Artykuły

"DOKTOR NIEMAGO" W OGNISKU

Zygmunt Zimand szczyci się, że rzadko wprawdzie wystawia polskie widowiska teatralne w "Ognisku", ale za to nigdy jeszcze nie przyłożył ręki, a nawet palca do wystawienia szmiry. Reguły tej nie zmienia nowa komedia muzyczna pióra Ryszarda Kiersnowskiego i z muzyką wybitnego pianisty z Kraju, Bogusława Madeya. Może nawet lepiej się stało, że Kiersnowski zamiast rewii opracował tym razem komedię, zamiast mieszaniny różnych sałatek dał jedną solidną potrawę.

Wbrew oczekiwaniom "Doktor Niemago" nie ma nic wspólnego, poza asocjacją tytułu, z głośną książką laureata Nobla Borysa Pasternaka. Jest to jeszcze jedna komedia o emigracji, pogodna, historia nieśmiertelnego polskiego sprytu na egzotycznej wyspie "Buzi-buzi", pełna perlistego, acz czasem zbyt frywolnego, humoru w tekście, w muzyce i w tańcu. Jest w niej cały Kiersnowski z jego upodobaniem do zawiłości i komplikacji miłosnych, jest nieco sentymentu i żalu, jest coś z ech polskiego Londynu na dalekim Pacyfiku i jest egzotyka na wesoło a także akcenty satyry, skierowanej ku politykom i pisarzom.

Choć Polacy bardzo się już zdemoralizowali na emigracji, jednak ich chciwość pieniądza nie jest jeszcze tak powszechna, jakby to wyglądało z poszukiwania tajemniczego skarbu na wyspie. Sam doktor Niemago, postać komiczna, ale sympatyczna, znalazł pełnego zrozumienia roli odtwórcę w osobie Romana Ratschki. Wacław Dybowski czuł się doskonale w roli lokalnego dzikusa, podobnie Stefan Laskowski w roli czarownika w skórach dzikich zwierząt, pod którymi ukrywa się polski poszukiwacz skarbów hrabia de Stopka, oraz Danuta Czyrska, jako ekscentryczna Angielka, a w rzeczywistości chytra wnuczka Polaka - króla wyspy Buzi-buzi, poszukująca również skarbu. Zofia Mroczkowska była pełna wyrazu, ale swą rolę zagrała zbyt obcesowo i zbyt mało finezyjnie jako kuzynka Zuzanna, polująca na męża. Krystyna Dygat, zapewne w myśl wskazówek autora i swego męża, odtańczyła z boy'em jeden z tańców w sposób zdecydowanie nieprzyzwoity, podobnie jak cała ta scena była zbyt swobodna, ale poza tym była bardzo dobra jako dynamiczna, trochę naiwna, ale pełna uroku "biała Miss". Ewa Suzin raz jeszcze dowiodła, że jest dobrą aktorką, grającą w sposób najwłaściwszy nie bardzo łatwą rolę tubylczej dziewczyny, jednej z żon szamana, czyli polskiego poszukiwacza skarbu.

Można postawić pytanie, nie do jakiego stopnia należało rozbierać na scenie pacjentkę w gabinecie lekarskim i przeprowadzać jej badania, ale raczej należało by zapytać, czy ta scena, włącznie z ponownym budzeniem i usypianiem pacjentki była w ogóle potrzebna. Barwne i pełne nastroju dekoracje projektował J. Smosarski, tańce opracował L. Biedrzycki a rock'n roll "Buzi-buzi" A. Wilczyński. Na premierze wszystkie panie otrzymały kwiaty, autor zaś butelkę szampana, co go tak rozweseliło, że wymienił pocałunki z wszystkimi... mężczyznami na scenie. Dobrą tradycją zaczynają być po premierze lampki wina dla aktorów i prasy, byłoby jednak lepiej, gdyby z nich wyeliminowano tradycję wygłaszania przemówień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji