Artykuły

Klinika wyrzuconych

Urs Widmer buduje swoją sztukę pt. "Top Dogs" na kształt opowieści z gatunku s-f, co w telewizyjnym studio wykorzystuje Anna Brodnicka - autorka scenografii. Zimne, niebiesko-stalowe, przestronne wnętrza, ubrania-uniformy, szkło i metal. Wśród nich bohaterowie, w nieokreślonym bliżej czasie akcji.

Ale Filip Zylber - reżyser przedstawienia, akcentuje przede wszystkim te fragmenty tekstu, które mogą odnosić się do współczesnej rzeczywistości. Wbrew pozorom (angielskie nazewnictwo, obco brzmiące nazwiska) - także polskiej. Czymże jest bowiem to dziwne skrzyżowanie biura i gabinetu odnowy psychicznej, jeśli nie kliniką dla sfrustrowanych pracoholików? Jest nią dosłownie, choć bohaterowie "Top Dogs" trafili tu nie z przepracowania, a z powodu nagłego wyrzucenia z pracy. A więc - z życia. Inteligentni, sprawni, obdarzeni miłą powierzchownością i nauczeni zasad gry marketingowej, jednak gdzieś, przez moment popełnili błąd. I wylecieli z poważnych stanowisk, często za sprawą szefów-przyjaciół, bo złapał ich ból kręgosłupa, albo konkurent okazał się "oczko" lepszy.

Na dobrą sprawę tematyka sztuki nie jest już dziś żadnym odkryciem i widz bezbłędnie zgaduje bieg zdarzeń, łącznie z finałem. Wydaje się jednak, że Filip Zylber sięgnął po "Top Dogs" nie dla fabuły, a dla ciekawie zarysowanych portretów psychologicznych postaci. Obsadził spektakl gwiazdami - m.in. Danuta Stenka, Jan Peszek, Adam Ferency - i uzyskał interesujący efekt, gdyż to właśnie aktorstwo stanowi pomost pomiędzy fikcją literacką a codziennością po drugiej stronie małego ekranu. Nie da się ukryć - każdy z nas (nawet niepracujące żony!) odnajdzie w zwierzeniach bohaterów cząstkę własnej biografii. Każdemu zdarzyło się bowiem, poświęcać dla pracy zdrowie i rodzinne szczęście, szpanować zarobkami i pozycją, uwierzyć w swoją doskonałość. Lub odwrotnie: zaznać upokorzenia, niesprawiedliwości i lekceważenia; nie tylko od pracodawcy, ale także od kogoś bliskiego, kto zechciał nam udowodnić swoją wyższość.

Całe przedstawienie to właściwie parada gadających głów, typowy seans terapeutyczny ludzi uzależnionych. W sensie teatralnym - pomysł karkołomny. A jednak ogląda się ten spektakl bardzo emocjonalnie, bo zdejmowanie kolejnych warstw obłudy, dokonywane jest be; znieczulenia i trafia w sedno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji