Artykuły

Rosyjsko-polski sad

Danuta, maładiec! - woła z widowni reżyser Leonid Hejfec do grającej Raniewską Danuty Stenki. Trwa jedna z ostatnich prób "Wiśniowego sadu" w Teatrze Dramatycznym.

Reżyser jest Rosjaninem, aktorzy Polakami, dlatego podczas próby słychać oba języki. - Gramy po polsku, ale po dwóch miesiącach prób tak przesiąknęliśmy już rosyjskim, że zdarza nam się w bufecie pytać: "Kak eto budiet po polski?" - mówi Aleksandra Konieczna, Czechowowska Waria.

Ludzie bez granic

Hejfec pracuje w Dramatycznym po raz drugi. Reżyserował tu "Trudnych ludzi" Josefa Bar-Josefa.

-On próbuje mówić po polsku, my po rosyjsku - opowiada Jarosław Gajewski, Łopachin. - Pracowaliśmy też z Amerykaninem Michaelem Hackettem. Przy angielskim bariera językowa była wyraźniejsza, ale właśnie dlatego łatwiej było ją pokonać. W przypadku języka rosyjskiego wydaje nam się, że wszystko rozumiemy. Dopiero gdy dochodzi do jakiegoś istotnego punktu... dziura.

Barierą był nie tylko język, ale też sposób okazywania uczuć. Aleksandra Konieczna: - Niektóre propozycje reżysera wydawały nam się zbyt sentymentalne, otwarte. My jesteśmy nacją chyba bardziej skrywającą emocje niż oni. Było nam trudno pokazać takie dziecięce zachowania, bliskość płaczu i śmiechu, czego od nas oczekiwał.

- Gdy reżyser opowiadał o emocjach postaci, odwoływał się do swoich rosyjskich cierpień, do rosyjskiego bólu, do rosyjskiego poczucia humoru - dodaje Gajewski.

Aktorzy mówią, że Hejfec uczył ich szacunku dla każdej litery dramatu, każdej litery w didaskaliach. - Oczekiwał od nas czegoś, czego zwykle od nas się nie wymaga: otwartości, swobody na scenie. Cały czas słyszeliśmy o miękkości, o "atnaszeniu", czyli o związkach, o relacjach, o łzach, które nas przepełniają, o ludziach bez granic, których gramy.

Wielkie pomieszanie

"Wiśniowy sąd" to ostatnia sztuka Czechowa. Francuski reżyser Jean-Louis Barrault przewrotnie streścił ją w czterech zdaniach:

Akt I: grozi sprzedaż wiśniowego sadu. Akt II: wiśniowy sad ma być sprzedany. Akt III: wiśniowy sad zostaje sprzedany. Akt IV: wiśniowy sad został sprzedany.

- Dramat ten pochłania i śmiech, i rozpacz, i melancholię, i gorycz. Pomieszanie wielkiego z niskim. Kupiec Łopachin, syn pańszczyźnianego parobka, jest przykładem takiego pomieszania wielkiego serca z chamstwem. Raniewską łączy w sobie klasę i kompletną życiową nieporadność - mówi Gajewski. Uważa, że dziś znowu udaje się tej sztuce opowiedzieć o naszym czasie, o dużej zmianie. Nadal jest o pożegnaniu z dzieciństwem, o ludziach, którzy się rozmijają w swej miłości, o lewicy i prawicy.

Czechow napisał, że "Wiśniowy sad" jest komedią. - Oczywiście, nie chcemy stracić śmieszności tego dramatu. Ale czy możemy nazwać komedią u-twór, który kończy się śmiercią Firsa i dźwiękiem jakby zerwanej struny? Czechow, kiedy mówił, że jest to komedia do pękania ze śmiechu, był przewrotny - uważa Gajewski.

Raniewską, właścicielkę dworu, gra Danuta Stenka. Jej córkę Anię - Agnieszka Kotlarska, przybraną córkę Warię - Aleksandra Konieczna, guwernantkę Szarlottę Iwanownę na zmianę grają Jadwiga Jankowska-Cieślak i Ewa Telega-Domalik, Łopachina - Jarosław Gajewski, brata Raniewskiej Gajewa - Krzysztof Wakuliński, studenta Piotra Trofimowa - Mariusz Bonaszewski i Andrzej Szeremeta, starego sługę Firsa - Gustaw Lutkiewicz. Scenografia - Wiesław Olko, kostiumy - Irena Biegańska. Wykorzystano przekład Jerzego Jarockiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji