Leszek Kołakowski w roli autora dramatycznego
Znany filozof i publicysta Leszek Kołakowski da się poznać obecnie od zupełnie odmiennej strony. Debiutuje on mianowicie jako autor dramaturgiczny. Teatr Ateneum w Warszawie występuje w piątek 15 bm. z prapremierą składającej się z dwóch części sztuki Kołakowskiego pod wspólnym tytułem "Wejście i wyjście". W pierwszej i części monologu pt. "Wielkie kazanie księdza Bernarda" wystąpi Wojciech Siemion, w drugiej, właśnie pn. "Wejście i wyjście" grają: Krystyna Borowicz, Ewa Radzikowska, Izabella Wilczyńska, Józef Kostecki, Władysław Kowalski, Stanisław Libner i Jan Matyjaszkiewiez. Spektakl reżyseruje Jerzy Markuszewski, autorem scenografii jest Andrzej Sadowski.
Przed premierą zapytujemy autora, jak się czuje w skórze dramatopisarza?
- Jako tako. Myślę, że w każdym z nas drzemie kawałek grafomana. Ale to żarty. Naprawdę, to mam tremę, lecz żywię zaufanie do realizatorów sztuki, że nadrobią swym talentem braki tekstu.
Dlaczego napisał Pan sztukę, a nie np. artykuł?
- Bo wydawało mi się, że forma sceniczna lepiej nadaje się do ośmieszenia filozofii. Sztukę pt. "Wejście i wyjście" napisałem zresztą dawno i odłożyłem do szuflady. Dopiero namowa jednego z moich przyjaciół spowodowała, iż ujrzy ona obecnie tzw. światła sceny. Sztuki te nie są zresztą moim - sensu stricto - pierwszym utworem artystycznym. Pisywałem w swoim czasie opowiadania.
Czy zamierza Pan potraktować swój debiut jako początek pracy w owym zawodzie dramaturga?
- W zawodzie - nie. Być może, zdarzy mi się jednak jeszcze "popełnić" coś takiego, jeśli przyjdzie mi do głowy, że jakieś myśli łatwiej wyrazić w języku abstrakcji dramatycznej niż filozoficznej.