Artykuły

Zaświeci słońce

Celem Leonida Hajfeca nie było odegranie "Wiśniowego sadu". Chciał on raczej opisać sytuację w Rosji po upadku komunizmu.

Czechowowski "Wiśniowy sad", najnowsze przedstawienie warszawskiego Teatru Dramatycznego, początkowo wywołuje dezorientację. Zamiast dziecięcego pokoju po uniesieniu kurtyny widzimy lustrzaną ścianę z ukrytymi drzwiami, kolumnadę przesłoniętą zasłonami, a na proscenium zachwaszczoną łąkę. Sytuacje gubią się tu w bezładnej bieganinie, aktorzy zaś szamocą bezradnie. Nie wiedzą, co grać, kwestie wypowiadają bez przekonania.

Dopiero po pewnym czasie uświadamiamy sobie, o co chodzi Leonidowi Hajfecowi, reżyserowi, który do Warszawy przyjechał z Moskwy, jego celem nie było odegranie klasycznego dramatu. Chciał on raczej opisać sytuację w Rosji po upadku komunizmu, zwrócić uwagę, że gra toczy się tam nie o majątek Raniewskiej, lecz o przyszłość całej gospodarki.

Hajfec pokazuje, do czego prowadzi w demokratycznym państwie brak zainteresowania inteligencji dla kwestii ekonomicznych. Ponieważ nie chce się ona zająć majątkiem zbankrutowanego Związku Sowieckiego, dostaje się on w ręce nomenklatury albo obcego kapitału. Łopachin (Jarosław Gajewski), dawny działacz KPZR o chłopskim rodowodzie, który zmienił się w biznesmena, wykupuje więc posiadłość Raniewskiej, a Simeonow-Piszczyk (Leon Charewicz) oddaje w dzierżawę swą ziemię Anglikom. Hajfec dość surowo osądza inteligencję. Frazesowicz Gajew (Krzysztof Wakuliński) wygłasza tu pochwałę szafy zawierającej bibliotekę, ale po jej otwarciu okazuje się, że kryje tylko karafkę wódki.

Raniewska (Danuta Stenka) uosabia beztroskę inteligencji. Nie przemawiają do niej ani oskarżenia wygłaszane przez dysydenta Trofimowa (Mariusz Bonaszewski), ani uwagi Warii (Aleksandra Konieczna) o ciężkiej sytuacji robotników. Porażką kończą się próby zbliżenia inteligencji z dawną nomenklaturą poprzez małżeństwo Warii z Łopachinem. Waria unosi się dumą i rzuca klucze pod nogi Łopachina. Najbardziej wymowny jest ostatni akt, w którym postacie zamiast zabrać ze sobą - jak u Czechowa - dobytek, znoszą go do pokoju, pozostawiając z właściwą inteligencji beztroską, w całości do dyspozycji Łopachina.

W nowych realiach nie mogą się też odnaleźć biurokrata Jepichodow (Wojciech Wysocki) i artystka sowieckiego cyrku - Szarlotta (Ewa Telega-Domalik). Nowe perspektywy rysują się tylko przed zdemoralizowaną Duniaszą, dobierającą się do mężczyzn z wprawą prostytutki oraz przed sprytnym i brutalnym Jaszą (Piotr Zelt), wyjeżdżającym na Zachód, gdzie pewnie zasili szeregi rosyjskiej mafii.

Hajfec nie traci jednak nadziei. W zakończeniu jego przedstawienia umiera ostatni przeciwnik uwłaszczenia, sklerotyczny Firs (Gustaw Lutkiewicz), słychać odgłosy burzenia starego porządku, widzowie zaś oślepieni zostają żółtym światłem, odbijającym się od lustrzanej ściany. "Zaświeci jeszcze słońce na naszej ulicy" - zdaje się wierzyć rosyjski reżyser.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji