Artykuły

Bóg zrobi swoje

Nikołaj Kolada nie epatuje ani ludzkim nieszczęściem, ani złem. Jedno i drugie jest w jego świecie czymś zwyczajnym, naturalnym, wpisanym w codzienność. Dlatego i wzrusza, i przeraża.

Teatr Polski po raz kolejny zaprosił nas na "trudną" premierę. Paweł Szkotak wyreżyserował tu tekst współczesnego rosyjskiego dramaturga Nikołaja Kolady. "Martwa królewna" to niemal sztuka rodzajowa, napisana bez żadnych formalnych udziwnień. Ludzie spotykają się, rozmawiają. Tyle tylko, że miejsce ich spotkania to... eksperymentalna lecznica dla zwierząt, pełniąca też nocą rolę mieszkania głównej bohaterki Rimmy, a tym samym meliny okolicznych mętów.

Właśnie postać Rimmy, rewelacyjnie zagrana przez Beatę Bandurską, jest największą siłą tego przedstawienia, a i napisanej przez Koladę historii. Ni to chłop, ni baba, ubrana w dresy, czarną czapkę, trampki. Alkoholiczka stróżująca w lecznicy. Matka wypędziła ją z domu ("Mówi: ciebie mogę wziąć, ale z psem won mi stąd. Psa, powiada, uśpij, to cię wezmę do siebie"). A w lecznicy przyjęli Rimmę do pracy, bo zgodziła się zabijać bezdomne zwierzęta. Nie usypia ich zastrzykiem - "Biorę takiego stwora, do karku daję plus, do łba minus. Włączam 220 V, trzask - i już. Wynoszę na śmietnik".

Tak wygląda jej codzienność, okraszona nocnymi wizytami Witalija, który przychodzi się napić, przyprowadzić psa do uśpienia lub dla odmiany jakiegoś odratować, bo ktoś właśnie potrzebuje zwierzaka na daczę.

Powraca motyw bajki o królewnie, która czeka na swego królewicza, co rozbije kryształową trumnę i pocałuje. Powraca motyw śmierci... Powraca motyw napisania o czyimś życiu, opowiedzenia go, ocalenia od zapomnienia, nadania mu przez to jakiegoś sensu. Ot, choć tyle tylko, że był, że żył.

Wiemy, jak musi skończyć się ta historia, niemal od pierwszej sceny. Szkolna przyjaciółka Nina w złotej sukni jak dobra wróżka przynosi na chwilę do meliny wielki świat. Tyle że nie jest wróżką, a złodziejką. Maks, który przyszedł po psa, jawi się jako książę, tyle że wyjdzie stąd z Niną... Co z tego, że wróci. Nie będzie żadnego happy endu. Dla nikogo.

Ton Kolady jest mi znacznie bliższy niż głosy współczesnych zachodnich autorów wystawianych na deskach Polskiego. On potrafi pokazać, że zło pojawia się jak brzytwa, której chwyta się człowiek nad przepaścią. Jemu wierzę. Nie rozumiem tylko, dlaczego autor i reżyser postanowili wyręczyć Pana Boga i samodzielnie zbawili Rimmę w ostatniej scenie. Niepotrzebne to dopowiedzenie. Bóg zrobi swoje. My róbmy swoje. Nawet jeśli to tylko bajka, tylko pieśń o życiu, a nie życie samo.

Co na Maskach?

Piątą edycję Festiwalu Teatralnego Maski zainauguruje dziś o godz. 17.30 spektakl "Pieśń na powitanie" w wykonaniu studentów kulturoznawstwa UAM. Po nich wystąpi Thingsezlsee'm Dance Theatre - teatr tańca Davida Grenke, który przyjedzie z Nowego Jorku. W pierwszym dniu zobaczymy również "Martwą królewnę" w reżyserii Pawła Szkotaka - dyrektora festiwalu i szefa Teatru Biuro Podróży. Do soboty będzie można zobaczyć premiery Polskiego Teatru Tańca - Baletu Poznańskiego, Teatru Ósmego Dnia, Janusza Stolarskiego, Przemysława Wasilkowskiego i innych. Spektaklom towarzyszyć będzie sympozjum "Teatr: energia i entropia", pokazy filmów, promocje książek, spotkania z twórcami, wystawy, o których będziemy informować na bieżąco.

Bilety na spektakle na Dużej Scenie Teatru Polskiego kosztują 20 zł, na przedstawienia w Malarni - 15 i 18 zł. Do OTK Maski i Teatru Ósmego Dnia - odpowiednio od 12 do 20 zł, a na prezentacje w halach MTP - 10 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji