Artykuły

Tarnobrzeg. Fundacja Anny Dymnej pomogła kupić mieszkanie

- To bardzo szczęśliwy dzień dla nas - mówi Maria Rojek. W środę dzięki pomocy fundacji Anny Dymnej ona i jej brat stali się właścicielami 40-metrowego mieszkania. Dom, w którym mieszkali, został zniszczony przez powódź.

Maria Rojek ma 57 lat, od urodzenia jest osobą niepełnosprawną. Z powodu rozszczepu kręgosłupa porusza się na wózku. Jej 72-letni brat Wiesław choruje na serce, jest po operacji. Ich źródłem utrzymania jest niewielka renta. - Mieszkaliśmy w Trześni, w rodzinnym domu. Jak przyszła powódź, to zalało go po dach dwa razy. Musieliśmy uciekać - opowiada pani Maria.

Po powodzi zamieszkali w hotelu robotniczym w Gorzycach. Początkowo myśleli, że dom da się jakoś uratować, ale inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że budynek nadaje się tylko do rozbiórki. Dla Rojków to był szok. - Wiedzieliśmy, że nie damy rady wybudować sami nowego domu. W MOPS-ie nam powiedzieli, że dostaniemy 100 tys. zł, ale gdyby nie pani Ania Dymna, nie wiem, co by z nami było - mówi pani Maria.

- Po powodzi pojechaliśmy do tych gmin, które najbardziej ucierpiały. Chcieliśmy się spotkać z ludźmi, zapytać, co im najbardziej potrzeba. Przyjechaliśmy do Gorzyc, a tam dowiedzieliśmy się o pani Marii, o tym, że razem z bratem została bez dachu nad głową. Musieliśmy im pomóc - opowiada Anna Dymna, aktorka, założycielka Fundacji "Mimo Wszystko", pomagającej osobom niepełnosprawnym.

Do 100 tys. zł, które Rojkowie dostali jako pomoc od państwa, fundacja dołożyła 40 tys. zł i pomogła znaleźć im mieszkanie. We środę w Tarnobrzegu został podpisany akty notarialny potwierdzający zakup mieszkania. - Wszyscy starali się pomóc: pośrednicy, notariusz, który załatwił zwolnienie z opłat, właściciele mieszkania, którzy zostawią także część mebli. Bardzo się cieszę, bo to mieszkanie jest w dobrym stanie i już można by się do niego wprowadzać - dodaje Anna Dymna, która była przy podpisaniu aktu notarialnego.

Maria i Wiesław Rojkowie zamieszkają w Tarnobrzegu w dwupokojowym mieszkaniu na parterze w bloku. - Dołożymy jeszcze 20-30 tys. zł na zbudowanie podjazdu do mieszkania - zapewnia aktorka. - Ten podjazd jest bardzo ważny, bez niego nie mogłabym się ruszyć z domu. A ja w domu robię wszystko sama - zwierza się pani Maria. Na pytanie, czy żal jej opuszczać rodzinną wieś, opowiada: - Tam miałam wszędzie blisko, do przychodni wystarczyło tylko przejść przez ulicę. Ale po tych ostatnich powodziach już nie chciałam tam wracać.

Fundacja "Mimo Wszystko" pomogła w zakupie jeszcze dwóch mieszkań - w Sandomierzu i Lanckoronie.

A w Tarnobrzegu do Anny Dymnej zgłosili się kolejni potrzebujący. - Mam tu całą listę potrzeb. Nie możemy pomóc wszystkim, ale pomału trzeba robić tyle, ile się da. Gdy byłam w Gorzycach zaraz po powodzi, widok był straszny. Wszystko gniło, a ludzie, z którymi rozmawiałam, byli w depresji. Wydawało się, że przestaną żyć. Taki dzień jak dzisiejszy, gdy zobaczyłam uśmiech na twarzach ludzi, którym pomogliśmy, to jeden z najradośniejszych dni - stwierdza Anna Dymna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji