Artykuły

Para za parą Jerzego Żurka

Rozmowa z autorem dramatu

- Ankieta "Teatr - Dramat - Współczesność", drukowana w 1986 roku w miesięczniku "Teatr", nie przyniosła istotnych rozstrzygnięć. Pomnożyła jedynie pytania. Terminu "dramaturgia współczesna" nikt do końca nie zdefiniował, choć większość wypowiadających się utożsamiała temat współczesny z adresem ściśle politycznym...

- Żyjemy w takim kraju, gdzie nie sposób sobie wyobrazić nawet romansu, czy literatury przygodowej, która rozgrywałaby się współcześnie i nie dotyczyła polityki. Jest to niewątpliwie pewien rodzaj obciążenia. Pisał o tym kiedyś Gombrowicz. Cokolwiek by wziąć na warsztat zawsze wychodzi ta "hydra", prawdą mówiąc, nie najciekawszej formy działania człowieka; takiej właśnie doraźnej. A mnie bardziej interesują wybory moralne niż polityczne. Staram się więc nie pisać sztuk tylko publicystycznych. Na pierwszym planie jest zawsze psychologia, dopiero gdzieś z jej zakamarków wyzierają realia, a realia są w Polsce prawie zawsze polityczne i tak na pewno będzie jeszcze przez wiele lat. Jest to spore obciążenie dla sztuki, bo jeżeli wszystko jest polityczne, to każdy wybój sytuuje nas albo po jednej, albo po drugiej stronie. A prawda; ot wiadomo, chadza zazwyczaj środkiem drogi. Spróbowałem takiego "spacerku środkiem drogi" w trzech sztukach współczesnych, które napisałem w latach osiemdziesiątych.

- Dwie z nich to "Skakanka" i "Para za parą", które drukował "Dialog". W "Parze za parą" bohaterami są młodzi intelektualiści. Spotkanie po latach przyjaciół ze studiów, tuż po zniesieniu stanu wojennego, staje się okazją do życiowego bilansu i próbą odtworzenia niegdyś autentycznych więzi.

- Różne grupy ludzi, środowiska, przyjacielskie układy zostały w ostatnim dziesięcioleciu dość mocno zdemolowane. Próbowałem przyjrzeć się takiej sytuacji, w której ośmioro ludzi podejmuje próbę scementowania dawnych związków. "Parę za parą" napisałem na konkurs organizowany w 1985 roku przez Radiokomitet. Było kilka nieudanych przymiarek do realizacji. Najpierw nie wyraziły zgody władze, potem ja sam odrzuciłem jedną z propozycji. Cieszę się, że Telewizja zrealizowała i pokaże tę sztukę właśnie teraz. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale wolę, że zaistnieje ona z opóźnieniem, za to w takiej wersji, w jakiej ją napisałem i pewnie w znacznie lepszej obsadzie aktorskiej niżby to było możliwe jeszcze niedawno.

- Jak wyglądałoby przyjęcie u głównych bohaterów "Onych", gdyby pisał Pan "Parę za parą" dzisiaj, w 1989 roku?

- Powiem ostrożnie, że nie wiem. Mimo wszystko zmiany nie byłyby chyba zbyt wielkie. Sytuacja dramaturgiczna jest tu przecież uniwersalna. Musiałoby się pewnie pojawić więcej treści publicystycznych, o których mówimy i które niestety "starzeją się" - i prawdę mówiąc - brzmią czasem nienaturalnie. Realia w dialogu teatralnym w ogóle mają byt skomplikowany, zawsze w jakiś sposób kłócą się z artystycznym porządkiem sztuki. W sumie są dobre, gdy ich nie ma, gdy się je wyczuwa w sytuacji, w rozmowie, w tzw. imponderabiliach, lecz nie mówi o nich wprost. W"Parze za parą" sformułowania: "stan wojenny", "amnestia", "weryfikacja" to jedyne w gruncie rzeczy realia; ze sfery języka, które przypominają czas akcji, ale przecież dokładnie wiemy gdzie i kiedy wszystko się dzieje. Pewien natomiast rodzaj realiów to już niestety "zasługa" inscenizacji. Ten fiński domek odziedziczony po rod$kach zamieniony na elegancka willę, te zagraniczne wódki... to już pewne nieporozumienie, bo jaki jest prawdziwy status materialny inteligenta, każdy wie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji