Artykuły

Plakat z Antygony

Sam jestem pacyfistą i gorąco popieram wszelkie akcje rozbrojenia i pokojowego rozwiązywania konfliktów. Ale czy trzeba w tym celu aktualizować klasykę? Czy przykrawanie znaczeń tragedii Sofoklesa do rozmiarów teatralnej publicystyki na temat współczesnego okrucieństwa wojny w Bośni, walk w Ruandzie czy Czeczenii jest odkrywcze, nośne?...

Takie pytania rodzi premiera w warszawskim Teatrze Studio, którą przygotował Zbigniew Brzoza, nowy kierownik artystyczny tej sceny. Lubię jego teatr, zwłaszcza wyczulenie na formę i konsekwencję w prowadzeniu aktorów. Tym razem jednak jego antymilitarystyczna "Antygona" budzi mój sprzeciw.

Brzoza chciał być wierny idei Sofoklesa. - Chcę przez współczesność dotrzeć do istoty sztuki, przez współczesność zrozumieć tragizm tamtych ludzi - deklarował. Nie wątpię w szlachetne zamiary reżysera, a jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że sztuki Brechta i ich nowożytna historiozofia lepiej opisuje dramat wojen niż tragedia antyczna.

Po obejrzeniu "Antygony" w pamięci widza pozostaje tętniąca dramatyzmem i napięciem muzyka Duetu Labirynt (Henryk Gembalski - skrzypce i Michał Zduniak - perkusja). Ciekawy jest też prolog: projekcja dokumentalnych zdjęć "spalonej słońcem" i wojnami ziemi. To epickie wprowadzenie w krajobraz akcji. Po chwili scena się rozjaśnia i widać na niej chybotliwe drewniane kładki i podesty oraz olbrzymie szare ściany zamazane buntowniczymi graffiti.

W tej scenerii koczuje anonimowy chór ocalonych - w ciemnych, brunatnych płaszczach i morach. Postacie tragedii (u Brzozy - dramatu) są równie niezindywidualizowane. Mają swoje imiona i losy, a przecież wydają się znikome. Nie przekonują swoimi decyzjami, nie tworzą tragicznego konfliktu racji Dominujmy op scenie Kreon (Jerzy Radziwiłowicz) nie znajduje oponentów. Wprowadza okrutne prawo; łamie tradycje i nakazy religii, która każe grzebać zmarłych. Ma to być przykładowa kara skłaniająca do bezwzględnego posłuszeństwa poddanych. Antygona Marii Peszek, podobnie jak Ismena Bernadety Machały-Krzemińskiej, prawie "nie istnieją". Tym razem nie sprawdził się pomysł, by dojrzałej sile przeciwstawić niewinność i siłę słabości (bo dobro jest zawsze słabe).

"Antygona" w Studio to niezły, dobrze zagrany, spektakl poruszający gorące i ważkie treści. Ale mam wątpliwość, czy warto było redukować znaczenia greckiej tragedii, aby wykroić zeń nawet najszlachetniejszy, ale jednak plakat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji