Artykuły

"HIPNOZA" Antoniego Cwojdzińskiego

Dziwnymi drogami kroczy nasz teatr emigracyjny. Gdy w ośrodku londyńskim tlała twórczość dramatyczna, mimo że szczycił się on tytułem Mekki teatru polskiego na obczyźnie, gdy katastrofalna polityka repertuarowa dobijała nadzieję na przyszłą twórczość dramatyczną, gdy sztucznie podniecane zakulisowe spory rozdmuchiwano do wymiarów kryzysu teatralnego, teatr ten nie tylko trwał dalej, ale nawet zaczął się rozwijać lepiej niż poprzednio.

Stało się to, między innymi, dzięki zupełnie niespodziewanej pomocy, która przyszła z najmniej oczekiwanej strony. Nadeszła ona z ośrodka, który zwykło się uważać za swego rodzaju pustynię polskiego teatru, na której widnokręgu dopatrzyć się można było co najwyżej mirażu oazy z dwiema wybujałymi palmami: Marią Modzelewską i Antonim Cwojdzińskim.

Dzięki przeniesieniu się z Nowego Jorku do Londynu A. Cwojdzińskiego teatr emigracyjny wzbogacił się już o dwa doskonałe widowiska. Jednym z nich było reżyserowana przez niego "Noc w Alicante" R. Kiersnowskiego, a drugim jest jego własna sztuka pt.: "Hipnoza", świetnie wyreżyserowana przez niego i koncertowo zagrana przez doborowy duet aktorski. Nic zatem dziwnego, że zaczynają się budzić nadzieje, iż w tej atmosferze odrodzą się pióra i innych autorów emigracyjnych i scena polska na obczyźnie zakwitnie sztukami Kazimierza Sowińskiego, Bronisława Przyłuskiego, Mieczysława Lisiewicza, Zygmunta M. Jabłońskiego i Hanny Skarbek-Peretiatkowiczowej, poza dalszymi sztukami Hemara, Cwojdzińskiego lub Kiersnowskiego.

Takim wydaje się przełomowe znaczenie nowej sztuki Cwojdzińskiego, której treść sama jest też swego rodzaju importem z poza Wielkiej Wody, gdyż akcja jej rozgrywa się w Nowym Jorku i osnuta jest na tragicznym losie aktorki, pozbawionej normalnego wyżycia się na scenie. Jest już dowodem wielkiego kunsztu autora to, że z tej tragedii potrafił wykroić zręczną dowcipną i mądrą komedię do tego - komedię naukową.

Akcja jej rozgrywa się w gabinecie lekarza - psychosomatyka, leczącego niedomagania neurotyczne hipnozą. Bohaterami sztuki są: lekarz i aktorka, która dla swej niedomogi psychosomatycznej szuka ratunku w hipnozie. W rzeczywistości nie tylko znajduje lekarstwo w miłości do lekarza, ale nadto wykrywa przypadłość nerwową u samego lekarza.

To streszczenie w terminach niemal ściśle technicznych należało się tej komedii, jako komedii naukowej. Ale mylnego wrażenia o niej nabrałby ktoś, kto by sądził, że autor przez trzy akty karmi widza tylko popularyzacją hipnotyzerstwa i psychosomatyki. Wiadomości z tych dziedzin widz otrzymuje mimochodem, natomiast przed jego oczami rozgrywa się prawdziwa komedia z całą różnorodnością akcentów myśli i wzruszeń, z całym teatrem życia, wymądrzaniem się mężczyzn i kokieterią kobiet.

Rolę aktorki Reny - ponoć w średnim wieku - wzięła na siebie Tola Korian i włożyła w nią wszystkie swe talenty aktorskie i pieśniarskie i odegrała ją z taką naturalnością, jakby chodziło o jej los własny. Rola ta była przewidziana dla innej, dziś już nie żyjącej aktorki Teodozji Bohdańskiej-Cwojdzińskiej. Mogła ona być później przystosowana do warunków scenicznych Toli Korian. Niemniej zachowała ona przy tym swój ogólny charakter i nie jedna jeszcze wybitna aktorka na emigracji mogłaby w tę rolę włożyć całe swoje serce. W wątek tej sztuki wpleciony został cały szereg dawnych piosenek, wśród których nie brakło utworów Mariana Hemara, które w wykonaniu Toli Korian oklaskiwane były przy otwartej kurtynie. Rolę doktora Jana również w średnim wieku, jak głosi program - gra Jerzy Kawka z wielkim kunsztem aktorskim i całym entuzjazmem młodego, raczej lekarza. Przez niemal całe trzy akty jest on na scenie i nieustannie w akcji, co składa się na morderczą dla aktora próbę wytrzymałości fizycznej, ale właśnie na opracowaniu tej zwłaszcza roli widać również kunszt reżyserski Cwojdzińskiego, szczególnie jeśli idzie o trafne operowanie gestami, którymi posługuje się on niejako na sposób impresjonistyczny. Dlatego też grze artystów przypatrywać się można z niesłabnącą uwagą i z pełnym zainteresowaniem, z jakimi zwykło się patrzeć na żywiołowe zjawiska. Tak jak gra obu protagonistów w "Hipnozie" składa się na prawdziwy koncert gry aktorskiej, tak cała sztuka stanowi jeden ze szczytowych momentów współczesnego polskiego teatru komediowego.

W warunkach sceny emigracyjnej nie można mieć nadziei, aby "Hipnoza" mogła być grana przez 500, czy nawet 100 przedstawień, jak na to zasługuje, i jak to się zdarzało z "Teorią Einsteina", "Freuda teorią snów", lub "Temperamentami" w przedwojennej Warszawie. Natomiast życzyć by sobie należało, aby "Hipnoza" została jak najprędzej przetłumaczona na angielski i weszła na sceny londyńskiego West-Endu, lub nowojorskiego Broadwayu.

Do wystawienia jej w Ognisku Polskim przyczynili się: jako dekorator - Jan Smosarski, jako kierownik efektów świetlnych - P. Stawiński i jako administrator - Witold Sikorski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji