Artykuły

Reżyser Jan Klata o miłości w galerii handlowej

- Horvath pokazał ludzi, którzy za parę lat zagłosują na Hitlera, a kilka lat później zwiedzą Polskę z biurem podróży Wehrmacht Travel. My szukamy swoich demonów, tego, co nas boli. Ja szukam w bohaterach, którzy się ranią, siebie - Jan Klata przed premierą "Kazimierza i Karoliny" w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Magda Piekarska: Czy możliwa jest miłość w galerii handlowej?

Jan Klata: Pewnie, że tak. Choćby z tego powodu, że wszyscy tam przychodzą. Pani pewnie też. Ja nie lubię, ale czasem muszę. Tutaj każdy może się pojawić, każdy może kogoś spotkać. W takim miejscu miłość może się zacząć i skończyć. W tym sensie motto "Kazimierza i Karoliny" "A miłość nigdy się nie kończy", jakkolwiek przewrotne nam się wydaje, może być informacją przerażającą.

U Horvatha akcja rozgrywa się podczas Oktoberfest. Pan przeniósł ją do galerii handlowej. Dlaczego?

- Z powodu zasadniczej zmiany, której Horvath nie tyle doświadczył, co zapowiedział. Czas karnawału, jakim jest bawarskie święto piwa, dziś w takich centrach trwa 24 godziny na dobę. To taki karnawał, który dużo obiecuje, a nic nie daje, bo spełnienie tych obietnic nie jest okupione wysiłkiem. A sens karnawału polegał na opozycji wobec postu, wyrzeczeń, którymi był poprzedzony.

Scena jest przykryta krzywymi zwierciadłami. Obserwacje Horvatha są tak gorzkie, że lektura jego tekstów jest jak spoglądanie w takie lustro. Tylko czy ono nie zaśniedziało przez lata?

- Na pewno nie. To lustro Horvatha rzeczywiście wydaje się zniekształcać nasze kontury, ale może właśnie widać w nim prawdę, z całym bagażem gwałtu, jaki zadajemy drugiemu człowiekowi. O tym jest ten tekst, może dlatego tak przejmujący, że to wszystko, choć straszne, wydaje się prawdziwe. Horvath pokazał ludzi, którzy za parę lat zagłosują na Hitlera, a kilka lat później zwiedzą Polskę z biurem podróży Wehrmacht Travel. My szukamy swoich demonów, tego, co nas boli. Ja szukam w bohaterach, którzy się ranią, siebie. A w społeczeństwie moich uprzedzeń, poczucia wyższości w stosunku do kogoś, przeświadczenia o lepszej wrażliwości estetycznej czy znajomości świata.

Istotnym elementem dramatu Horvatha jest styl - zdania operujące skrótem, klisze i zapożyczenia są zapisem procesu, w którym język odkleja się od świata.

- Ten proces wciąż trwa i także przez język możemy utożsamić się z bohaterami "Kazimierza i Karoliny". "Jestem tego warta" - to przykład takiej zbitki, która zastępuje realne odniesienia do rzeczywistości. Do rzeczywistości "wrzuć monetę", w której wszyscy istniejemy - jak nie wrzucisz, nie poliżesz, nie poleci muzyka, nie zatańczysz. W centrach handlowych jesteśmy wciąż poddawani takim bodźcom, tylko zamiast automatów są ekspedientki, a zamiast monety mamy coraz częściej kartę. A poddajemy się temu, "bo jestem tego wart, jestem tego warta" - skoro tu przyszedłem, to zatańczę, skoro już tu jestem, mam ochotę na loda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji