Artykuły

Specyficzny dreszczyk emocji

Z reżyserem Laco Adamikiem o jego operowych fascynacjach rozmawia Małgorzata Piwowar.

Skąd wzięło się pańskie zainteresowanie teatrem muzycznym?

Z pewnością niemała w tym zasługa mojego ojca - organisty i nauczyciela muzyki. Z domu wyniosłem miłość do tej dziedziny sztuki i wykształcenie, choć tylko domowe. Po ukończeniu studiów filmowo-telewizyjnych w Pradze zacząłem realizować w telewizji - zgodnie z zainteresowaniami - rozmaite programy muzyczne. Aż pewnego dnia przypadek zrządził, że otrzymałem propozycję z Teatru Wielkiego w Łodzi. Zachorował niemiecki reżyser, który miał tam wystawić "Cyganerię" Pucciniego. I wtedy przypomniano sobie o moich telewizyjnych realizacjach muzycznych. Dostałem szansę i wskoczyłem na jego miejsce. To było blisko 30 lat temu. Moje zauroczenie operą trwa do dziś. Właśnie ją najczęściej i najchętniej reżyseruję.

Dlaczego uważa pan operę za najciekawsze wyzwanie zawodowe?

Dla specyficznego dreszczyku emocji i wzruszenia, który pojawia się, gdy obcuje się z wielką sztuką. W dodatku na realizację opery potrzeba znacznie więcej energii niż na jakąkolwiek inną formę. Być może jest to też największe artystyczne spełnienie. Operę - jako styl, rodzaj ekspresji - można też znaleźć w niektórych moich spektaklach teatralnych, na przykład w "Przybyszu z Narbony". Pod względem rozmachu, wyrazistości formy, ukształtowania formalnego, symboliki są one "operowe". To także praca z ogromną liczbą ludzi - chórami, tancerzami. Kiedy przychodzi dzień premiery, jest tak, jakby wchodziło się do prawdziwej świątyni sztuki. I choć w teatrze bywa podobnie, w operze te emocje są najmocniej odczuwalne. Ekscytuje sama świadomość, że zostanie wykonany utwór, nad którym dawno temu pracował wielki kompozytor, którego słuchało i podziwiało przed nami tylu innych. Magia teatru wzmocniona jest nieprzemijającym pięknem muzyki. To coś w rodzaju festynu sztuki, misterium dającego przeżycia nieporównywalne z niczym. Moje zadanie polega na tym, by operę odczytać i przełożyć na język teatru w sposób wywołujący u widzów wiele fascynujących przeżyć. Każda praca nad nią przypomina zawsze zdobywanie mistrzostwa świata.

Co jest najtrudniejsze przy realizacji opery?

Nie można jej zaimprowizować, wystawić w pośpiechu. Zawsze działa ogromna machina - orkiestra, chóry, zespoły, gigantyczna scena. Reżyser ma bardzo wiele do zrobienia, choć pozornie jego praca pozostaje na drugim planie - za muzyką. W rzeczywistości ona dyscyplinuje realizatora, który musi zespolić z nią swą wizję przedstawienia. Trzeba sprawić, by widzowie poddali się sugestii, że jest odwrotnie, że to muzyka ilustruje libretto, uzupełnia spektakl. To oczywiste utrudnienie w stosunku do teatru dramatycznego, w którym jedynym ograniczeniem jest tekst. Opera mobilizuje mnie też do większego wysiłku intelektualnego, głębszych poszukiwań. Musiałem nauczyć się innego rytmu pracy, większej cierpliwości, wytrwałości, jednoczesnego ogarnięcia wielu elementów składających się na widowisko.

W Teatrze Telewizji często pan eksperymentuje, posługując się efektami komputerowymi, nowoczesną techniką. W operze jest pan raczej tradycjonalistą.

Właściwie nie uważam się za eksperymentatora. Po prostu za każdym razem szukam oryginalnej formy dla swojej realizacji. Staram się unikać rutynowego myślenia i korzystania z wypracowanych już rozwiązań. Chcę zrobić jedyny, oryginalny - mój - spektakl. Jeśli idzie o wybór tytułów, nad jakimi pracuję, zawsze wolę koncentrować się na klasyce przez duże "K" - zarówno w zakresie teatru dramatycznego, jak i operowego. To niewysychające źródło inspiracji.

Już kilkakrotnie realizował pan "Toscę" Pucciniego. Co jest w niej tak niezwykłego, że wraca pan do niej kolejny raz?

Prawie zawsze decyduje o tym jednak przypadek. W operze rzadko reżyser może zająć się zaproponowanym przez siebie tytułem. Trzeba się dopasować do linii programowej teatru i możliwości zespołu, bo opery wyznaczają dla śpiewaków i muzyków zadania o różnej skali trudności. "Tosca" jest jedną z najpiękniejszych oper, jakie zostały skomponowane. Genialna jest nie tylko pod względem muzycznym, ale - co mnie, reżysera, najbardziej pociąga - także dramaturgicznym.

0 wystawieniu jakiej opery zatem pan marzy?

Każdej z dorobku czeskiego twórcy Leosza Janaczka. Od 20 lat staram się o realizację którejś z nich w Polsce, ale niestety bez powodzenia. To trudna muzyka i dyrektorzy teatrów obawiają się, że nie zdobędzie widowni. Wyprzedziła mnie teraz Jitka Stokalska, realizując w Warszawskiej Operze Kameralnej "Jenufę" -najbardziej znaną operą Janaczka. Jestem o to strasznie zazdrosny.

Czy istnieje sposób, by przekonać do teatru operowego tych, którzy uważają tę sztukę za przestarzałą i skostniałą?

Takie myślenie to nie tylko pokutujące schematy i przesądy, ale i wynik tego, że zbyt mało jest pięknie zrealizowanych przedstawień, które można polecić sceptykom. A ja jestem przekonany, że dobrze wystawiona opera potrafi dostarczyć wzruszeń i przeżyć niemających sobie równych. Już wielu ludzi o tym przekonałem. Ale oczywiście to sztuka elitarna - nie dla każdego.

Przez ostatnie trzy lata corocznie odbierał pan Złotą Maskę za najlepszą realizację sezonu na Śląsku. Jury uhonorowało w ten sposób "Tannhausera" Wagnera i "Aidę" Verdiego zrealizowane w Operze Śląskiej w Bytomiu oraz "Dyzmę" według Dołęgi-Mostowicza w chorzowskim Teatrze Rozrywki. Które z tych wyróżnień najbardziej pana cieszy?

Chyba za "Tannhausera", bo to nagroda indywidualna, za reżyserię, a pozostałe -za najlepsze spektakle sezonu. Cieszy mnie, że jury nagradzając "Tannhausera", miało odwagę zobaczyć teatr w operze i być może właśnie dlatego ta nagroda jest dla mnie najważniejsza.

Teraz przygotowuje się pan do "Opery za trzy grosze" w warszawskim Teatrze Syrena. Czy to tylko flirt z lżejszą muzą, czy zapowiedź długofalowych zmian?

Jestem wielbicielem Brechta i Weilla. Przed kilku laty zrealizowałem dla Teatru Telewizji "Matkę Courage i jej dzieci". A "Opera za trzy grosze" to nie tylko klasyka, ale i legenda. Kto nie chciałby się z nią zmierzyć?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji