Artykuły

Wielopiętrowa rola Doroty Kolak

- Z dzisiejszej perspektywy rozumiem jeszcze bardziej, jak ciekawa była ta propozycja pod względem aktorskim. Od tamtego czasu nie otrzymałam jeszcze scenariusza, który dawałby szansę na rolę tak wielopiętrową, wielokrotnie złożoną, dającą aktorowi tyle przestrzeni do wypełnienia, co rola matki w filmie "Jestem twój" - mówi DOROTA KOLAK, aktorka Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

W najbliższy piątek w programie trójmiejskich kin pojawi się film Mariusza Grzegorzka "Jestem twój". Jedną z głównych ról w tym rozgrywającym się we współczesnej Polsce dramacie psychologicznym zagrała aktorka gdańskiego Teatru Wybrzeże Dorota Kolak [na zdjęciu w scenie z filmu]. Aktorka wcieliła się w matkę głównego bohatera. Udało jej się stworzyć znakomitą kreację, która porusza i zastaje w pamięci na długo. Doceniło to jury ubiegłorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, które nagrodziło gdańską aktorkę laurem indywidualnym za rolę kobiecą.

Rozmowa z Dorotą Kolak

Przemysław Gulda: Jak dziś, po kilkunastu miesiącach, wspomina pani pracę na planie filmu "Jestem twój"?

Dorota Kolak: Bez żadnego wahania mogę powiedzieć: miałam szczęście. Wielkie szczęście. I to z kilku powodów. Sama praca nad filmem była dla mnie wielkim przeżyciem. Wymagający reżyser, bardzo dobrzy partnerzy i świetny operator - czego więcej może chcieć aktor na planie. A właśnie dokładnie to dostałam podczas pracy nad tym filmem. Co więcej: z dzisiejszej perspektywy rozumiem jeszcze bardziej, jak ciekawa była ta propozycja. Ciekawa pod względem aktorskim. Od tamtego czasu nie otrzymałam jeszcze scenariusza, który dawałby szansę na rolę tak wielopiętrową, wielokrotnie złożoną, dającą aktorowi tyle przestrzeni do wypełnienia, co rola matki w "Jestem twój".

W ostatnich dniach była pani na kilku premierowych pokazach tego filmu w różnych polskich miastach. Jak odbierany jest dziś ten film przez zwykłą, już niefestiwalową publiczność?

- Mam wrażenie, że dużo lepiej niż podczas pokazów w Gdyni. Reakcje są bardzo gorące, choć niemal skrajne: od oburzenia do zachwytu. Najważniejsze jest chyba to, że ten film nie pozostawia widzów obojętnymi. To wielki sukces reżysera. Byłam na premierowych pokazach w kilku miastach w Polsce, ale, niestety, nie zdołam być w piątek w Gdańsku. Bardzo żałuję i czuję się trochę nie w porządku wobec kinomanów w moim mieście. Niestety, będę w pracy, na planie, i nie zdołam się wyrwać.

Czyli pani przygoda z filmem trwa? Czy nagroda na gdyńskim festiwalu okazała się przełomem, bo zwróciła na panią - do tej pory aktorkę kojarzoną przede wszystkim z teatralną sceną - uwagę środowiska filmowców?

- "Przełom" to może za duże słowo, ale z pewnością bardzo wyraźnie widzę dużą zmianę. Wyraża się ona w bardzo prosty sposób: od tamtego czasu zaczęłam dostawać propozycje grania w filmach. Propozycje nie zawsze ciekawe, nie zawsze warte uwagi, ale coraz liczniejsze, więc jest z czego wybierać. Od czasu "Jestem twój" wystąpiłam w kilku serialach, m.in.: "Usta usta" i "Hotel 52", który ma niedługo trafić na ekrany. To co prawda oczywiście role serialowe, ale na tyle ciekawe, że zdecydowałam się je przyjąć. Prawie gotowy jest też film Bartka Konopki "Lęk wysokości", w którym wystąpiłam wraz z Marcinem Dorocińskim i Krzysztofem Stroińskim. Moja rola nie jest może zbyt duża, ale dzięki niej miałam okazję pracować z tymi dwoma aktorami, co było dla mnie dużym przeżyciem, bo to znakomici partnerzy na planie. I jeszcze jeden drobiazg, który rzeczywiście przeciąga mnie coraz bardziej z teatru na stronę filmu: już za kilka dni zaczynam pracę jako wykładowca w gdyńskiej szkole filmowej. Ja, aktorka od lat występująca w teatrze, będę uczyć przyszłych reżyserów filmowych. Więc chyba rzeczywiście do filmu mi dziś bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

"Jestem twój", reż. Mariusz Mariusz Grzegorzek

Bohaterką jest 30-letnia Marta (Małgorzata Buczowska-Szlenkier), lekarka, która traci panowanie nad swoim życiem. Odrzuca zakochanego w niej męża, biznesmena Jacka (w tej roli Ireneusz Czop). Zostaje sama, przypadkowo poznaje młodego kryminalistę Artura (gra go Mariusz Ostrowski) - to w jego matkę wcieliła się Dorota Kolak. Siostra Marty, Alicja (Roma Gąsiorowska), próbuje pomóc siostrze na życiowym zakręcie, choć jej własne życie to emocjonalna ruina. Tajemnice, maski, skrywane obsesje wybuchają z wielką siłą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji