Artykuły

Warszawa. "Pan Tadeusz" wg Joanny Szczepkowskiej

Joanna Szczepkowska w Teatrze Syrena przygotowuje wraz z grupą młodych aktorów premierę spektaklu "Pan Tadeusz i inne obce języki".

Rozmowa z Joanną Szczepkowską

Dorota Wyżyńska: "Pan Tadeusz" w Teatrze Syrena? Epopeja narodowa w teatrze kojarzącym się z piosenką, komedią, rozrywką? W repertuarze między komediami "Klub hipochondryków" i "Pieniądze nie śmierdzą"?

Joanna Szczepkowska: Ja po prostu zobaczyłam kiedyś "Pana Tadeusza" koło śmietnika - książka leżała obok różnych odpadków i tak się zaczęła moja mania, żeby wzbudzić uczucia do tej poezji chociaż w małej grupie młodych ludzi. Szukałam miejsca, możliwości, ale wszystko się rozciągało w czasie, no i te wszystkie sponsoringi Ja tego nie potrafię po prostu. I pewnego dnia do ZASP przyszedł Wojciech Malajkat, dyrektor Teatru Syrena, i zapytał, czy to prawda, że ja chcę robić "Pana Tadeusza" i powiedział, że to bierze. I ja się natychmiast zgodziłam, chociaż na samą pracę mieliśmy trochę ponad miesiąc, co zakrawa na szaleństwo.

Pamiętam wzmiankę na wortalu e-teatr, że ogłasza pani casting do "Pana Tadeusza". Jaka była reakcja? Dużo osób się wtedy zgłosiło?

- Sto sześćdziesiąt. Myślałam, że to będzie garstka, która się wykruszy. Tymczasem ta pierwsza grupa jeszcze spoza Teatru Syrena, z którą "włóczyliśmy się" po rożnych salach z próbami, trzymała się nadspodziewanie i w końcu to ja musiałam przerwać naszą pracę, żeby nie wpędzać ludzi w coś, co może nie mieć przyszłości. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać przy innej pracy. Poza tym to nie był casting. Nie wybierałam pod kątem szczególnych umiejętności recytatorskich ani żadnych innych. Chciałam, żeby byli bardzo różni. To wszystko.

"Dynamiczna grupa dwunastu młodych aktorów tworzy coś w rodzaju współczesnego chóru, uwalniając energię muzyczną tego tekstu. Są wspomagani muzyką bębnów" - zapowiada pani w materiałach promocyjnych teatru. Dlaczego młodzi ludzie? Dlaczego chór?

- Młodzi, bo to pokolenie posługujące się językiem skrótu zderzone z trzynastozgłoskowcem wydaje mi się niezwykłą jakością Bębny miały być na scenie, ale okazały się niepotrzebne. Są w tle muzycznym. Natomiast chór, czyli grupa, od początku był moją ideą. Tu nie ma ról. Oni wchodzą w dynamikę tej akcji jako zbiorowość.

Czy trudno było przekonać młodych ludzi do pracy nad "Panem Tadeuszem"? Czy nie jest tak, że wciąż jesteśmy przesiąknięci szkolnymi interpretacjami tego tekstu i trudno nam się od tego uwolnić?

- No właśnie, było zaskakująco łatwo. Może dlatego, że tutaj wyskakujemy z wszelkich granic, jakie narzuca szkolne czytanie. Tworzymy świat z ekspresji młodych współczesnych ludzi, posługując się fragmentami "Pana Tadeusza". Wciąga ich magia średniówki. Bo to jest magia. Nie potrafię przewidzieć, jak będzie wyglądało zderzenie tego, co tworzymy, z oczekiwaniami publiczności, ale myślę, że te "studia", jakie zrobiliśmy sobie w tym czasie, są wartością samą w sobie i wielką przygodą.

Jedną z atrakcji ma być wykorzystanie innych tłumaczeń "Pana Tadeusza". Jak pracowaliście nad tym materiałem?

- Bardzo symbolicznie to jest wykorzystane, ale jednak będzie okazja do tego, żeby usłyszeć kilka najbardziej polskich zdań w najdziwniejszych językach. Na początku chciałam, żeby aktorzy mówili całe fragmenty, ale jednak szkoda tej polszczyzny. Poza tym tytuł "Pan Tadeusz i inne obce języki" ma raczej sugerować, że język romantyków już brzmi jak obca mowa i może trzeba się jej uczyć od początku, używając nawet ryzykownych skojarzeń.

Jednocześnie przygotowuje się pani do roli Arkadiny w "Mewie" Czechowa w Teatrze Narodowym w reżyserii Agnieszki Glińskiej. Wyobrażam sobie, że ta rola to dla aktorki spełnienie marzeń. Co znaczy dla pani?

- Coraz więcej. U Czechowa ludzie na ogół nie mówią tego, co naprawdę myślą. Cała praca polega na tym, żeby stworzyć to, co przemilczane. Ja myślę, że Arkadina Zresztą nie mogę powiedzieć tego, co ona myśli. Ja natomiast myślę, że ona ciężko zapłaci za życie w iluzji. Ta rola to lekcja.

Teatr Syrena: "Pan Tadeusz i inne obce języki" według Adama Mickiewicza. Adaptacja i reżyseria: Joanna Szczepkowska. Scenografia i kostiumy Małgorzata Ptok. Inspiracje muzyczne - Beata Jankowska-Tzimas oraz zespół.Występują m.in: Anna Modrzejewska, Dorota Gorjainow, Przemysław Glapiński, Jacek Zawada, Piotr Duda, Paweł Ciołkosz. Premiera 18 września.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji