Artykuły

Byle inteligentnie

DOMINIKA KLUŹNIAK jest niepozorna, wygląda jak nastolatka. Ale ma talent, który stanowi o jej sile. Jej występ okrzyknięto najlepszym debiutem scenicznym ostatnich lat - sylwetka aktorki warszawskiego Teatru Dramatycznego.

Nosi na co dzień delikatne sukienki, kolorowe rajstopy, ma krótkie włosy. Ale gdy trzeba, zakłada gorset, spódnicę za kolano i jest damą. Na scenie nie sposób nie zwrócić na nią uwagi. Nawet jej epizod w "Straconych zachodach miłości" Szekspira krytycy chwalili, choć spektakl dostał złe recenzje. "Agnieszkę Glińską podziwiałem dotychczas za umiejętność prowadzenia aktorów. Tym razem zespół poszedł w rozsypkę. Owszem, jest (...) temperamentna Iwona Wszołkówna (...). Mamy Borysa Szyca z dezynwolturą odzwierciedlającego prostackiego osiłka Łepaka oraz znakomity debiut Dominiki Kluźniak (...) z prawdziwą fantazją uosabiającej Pazia Ćmę" pisała Rzeczpospolita.

Kluźniak grała w warszawskim Teatrze Współczesnym, od nowego sezonu jest w Dramatycznym. Dostała Feliksa - najważniejszą nagrodę w środowisku teatralnym stolicy - za rolę Jadwisi w "Pamiętniku" Witolda Gombrowicza. Jest jedną z ulubionych aktorek Agnieszki Glińskiej, grała w kilku jej przedstawieniach. Najnowsze to "Opowieść o zwyczajnym szaleństwie" Petera Zelenki.

- W szkole teatralnej trafiłam do Agnieszki na zajęcia. Od razu zorientowałam się, że to ktoś, z kim jest mi po drodze - mówi Kluźniak. - Kiedy pracujemy razem nad jakąś sceną, wystarczy, że powie: "Dominika, ale wiesz..." i nie musi kończyć zdania. To takie porozumienie bez słów.

Kluźniak nie lubi się chwalić. Uważa, że kiedy zacznie myśleć o sobie dobrze, to będzie sygnał, że woda sodowa uderza jej do głowy. Wystarcza jej stwierdzenie: jestem pracowita. - Każdą rolę mam rozpisaną w zeszycie. Nieważne, czy to postać z serialu "Na dobre i na złe", czy sztuka u takiego reżysera jak Krystian Lupa. Notuję cechy postaci i szukam motywacji ich działania - mówi. Młodych aktorów dzieli na dwie grupy. W pierwszej są ci, którzy myślą o szybkiej popularności. Może być serial, program telewizyjny, oby tylko pani w sklepie ich rozpoznała, a pieniądze łatwo wpadły do kieszeni. Druga grupa to ci, którzy starannie dobierają role. Liczy się tekst, osoba reżysera. Byle było inteligentnie. Do tego grona chce zaliczać się Kluźniak. - Lepiej chyba mieć opinię młodego zdolnego niż młodego znanego - mówi.

O aktorstwie pomyślała po raz pierwszy na poddaszu w domu babci. Tam z wypiekami na twarzy czytała Film i Teatr, wpatrywała się w fotografie aktorów. I chciała stać się jednym z nich. Tymczasem miała zostać pianistką. Pracowała na to dwanaście lat, ucząc się w szkole muzycznej. Nie starczyło jej jednak cierpliwości, by ćwiczyć gamy na fortepianie. Postanowiła więc zdać na dyrygenturę. Czy ta drobna blondynka mogła zostać drugą Agnieszką Duczmal? Być może, ale co z tego, skoro pewnego dnia Dominika Kluźniak oznajmiła rodzicom: "Nie chcę być dyrygentem, będę aktorką". Miała za sobą zajęcia w kółku teatralnym we wrocławskim domu kultury i spotkania z Joanną Dobrzańską, aktorką (pracowała z nią nad fragmentami prozy i wierszem). Postanowiła zdawać do Akademii Teatralnej w Warszawie. - Chciałam wyjechać z Wrocławia nie tylko ze względu na szkołę. Czułam, że muszę się zmienić. Byłam naiwna i egzaltowana - typowa nastoletnia romantyczka. W nowym środowisku mogłam stać się kimś innym. Zdałam egzaminy, wynajęłam mieszkanie i zaczęłam kolejny rozdział w moim życiu - wspomina.

Wyjechała z domu rodzinnego, ale i tak dziś jej pierwszymi krytykami są mama i tato. Przychodzą na każdą premierę. - Tata mówi wprost, co mu się nie podobało, mama zawsze ma dla mnie ciepłe słowo - opowiada. Mieszkanie nadal wynajmuje. Ze swoim partnerem Bartoszem Głogowskim, też aktorem, przeprowadziła się do wieżowca w pobliżu parku Szczęśliwickiego. To, co zabrała z miejsc, gdzie kiedyś mieszkała, to zdjęcia wiszące teraz na ścianach, lodówce. Na nich rodzice, przyjaciele. - Lubię wstać rano i patrzeć na znajome twarze. Czuję się wtedy bezpieczniej. Wiem, że są gdzieś ludzie, którym na mnie zależy - mówi. Czego w jej domu jeszcze brakuje? - Może dziecka? - zastanawia się Kluźniak.

Na zdjęciu: Dominika Kluźniak w "Pamiętniku", reż. Piotr Cieślak, Teatr Dramatyczny, Warszawa 2003 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji