczesnego. Widać w tym przedstawieniu, jak aktorzy rozwijają się we współpracy z wybitnym reżyserem, jak rosną ich możliwości artystyczne, ile można z nich wykrzesać. Edward Lubaszenko może zaliczyć rolę Ojca do swych najwybitniejszych osiągnięć. Jest ostry, kostyczny, władczy, umie się jednak także zdobyć na tony ciepłe, liryczne, potrafi znaleźć krytyczny dystans do przedstawianej postaci, kiedy sztuka tego wymaga. Matkę gra wyraziście Ina Nowicz, którą pamiętamy ze "Starej kobiety". Józiem w dwóch postaciach są Andrzej i Bogusław Kiercowie, grający z dużą siłą poetyckiego wyrazu, a zarazem naprawdę tak podobni do siebie, jakby byli bliźniakami. Gwiazdę grała na zmianę Maja Komorowska i Gena Wydrych. Bardzo soczystym i autentycznym pastorem jest Zdzisław Latoszewski.

"Paternoster" jest jednym z ciekawszych przedstawień nowego sezonu. Jego sukces świadczy o tym, że teatry nasze mają wiele do wygrania w pracy nad nowymi polskimi sztukami współczesnymi. I choć są w tym spektaklu pewne dłużyzny, których nie udało się usunąć nawet Jerzemu Jarockiemu, to jednak jest to w sumie prawdziwe wydarzenie artystyczne, którego nie wolno pominąć nikomu kogo interesuje los naszego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji