Artykuły

Smutny spektakl, ale trochę śmieszny - tak mówi reżyser. - Świetna zabawa - tak mówi jeden aktor. - Ja takiego przedstawienia nigdy jeszcze nie widziałem - tak mówi drugi. Na dodatek każdy spektakl jest premierą.

W Teatrze Dramatycznym przygotowują eksperyment - spektakl intrygujący, o nietypowej formule. Premiera - a właściwie polska prapremiera (bo dotąd sztuka w Polsce nie była grana) już w czwartek. Ale każdy widz, który przyjdzie na spektakle w kolejnych tygodniach, właściwie może się czuć, jakby był na tym pierwszym. W każdej bowiem odsłonie sztuki "Drzewo" wystąpi nowa postać - znana gwiazda teatru, kina, lub telewizji, zaproszona tylko na jeden spektakl. A jeśli co wieczór będzie ktoś nowy, to i za każdym razem oczekiwać możemy nowych emocji, innych sposobów reagowania, itp. itd...

Jakby jeszcze tego było mało - idąc do teatru, widz się nie dowie, kto owym zaproszonym gościem będzie, dopóki na widowni nie zgasną światła. A wybór jest spory, bo do współpracy zaproszono m.in. takich aktorów, jak: Ewę Szykulską, Ewę Kasprzyk, Pawła Deląga, Dorotę Stalińską, Mirosława Zbrojewicza, Antoniego Królikowskiego, Wenantego Nosula, Grażynę Strachotę, Jarosława Boberka, Ryszarda Dolińskiego. Na dodatek wszyscy wchodzić będą na scenę bez prób, bez wiedzy, kogo mają zagrać i w czym grać...

Czy taki spektakl jest w ogóle możliwy?

- Wszyscy goście obiecali mi, że przed spektaklem nie będą się niczego dowiadywać, nie pytać o sztukę, jej treść ani zakończenie. Na tym to właśnie polega. Spotkamy się tylko na godzinę przed, parę szczegółów technicznych i... na scenę. Stałym punktem spektaklu są dwaj aktorzy, którzy muszą trzymać w ryzach całe przedstawienie. A zaproszony gość ma inne zadanie - absolutnie się nie przygotowywać i pójść na żywioł. Ba, jego nieprzygotowanie i zaskoczenie są w tym spektaklu bardzo ważne - mówi Lech Mackiewicz. Aktor, znany m.in. z ról w telewizyjnych serialach "Na Wspólnej", "Na dobre i na złe", "Samo życie", w Dramatycznym występuje w roli reżysera i autora przekładu sztuki Tima Croucha pt. "An Oak Tree". Mackiewicz przez 10 lat mieszkał w Australii, gdzie założył własny teatr. I właśnie w Australii z tekstem Croucha (który objechał cały świat) zetknął się pierwszy raz, a nawet wystąpił w roli "wchodzącego na scenę" w jednym z teatrów w Melbourne. Sztuka zafrapowała go na tyle, że postanowił przenieść ją na grunt polski.

W rolę gospodarza wieczoru - hipnotyzera, wcielać się będą na zmianę dwaj aktorzy: Marek Tyszkiewicz i Maciej Radziwanowski.

- Mają bardzo niewdzięczne zadanie - pracują wręcz w czwórnasób - mówi Mackiewicz. - Nie mogą sobie pozwolić na improwizację, muszą przeprowadzić przez spektakl zaproszonego gościa, użyczając mu swoich skrzydeł, a potem usunąć się w cień. Na nich tak naprawdę spoczywa cały ciężar spektaklu.

Marek Tyszkiewicz: - To rzeczywiście duża trudność i poczucie niepewności. Musimy pilnować gościa, myśleć za dwie osoby, nie możemy zmienić niczego w tekście sztuki, a jednocześnie każdego wieczoru mamy do czynienia z innym rodzajem osobowości, innym sposobem reagowania.

- Cała ta praca to zupełnie nowa jakość, fascynująca sprawa - dodaje Maciej Radziwanowski.

Mimo wyreżyserowanego zakończenia, tak naprawdę nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku emocjonalnym pójdzie spektakl.

- Tim Crouch twierdzi, że czasem nieznani aktorzy bardziej się otwierali, a ci najbardziej znani - z kolei bardzo się blokowali. Wtedy spektakl pozostawał wyłącznie na poziomie rozrywkowym. Toteż każde przedstawienie to niespodzianka, również dla nas - mówi Mackiewicz. - W przypadku tego spektaklu np. jedna z gwiazd już się zgodziła na udział, po czym po kilku dniach zadzwoniła i zaczyna pytać o szczegóły, mówiąc, że musi wiedzieć choć co nieco, by mieć poduszkę bezpieczeństwa. Ja na to, że osobiście daję mu gwarancję, że nie powinien się bać. Ale nie przekonałem jej - ostatecznie ta osoba się wycofała.

Najbliższe spektakle: czw.-sob., godz. 19, pon., godz. 19