Ekonomia w teatrze, głupcze
"Jeszcze będzie przepięknie" w reż. Przemysława Wojcieszka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Czy w Polsce udaje się w teatrze pożartować z kapitalizmu i kryzysu ekonomicznego? Na razie wychodzi nie za dobrze
Anglojęzycznym przebojem stała się satyra Lucy Prebble "Enron" o bankructwie giganta energetycznego. Tekst z 2009 r. wykorzystano już wielokrotnie w musicalach, komediach, multimedialnych widowiskach. Słynna afera z 2001 r. przyciągnęła tysiące widzów londyńskiego Royal Court i scen West Endu, podbiła publiczność Reykjaviku i Dublina, zainteresowały się nią teatry w Helsinkach.
Jak złożone mechanizmy bankowe i skomplikowane wywody ekonomistów przerobić na atrakcyjną dla "ekonomicznych ignorantów" rewię? W wersji z Royal Court twórcy fantastycznie poradzili sobie z przekładaniem tabel i statystyk na język nowoczesnego wodewilu. Nikt nie pogubi się w historii przedsiębiorstwa, które fałszując sprawozdania finansowe, usiłowało ukryć monstrualne długi. Reżyser Rupert Goold zaproponował serię trików i żartobliwych metafor.
Bank Lehman Brothers pojawia się jako bliźniaki syjamskie szarpiące się we wspólnym garniturze. Kwartet rewelersów wyśpiewuje spadające ceny akcji. Sztuczka z pudełkami w pudełkach wystarczy, by pokazać, jak prezes Enronu tworzył niezliczone spółki-widma mające ukrywać długi. Momentami scenę zalewają strumienie liczb rodem z "Matrixa". Są tragiczni bohaterowie, są demoniczne kobiety, są piosenki i układy taneczne jak z musicalu "Chicago". Jest magia, ironia i trzymająca w napięciu akcja. Produkcja o mizerii kapitalizmu odniosła komercyjny triumf w Europie. "Enron" zrobił klapę tylko na nowojorskim Broadwayu - Amerykanom nie spodobało się, że z ich naiwności i chciwości żartują sobie Brytyjczycy. Spektakl zszedł z afisza po 15 pokazach, przynosząc producentom wielomilionowe straty.
Czy w Polsce też można zrobić antykapitalistyczny show bez poczucia winy i zakłopotania? Nasi artyści próbowali dotąd przemawiać do sumień, wrażliwości i rozsądku odbiorców. Wiktor Rubin, wystawiając "Lalkę" Bolesława Prusa (Teatr Polski, Wrocław), kazał Wokulskiemu recytować kilkunastominutowy monolog o fatalnych zarobkach ludzi wykluczonych przez transformację.
Jan Klata przewrotnie włączył do swojej inscenizacji Reymontowskiej "Ziemi obiecanej" pochwałę chciwości z filmu Oliviera Stone'a "Wall Street" (monolog "Greed is good"), zmieniając całość w krytykę konsumpcyjnego nienasycenia. Specjalistami od kąsania polskiego neoliberalizmu stali się reżyserka Monika Strzępka i dramaturg Paweł Demirski. W "Śmierci podatnika" szydzili, urządzając "święto brania kredytów". W opartej na "Wujaszku Wani" sztuce "Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty" (Teatr Dramatyczny, Wałbrzych) zwodzili widzów bajką o bracie "bogatym, czyli dobrym", oraz "biednym, czyli złym".
Pierwszą czysto rozrywkową produkcją z kryzysem w tle miała być nowa sztuka Przemysława Wojcieszka wystawiona z okazji pięciolecia Teatru Polonia Krystyny Jandy.
"Jeszcze będzie przepięknie" to historia pary zadłużonych trzydziestolatków (Ania - Monika Dryl, Tomek - Michał Piela), w których łóżku zjawia się pewnego dnia Bank, a konkretnie jego nieuczciwy pracownik Mariusz Małecki (Rafał Rutkowski). Przed wizją utraty wszystkiego nie są ich w stanie uratować ani przyjaciele, ani pracodawcy (szkoła podstawowa i McDonald's), ani rozwiedzeni rodzice. Zwłaszcza że ci ostatni zajęci są bardziej własną nimfomanią (matka - Ewa Kasprzyk) i problemami z układem krążenia (ojciec - Bogusław Siwko). Jedyną szansą jest wygrana Ani w telewizyjnym show "Polacy śpiewają".
Spektakl nie pokazuje mechanizmów ekonomicznych, nie ma zacięcia krytycznego, nie jest nawet materiałem na zwykłą farsę. Komizm oparty jest na soczystych przekleństwach i erotycznych iluzjach zderzanych niezręcznie z narzekaniami na banki i korporacje. I choć Rafał Rutkowski tworzy ze swojej roli teatr w teatrze, osobny, ostry one man show, całość nieuchronnie zmienia się w wulgarną, naiwną bajkę przeplataną przebojami Tiltu ("Jeszcze będzie przepięknie"), Lecha Janerki, TSA, Republiki czy Lady Pank ("Kryzysowa narzeczona"). Na rozrywkowy spektakl podejmujący temat kryzysu w sposób przystępny, mądry i przejrzysty trzeba jeszcze poczekać.