Artykuły

Nie czas żałować sadów?

Spektakl Teatru Dramatycznego "Wiśniowy sad", wyreżyserowany przez znawcę i miłośnika czechowowskiej dramaturgii - Leonida Hejfeca przenosi nas w nostalgiczny świat zapomnianych wartości. Ci bohaterowie śmieszni, a przecież tragiczni, niepotrzebni w poukładanej rzeczywistości, przypominają nam, jak wiele stracilibyśmy bez ich gestów, poezji, zamyśleń.

Zgoda, nie można w nieskończoność przechadzać się po trawnikach z romantyczną parasolką, pić godzinami herbatę z samowara, żyć mrzonkami i słuchać brzęczenia pszczół. A jednak ten czarujący świat dziwaków i marzycieli miał urok zachodzącego słońca.

"Ach, panie, panowie" - chciałoby się zanucić popularną przed laty piosenkę - czemu "szczęścia nie ma w nas? Szto było, to spłyło, nie wróci ta miłość" i nic nie zmieni tego faktu, że wiśniowy sad już nie pachnie. Na jego miejscu dorobkiewicz Łopuchin zrobi parcele i pobuduje domki dla letników. Racja jest zawsze po stronie Łopuchinów, ale serce ciągnie do tych pełnych uroku nieudaczników, których przecież i sam autor kochał, choć wiedział, że tak dalej żyć się nie da. Bez ich głupstw popełnianych w imię sentymentów, bez ich wielkopańskich gestów, gdy w kieszeni pusto, bez zdolności do zatracenia się w imię tego, co kochamy, stajemy się tylko automatami żyjącymi rozsądnie i zasobnie, ale bez polotu i marzeń. Jesteśmy niewolnikami cywilizacji, dopisującymi ideologię do naszego ubogiego życia.

Taki jest Czechow, nostalgiczny prześmiewca. Taki też jest ten spektakl.

Danuta Stenka w roli Raniewskiej budzi wzruszenie, gdy odchodzi na zatracenie. Aleksandra Konieczna, w roli jej córki Warii, głodna miłości i lękająca się odrzucenia, wzrusza subtelnym rysunkiem postaci. Małgorzata Korzuchowska, pełna temperamentu Duniasza upatruje swoje szczęście w związku z cynicznym Jaszą. Cenę za złudzenia zapłacą też młodzi idealiści Ania i Trofimow (Agnieszka Kotlarska i Andrzej Szeremeta). W tym osobliwym panoptikum mieści się ze swoim ziemiańskim wdziękiem i trakiem praktycznego zmysłu życia Krzysztof Wakuliński w roli brata Raniewskiej, Leonida.

Jarosław Gajewski, mający wśród widzów wielu zwolenników, przesycił jak zawsze swoją rolę nutką błazeństwa i tragizmu.

Ten pełen poezji spektakl przypomina, że istnieją w życiu wartości, śmieszne i niemodne, za które warto zapłacić wysoką cenę. Tak wczoraj, jak i dziś.

Spróbujmy uratować jakiś ważny dla nas wiśniowy sad...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji