Artykuły

Dyskretny urok kremacji

Wracałem do Teatru, z szacunkiem niosąc pod pachą urnę z niegdysiejszą Toscą, Halką, Desdemoną, Amelią i Tatianą (po kremacji tylko 3,5 kg), wcale do tego wszystkiego nieprzekonany. Co na to Kościół, który wymaga relikwii w razie kanonizacji, a niemal każda artystka w swoim mniemaniu jest potencjalną świętą? - zastanawia się Sławomir Pietras w tygodniku Angora.

Przed kilku laty pewnego dnia zadzwonił do mnie dyrektor Krematorium. Czy występowała kiedyś w pana Teatrze?... tu podał nazwisko śpiewaczki, którą w młodości podziwiałem w wielu rolach, ale kiedy zostałem dyrektorem Opery, ona była już po karierze.

Czy może pan do nas przyjechać? Za godzinę rozpoczynamy kremację. Zmarła nie miała żadnej rodziny, wypada więc, aby ktoś reprezentował zakład pracy. Było to w środku wakacji, teatr pusty, zresztą w zespole niewielu jeszcze zostało z czasów sukcesów nieboszczki. Obowiązkiem dyrektora teatru jest nie tylko angażować, witać, gratulować czy nagradzać, ale i godnie żegnać odchodzących pracowników, zwłaszcza niegdysiejsze gwiazdy.

Pojechałem. Przed bramą cmentarza dyrektor powitał mnie osobiście, otoczony gronem profesjonalnie bladych, ubranych na czarno współpracowników. Czy okazać zwłoki? - zapytał zaraz po oświadczeniu, że jest zaszczycony. - Broń Boże! - krzyknąłem. - Proszę w takim razie wygłosić krótkie pożegnanie. Kremacja potem będzie trwała kilkadziesiąt minut. To wystarczający czas, aby zwiedzić obiekt, pokazać magazyny, działanie pieców, a później wypijemy w moim gabinecie kawę. Mam osobne ujęcie wody. Pociemniało mi w oczach.

Okazało się, że nie tylko dyrektorzy teatrów bywają pasjonatami swoich profesji. - My, szefowie miejskich zakładów użyteczności publicznej, powinniśmy się trzymać razem - tłumaczył mój gospodarz, popijając kawę. Zacząłem w myślach kompletować listę tych instytucji. Poza Krematorium i Operą, są to na pewno Teatry i Filharmonia, tramwaje i autobusy, skwery i parki, Zakład Oczyszczania Miasta, szpitale i noclegownie, areszty i miejskie szalety. Tymczasem on nie przestawał objaśniać: - Byliśmy pierwsi w Polsce, działamy od 1994 r. W dziedzinie spopielania zwłok od razu wykazaliśmy się otwartością propozycji, olbrzymim zaangażowaniem i innowacyjnością w myśleniu i działaniu. Pokonaliśmy wiele przeszkód w zakresie emisji spalin, wydajności, oszczędności energii, szkolenia pracowników, obiegu dokumentów, tworzeniu rynku usług kremacyjnych i walki o zaistnienie spopielania w świadomości Polaków. - Nie jestem zwolennikiem kremacji - wyjąkałem nieśmiało, popijając pół czarnej z osobnego ujęcia wody.

- Pan się myli, pan mnie rozczarował! - grzmiał nadzorca pieca kremacyjnego typu TABO z dwiema niezależnymi komorami, samodzielnym palnikiem, systemem rekuperacyjnym dostawy powietrza, transferem spalin itd. Wymachiwał przy tym kolorowym folderem w formie ulotki reklamowej niby programem teatralnym.

W naszym zakładzie mieliśmy zaszczyt skremować wybitnych ludzi polskiej kultury! Tu padło szereg nazwisk, rzeczywiście powszechnie znanych, niestety, niezaliczających się do moich wrogów. Potem wymienił rosnące liczby swoich usług i podał szereg dyskretnych zalet takiego zakończenia istnienia człowieka na tej ziemi.

Wracałem do Teatru, z szacunkiem niosąc pod pachą urnę z niegdysiejszą Toscą, Halką, Desdemoną, Amelią i Tatianą (po kremacji tylko 3,5 kg), wcale do tego wszystkiego nieprzekonany.

Co na to Kościół, który wymaga relikwii w razie kanonizacji, a niemal każda artystka w swoim mniemaniu jest potencjalną świętą? Co na to prawo, skoro rozsypywanie prochów w Polsce jest nielegalne (na szczęście nie potknąłem się, niosąc tę urnę). Co wreszcie sam Pan Bóg, którego Syn Boży został pochowany, a nie skremowany?

Jakże inny jest nastrój pogrzebu bez trumny, tylko z urną - symbolem przeinaczenia słów "z prochu powstałeś, w proch się obrócisz". Bez względu, czy o to prosiłeś, nie w proch się obrócisz, tylko obróci cię operator pieca pod nadzorem dyrektora Krematorium, najwcześniej 24 godziny po stwierdzeniu zgonu, w obecności rodziny w sali podglądowej, w przystępnej cenie zł 760 (bez rodziny tylko zł 680).

Oto temat do przemyśleń, nie tylko w okolicy Wszystkich Świętych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji