Artykuły

Ejfmana życie w sztuce

To wielka przyjemność patrzeć, jak zespół baletowy Borisa Ejfmana płynie w powietrzu, prawie nie dotykając stopami podłogi. Artyści zaprezentowali znakomity poziom w spektaklu "Don Kichot" pokazanym w ramach trwającego w Operze Narodowej drugiego już festiwalu czy raczej przeglądu spektakli baletowych - pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

To wielka przyjemność patrzeć, jak zespół baletowy Borisa Ejfmana płynie w powietrzu, prawie nie dotykając stopami podłogi. Jest takie znane powiedzenie: "Gra, nie dotykając strun". Wprawdzie dotyczy ono znakomitych skrzypków, ale trawestując je, można podobnie powiedzieć o tancerzach Sanktpetersburskiego Teatru Baletu. Artyści zaprezentowali znakomity poziom w spektaklu "Don Kichot" pokazanym w ramach trwającego w Operze Narodowej drugiego już festiwalu czy raczej przeglądu spektakli baletowych.

Boris Ejfman to wybitny choreograf, który już od dawna ma ustaloną międzynarodową rangę i sławę. Stworzył własny styl tańca, zarówno pod względem choreograficznym, jak i inscenizacyjnym. Choreografia tego wspaniałego artysty wywodzi się w prostej linii z baletu klasycznego i dopiero na tym fundamencie twórca buduje swoją opowieść, nadając jej klimat współczesny. Ale zawsze językiem podstawowym, tą bazą, jest klasyka. Ejfman sztukę postrzega jako proces łączący szacunek do przeszłości z nowatorstwem.

Słynny bohater siedemnastowiecznej powieści Miguela Cervantesa - Don Kichot, błędny rycerz, podejmuje walkę ze światem w obronie takich wartości, jak: sprawiedliwość, dobro, miłość, prawda. Jest to właściwie walka z wiatrakami. Tylko szaleniec może wyruszać samotnie na "wojnę" ze światem, gdzie wciąż jest tyle zła. Mimo to warto tę walkę podejmować. U Borisa Ejfmana Don Kichot wprawdzie nie walczy z wiatrakami, ale też jest szaleńcem, choć w innej kategorii. Symboliczne wiatraki zostały tu zamienione na szpital dla obłąkanych. To dość ryzykowny pomysł, choć nie ma w tym nic oryginalnego. Wielu twórców różnych dziedzin sztuki umieszcza swoich bohaterów w zakładach dla psychicznie chorych, próbując w ten sposób pokazać rzeczywistość widzianą z tamtej perspektywy. Dla Ejfmana jest to nieograniczona przestrzeń, w której realizuje swoją artystyczną wizję. Obłąkany pacjent może mieć przecież najrozmaitsze fantazje, marzenia, wyobrażenia. Usytuowanie bohatera w świecie realnym wymaga przestrzegania pewnych ustalonych form i logicznego rozumowania przyczynowo-skutkowego. Natomiast tutaj można puścić wodze fantazji. I Ejfman fantazjuje. Na najwyższym poziomie artystycznym. Zamkniętemu w szpitalu psychiatrycznym bohaterowi wydaje się, że jest Don Kichotem i w swojej wyobraźni odbywa podróże po Hiszpanii. Choreograf tę sceniczną opowieść zbudował na kontraście wizualnym. Sceny szpitalne są w kolorze szarym, ponurym, smutnym, co ma odzwierciedlać stan psychiczny pensjonariuszy. Scenografia, kostiumy, rekwizyty utrzymane są w szarej tonacji. Jedynie lekarka odróżnia się od reszty swoim śnieżnobiałym kostiumem. Apodyktycznym sposobem bycia i podkreślaniem swojej władzy nad pensjonariuszami bardzo przypomina słynną pielęgniarkę Ratched z "Lotu nad kukułczym gniazdem". Natomiast sceny, które są projekcją wyobraźni Don Kichota - jego przygód podczas podróży, spotkań z rozmaitymi ludźmi, aktywnego włączania się w owo wyimaginowane życie - mienią się barwami z dominacją czerwieni. Cała scenografia, kostiumy, rekwizyty z charakterystycznymi wachlarzami tancerek, muzyka z wybijaniem się kastanietów - wprowadza nas w diametralnie inną rzeczywistość kolorowej Hiszpanii, gdzie życie toczy się dynamicznie. Ileż tu emocji, ile spraw ludzkich, których doświadcza Don Kichot. Wszystkim chciałby pomóc, wszystkich chciałby obdarzyć radością i pięknem przeżywania życia. Lecz oto nagle wraz z pojawieniem się lekarki cała ta radosna, wyimaginowana rzeczywistość w jednej sekundzie zmienia się na szare ściany szpitala dla obłąkanych. Barwne postaci z fantazji Don Kichota znowu są tylko silnie przestraszonymi pacjentami zakładu. To bardzo piękny i mądry spektakl. Znakomicie tańczony zarówno przez solistów, jak i cały zespół. Odtwórca postaci Don Kichota, Siergiej Wołobujew, świetnie wykorzystał nie tylko taniec, ale także elementy pantomimy i stricte aktorskie środki wyrazu. Nina Zmijewiec w roli Kitri zaprezentowała najwyższą klasę perfekcji warsztatowej, okraszonej wdziękiem i poczuciem humoru. Anastasia Sitnikowa wspaniale oddała charakter postaci lekarki (pastisz klasycznego pas de deux wykonany przez nią i Wołobujewa nie do zapomnienia). Znakomici są także Aleksiej Turko w roli Basilia i Ilia Osipow jako Gamache.

I co bardzo ważne, a dziś należy do rzadkości - tancerze wspaniale wzajemnie się rozumieją, widać tu dyscyplinę detalu i zespołowość gry. Ten doskonały spektakl świadczy też o niezwykłym porozumieniu między zespołem i jego szefem Borisem Ejfmanem, wybitnym choreografem, wspaniałym malarzem ekspresyjnych scen zbiorowych i wrażliwym artystą zaglądającym do ludzkiej duszy i serca.

Temida Stankiewicz-Podhorecka

"Don Kichot, czyli fantazje szaleńca", balet Borisa Ejfmana, muz. Ludwig Minkus, scenog. i kost. Wiaczesław Okuniew. Spektakl prezentowany w ramach II Dni Tańca, Teatr Wielki - Opera Narodowa, Warszawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji