Artykuły

Cóki King Konga

Na deskach Teatru Polskiego już od pewnego czasu możemy oglądać spektakl współczesnej niemieckiej twórczyni

IDĄC na przedstawienie chciałem zrobić sobie niespodziankę. Dlatego nie czytałem, ani nie słuchałem żadnych wypowiedzi na jego temat. Niespodzianka się udała. To co zobaczyłem we wtorkowy wieczór zaskoczyło mnie totalnie.

Akcja rozgrywa się w domu starców. Zamieszkują go same "oryginalne postacie". Poeta, który wciąż pisze listy miłosne; dziewica, która koniecznie chce stracić "to czego nikt jeszcze nie widział"; matka, która odsłuchuje kasety przesłane od swego syna... Centralnymi postaciami są jednak zupełnie inne osoby - pielęgniarki. To one noszą znamię tytułowych córek King Konga. Zapewne dlatego, że mają w sobie więcej zwierzęcości niż ludzkiej ogłady. Co jakiś czas wyprawiają swoim "pacjentom" 80 urodziny, które mają być ich ostatnimi. Przebierają ofiarę w strój nastolatki, malują jej twarz, zakładają perukę i kładą na kanapie, która ma stać się prezentem - łożem śmierci...

Każdego wieczora, gdy na niebie roztacza się blask księżyca młode "służebniczki" wymykają się z domu, by oddać się upojnym zabawom. Dla jednej to czysta zabawa, dla drugiej nadzieja na spotkanie kogoś cudownego, dla trzeciej ucieczka od rzeczywistości. Pewnego wieczoru sytuacja się jednak odwraca. Do domu starców przychodzi pewien młody mężczyzna, bynajmniej nie w towarzystwie jednej z Mojr lecz z jedną z domowniczek. Biedactwo nie ma u niego szans, wiek robi swoje. Rolfi (to właśnie ów młodzian) nie przyszedł by spędzić upojną noc z siwiutką dziewicą, a jedynie by naprawić lampę. Wkrótce jednak spotka boginie pałacu i...

Pomysł na sztukę jak na polskie realia jest dość kontrowersyjny. U jednych wywołuje wzburzenie, u innych obrzydzenie albo histeryczny śmiech. Wszystko z pozoru wydaje się wulgarne, ogołocone z wszelkiej estetyki. I z pewnością tak jest. Młodzi aktorzy zagrali tak, że co niektórym w Malarnii aż powychodziły wypieki. Wydaje mi się jednak, że Theresia WALSER (twórca) nie jest osobą która tworzy "sztukę dla sztuki" lecz chciała przez nią coś powiedzieć. Ja usłyszałem tyle - Młodość i starość zawsze były, są i będą wrogami; młodość pragnie życia pełną piersią, nie oglądając się wstecz, ani nie wybiegając daleko w przyszłość; starość chce zawsze być młoda; młodość zawsze wyprze starość na tamten świat (ktoś umiera, gdy ktoś się rodzi).

Spektakl wart obejrzenia, jeśli tylko potrafimy pozbyć się na chwilę własnej pruderii.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji