Siostra Danuta nie wróci
W piątek po długiej i wyczerpującej chorobie zmarła Daria Trafankowska, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie. Miała 50 lat W ostatnim czasie zdobyła szczególną sympatię widzów jako siostra Danuta w serialu "Na dobre i na złe".
Od dziecka teatr i studio telewizyjne nie były jej obce. Matka Darii Trafankowskiej była popularną poznańską aktorką i dziennikarką. I marzyła o aktorskiej karierze dla córki. Daria do szkoły teatralnej dostała się jednak dopiero za czwartym podejściem. Wcześniej była adeptką w teatrze gnieźnieńskim, pracowała w Rozgłośni Harcerskiej.
Teatr dawał jej poczucie bezpieczeństwa, mimo że, jak sama mówiła, ról wielkich i ważnych nie zagrała w nim wiele. Jeszcze podczas studiów zadebiutowała rolą Gruszy w "Braciach Karamazow" Dostojewskiego w Teatrze Narodowym Adama Hanuszkiewicza. Pracowała tam trzy sezony potem przeniosła się do Teatru Powszechnego, w którym pozostała do końca. Jedną z największych satysfakcji artystycznych sprawiła jej tytułowa "Iwona, księżniczka Burgunda" Gombrowicza. Jedną z ostatnich ról zagrała w "Żelaznej konstrukcji" Macieja Wojtyszki.
Pamiętamy ją dobrze jako Kasię w serialu "Polskie drogi", Ankę w "Zdjęciach próbnych" czy matkę w "Cudownym dziecku".
W wywiadzie dla "Rz" przyznała jednak, że dopiero rola w "Na dobre i na złe" odmieniła jej życie. To dzięki niej przypomnieli sobie o niej reżyserzy, prowadziła koncerty teleturnieje, a nawet... zaproszono ją na strajk pielęgniarek.
Z siostrą Danutą łączyło ją wiele, choćby to, że mimo różnych zawirowań osobistych nigdy nie czuła się osobą pokrzywdzoną przez los. Stosowała zasadę, że to, co człowiek da z siebie innym, otrzymuje w rewanżu w dwójnasób. Dlatego też gdy znajomi i przyjaciele dowiedzieli się o jej chorobie nowotworowej, organizowali koncerty i spektakle, z których dochód przeznaczony był na pokrycie kosztów leczenia.