Artykuły

Czy milczenie to też zbrodnia?

"Nasza klasa" w reż. Ondreja Spiśaka w Teatrze Na Woli w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.

Jak opowiadać o temacie mordu na Żydach w Jedwabnem jak przy tym pozostać bezstronnym i nikogo nie oceniać?

Zaufać tekstowi i wyobraźni widzów - najpewniej właśnie ta myśl przyświecała słowackiemu reżyserowi, Ondrejowi Spiśakowi. Czyta dramat Tadeusza Słobodzianka najprościej, jak się da. Bez redukcji, skreśleń, zmian. W końcu jest to tekst idealnie skrojony do teatru - a w tym przedstawieniu traktuje się go z największym szacunkiem.

Na scenie zaledwie kilka drewnianych ławek i krzeseł, nad drzwiami krzyż. Żadnych innych rekwizytów. Najzwyklejsza klasa w polskiej szkole z lat 30. tętni życiem. Dora, Zocha, Rachelka, Jakub, Rysiek, Abram, Menachem, śpiewają: "Mam chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi...", tańczą, przekrzykują się. Kolejne wydarzenia przerywane są dzwonkami, jak szybkimi cięciami. Bójka, wyjazd Abrama do Ameryki, przenoszenie Żydów do ostatnich rzędów, donoszenie na kolegów przez jednego z żydowskich uczniów, a potem zamordowanie go. Zaczyna się koszmar.

Bohaterowie spektaklu opowiadają, jak z serdecznych kolegów stali się śmiertelnymi wrogami, próbują wyjaśnić, dlaczego stanęli po różnych stronach. Każdy z nich jest komentatorem tamtych wydarzeń, pisze swoją biografię, jest narratorem własnej historii. Rozmawiają ze sobą rzadko i krótko.

Spiśak rysuje bohaterów mocną kreską, prowadzi każdego w podobnym rytmie. Aktorzy grają powściągliwie, bez zbędnych gestów i przerysowań.

Rachelka później Marianna Doroty Landowskiej w skromności i smutku zamyka strach i niezgodę na poniżanie. Najdokładniej ze wszystkich zdaje się rozmumieć mechanizmy nowej rzeczywistości. Izabela Dąbrowska kreśli swoją bohaterkę Zochę jako lekko nadpobudliwą, z jednej strony tchórzliwą egoistkę, z drugiej rozsądną i mocno stąpającą po ziemi spryciarę. Magdalena Czerwińska gra wszystko, co w rolę jej Dory wpisane - delikatność i próżność, pewność siebie i dumę. Kiedy koledzy z klasy okrutnie gwałcą ją - Żydówkę - krzyczy, ale jednocześnie czuje zwierzęcą przyjemność. Potem jest przerażona własną naturą.

Spiśak, szkicując rzeczywistość sformatowaną przez wojno, interpretację pozostawia widzowi. Stopniowo rozkręca na scenie mechanizm rodzącego się zła, by zacząć dyskusję o winie i karze. Tak jak Słobodzianek, który mówił w wywiadzie dla nas:- Przede wszystkim fascynuje mnie relacja między oprawcą i ofiarą. Podobnie jak autor tekstu reżyser mnoży także pytania. Kto jest zdrajcą? Jak byśmy się zachowali w sytuacji zagrożenia? Czy narażając życie, pomoglibyśmy Żydówce z dzieckiem? Czy w imię przyjaźni zrzeklibyśmy się pochodzenia? Kto wreszcie jest katem, a kto ofiarą, i czy milczenie to też zbrodnia?

Owszem, wszystkiemu winna jest wojna, która zdeterminowała bohaterów - zdaje się mówić reżyser - ale wcześniej znalazła oparcie w ich tchórzliwej naturze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji