Artykuły

Gdzie jest miłość?

W poszukiwaniu miłości Sarah Kane chciała dotrzeć do prawdy. Krzysztof Warlikowski w związku z miłością szuka piękna. A miłość?

W programie do spektaklu zamieszczono kilka zdań od Hanny Krall: "Sarah Kane opowiada o świecie, w którym człowiekowi wszystko wolno. Kiedy wszystko wolno, to na końcu jest śmierć. Zadana innym albo samemu sobie. Sarah Kane zabiła siebie z tą samą bezwzględnością, z jaką traktowała bohaterów swojego teatru. Życie i teatr Sarah Kane przypominają, że trzeba chronić człowieka przed nim samym. Można to powiedzieć prościej. Sarah Kane uczy nas, dlaczego potrzebny jest Bóg".

Opowiedzieć świat Sarah Kane w kilku zdaniach? Tak. Krall to zrobiła.

Świat Sarah Kane zbudowany jest z lęku, że nasza ludzka niedoskonałość zostanie obnażona. Że zostaniemy odrzuceni, bo sami nie umiemy pojąć i zaakceptować swoich wyborów i decyzji dotyczących miłości. Bo sami czytamy w sobie fałsz. Bo sami sobie nie wierzymy. Bo jesteśmy chorzy na brak miłości. Bo tracimy ją lub zatracamy się w niej. Bo jesteśmy niezdolni do kochania. Czy to czyściec? Raczej piekło ludzkiego umysłu, w którym jesteśmy skazani na samotność. Nie ma stąd wyjścia.

Boję się wyobraźni Sarah Kane, która ustawia kolejne piętra międzyludzkich relacji w poszukiwaniu miłości, nie cofając się przed niczym. Boję się chorobliwego idealizmu i radykalnej pewności, z którą stwierdza: nie, to nie jest miłość, to też nie, i to także. Boję się jej bezwzględności, nawet jeśli urodziła się ona z lęku.

Opowiedzieć świat Sarah Kane w trzygodzinnym spektaklu? No właśnie.

Ascetyczna scenografia i wyrafinowane światła, pulsująca muzyka, sceniczny rytm: bardzo wolny, bardzo senny; aktorzy oddani reżyserskiej wizji w całości, gotowi na każdą zawodową ofiarę - na łzy, krzyk, nagość. Formalna precyzja w niemal każdej scenicznej minucie: od długiego monologu mówionego łamaną polszczyzną, będącego bardzo intymnym miłosnym wyznaniem, po finałowy akt miłosny, w którym stara tancerka z pip-show i demoniczny "opiekun" wszystkich bohaterów łączą się na kilka sekund w fizycznym zbliżeniu: na odległość, bez patrzenia sobie w oczy. A pomiędzy?

Tłucze mi się po głowie cytat, nie pamiętam skąd (z jakiegoś afrykańskiego poety?): "przykłady zniekształceń ciała w ekspresyjnym tańcu pewnej wioski..." Przykłady zniekształceń ciała: serca i umysłu oraz przykłady zniekształceń duszy poddane zostały w tym spektaklu daleko idącej formalnej obróbce, opakowano je w bardzo drogi, wyrafinowany w kolorystyce i fakturze papier. Nie, to nawet nie papier... Papier jest przecież zbyt zwyczajny, zbyt pospolity. Tu trzeba świateł, kostiumów, rekwizytów, przemyślanych obrazów, znaczących gestów. I twórcy dają nam trzy godziny sztuki, trzy godziny formy, która nie ustaje w drodze do doskonałości. Znowu perfekcjonizm, znowu bezwzględność, znowu żadnych zahamowań, uprzedzeń... A mnie jest po tym wszystkim pusto i smutno. Bo Sarah Kane nie żyje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji