Artykuły

Wrocław. Czekają na sprostowanie ministra kultury

Redakcja Gazety Wyborczej - Wrocław dostaje telefony z pytaniami, czy minister Bogdan Zdrojewski przysłał już sprostowanie słów, które zacytowała w relacji z jego konferencji prasowej. Obiecał to dyrektorowi Capitolu i urzędnikom ratusza, a sprostowania wciąż nie ma.

Wybory samorządowe na Dolnym Śląsku Zdrojewski przyjechał do Wrocławia jak co weekend, spotkał się z dziennikarzami i poinformował, że prezydent Rafał Dutkiewicz kiepsko dba o kulturę.

- Jeszcze kilka lat temu Wrocław był w ścisłej czołówce miast wyróżniających się pod względem ofert kulturalnych. Dzisiaj oceniam go najwyżej na mocną trójkę - mówił minister kultury i dziedzictwa narodowego. Najbardziej dostało się Przeglądowi Piosenki Aktorskiej organizowanemu przez Teatr Muzyczny "Capitol". - Był zawsze wielkim wydarzeniem we Wrocławiu, ale obecnie jego poziom nie jest najlepszy - stwierdził Zdrojewski.

Relacja z konferencji ukazała się w niedzielę w internecie. W redakcji noc z niedzieli na poniedziałek minęła spokojnie. Okazało się jednak, że nie wszyscy spali równie dobrze.

Poniedziałek. Sprawozdanie z konferencji ukazuje się w papierowym wydaniu "Gazety"

Podobne zamieszcza "Polska. The Times". "Mam żal, że Wrocław stracił pozycję stolicy polskiej kultury" - cytuje ministra konkurencyjny dziennik. Nic jeszcze nie zwiastuje burzy.

Po paru godzinach redaktor naczelny odbiera telefon z Capitolu. Pytanie jest krótkie: - Czy minister przysłał już sprostowanie?

W ten sposób dowiedzieliśmy się, że minister jest ze sprawozdania niezadowolony. Poinformował dyrektora Capitolu, że "Gazeta" przekłamała jego słowa, bo on wcale nie myśli o PPA źle.

- Powiedział mi, że relacja w "Gazecie" to bzdura i nic takiego nie powiedział - mówi Konrad Imiela, dyrektor Capitolu. - Wypowiadał się podczas konferencji o PPA w samych superlatywach i zapowiedział, że chciałby dalej wspierać festiwal. Poprosiłem o wysłanie do "Gazety" sprostowania. Obiecał, że wyśle.

Na pl. Solnym, gdzie mieści się "Gazeta", zawrzało. Redaktor prowadzący wydanie szykował już miejsce dla ministerskiego sprostowania, a naczelny przygotowywał słowa ciężkie, których zamierzał użyć wobec dziennikarza, gdyby potwierdziło się, że nie dość wiernie oddał słowa ministra.

Poniedziałek po południu. Kolejny telefon z Capitolu, tym razem do szefa gazetowego działu kultury: - Czy sprostowanie jest już w redakcji, bo według informacji z sekretariatu ministra zostało przygotowane i miało być wysłane?

Do końca dnia sprostowania nie było.

Wtorek. Wieść, że minister przyśle sprostowanie, rozchodzi się po mieście

Do redaktora naczelnego dzwoni człowiek z magistratu, informując, że minister oświadczył innemu człowiekowi, jeszcze ważniejszemu w magistracie, że "Gazeta" nakłamała i będzie sprostowanie. Naczelny oprócz słów ciężkich szykuje broń lekką. W kolejnym numerze czeka miejsce na sprostowanie ministra.

Sprostowanie nie nadchodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji