Artykuły

Penderecki buffo

O dziwo, publiczność Bydgoskiego Festiwalu Operowego nie tylko nie wystraszyła się współczesnej inscenizacji, ale przybyła na spektakl wyjątkowo licznie. Pośród gości pojawił się nawet inicjator budowy opery i wieloletni jej opiekun, dyr. Andrzej Szwalbe, zaś wraz z Łódzkim Teatrem Wielkim przybył również łódzki wojewoda.

"Król UBU" Pendereckiego to rzeczywiście opera buffo. Nadrealistycznego uroku dodaje dziełu fantastyczną scenografia Franciszka Starowieyskiego, zaś reżyser widowiska, Lech Majewski, oddał bardzo sugestywnie atmosferę dziełka - czy może dzieła - Alfreda Jarry.

Muzyka spektaklu jest ogromnie czytelna i słychać, że przy jej komponowaniu Penderecki szczerze się bawił posługując się cytatem, pastiszem, a nawet wyśmiewaniem operowych konwencji. Zadźgany Król Wacław w kreacji Piotra Micińskiego umiera parodystycznie długo, wydając niezwykłe dźwięki. Fantastyczna była również "koloratura" Ubicy - Vlty Nlkołajenko, wyśpiewywana w trakcie oddawania się tzw. obowiązkom małżeńskim. Śpiewaczka ta zresztą dysponuje fenomenalnym głosem i znakomitymi predyspozycjami aktorskimi. Złego słowa zresztą nie można powiedzieć o kreacji całego, licznego zespołu operowego, który od śpiewaków wymaga np. umiejętności baletowych. Publiczność z początku nieśmiało reagowała śmiechem na zabawne pomysły reżyserskie, a przede wszystkim kompozytorskie. Całość mistrzowsko poprowadził Antoni Wicherek. Znakomity półmetek festiwalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji