Artykuły

...a to, co z nas pozostało...

Niemal tuż przed przerwą urlopową Teatr Polski w Warszawie zaprezentował premierę "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Kazimierza Dejmka.

Przedstawienie w Teatrze Polskim rozgrywa się w niemal identycznym planie sceny, jaki zaprojektował dla swej prapremiery (16 marca 1901 r. Kraków) Wyspiański. A więc mamy obszerną drewnianą izbę (scenografia Krzysztof Pankiewicz) z centralnie ustawionym, okrągłym stołem zastawionym butelkami z wódką, kieliszkami, pucharkami, z ogromnym świecznikiem i płonącymi nań świecami. Wokół stołu stoją krzesła. Z prawej strony skrzynia drewniana ozdobiona ludowymi malowankami, dalej drzwi, w głębi sceny sofa, piec. Na frontowej ścianie vis a vis widowni jest drugie wyjście do sieni, z lewej strony szafa, fotel, biurko, sztalugi, okno. Nad drzwiami prawymi zawieszony jest obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, nad tymi na frontowej ścianie - Matki Boskiej Ostrobramskiej. Cała scena w I części przedstawienia rozjaśniona jest jedynie blaskiem świec. W II i III użyte jest światło reflektorów, ale raczej nieostre przytłumione, o zimnym blasku. Nigdy miejsca, w którym rozgrywa się dramat, nie oświetla pełne światło.

W tym wnętrzu spotykają się bohaterowie przedstawienia. Na scenie zgromadził Dejmek wyśmienity zespół aktorski, w którym najjaśniej błyszcza role Joanny Szczepkowskiej (Panna Młoda), Gustawa Holoubka (Stańczyk), Jana Englerta (Pan Młody), Mariusza Dmochowskiego (Czepiec) i Bogdana Baera (Nos).

Część I spektaklu - rozmowy gości weselnych, którzy wchodzą do tego pokoju by ochłonąć po tańcu, napić się wódki - to strzępy rozmów, raczej półrozmowy, półżarty. Wiele w nich słów, mało treści.

Reżyser podkreślił to jeszcze, czyniąc w tekście dramatu skróty, kondensując tym samym treści rozmów. I są w I akcie znakomite sceny - spotkanie Państwa Młodych z Księdzem oraz świetnie spointowany słynny dialog o tym, że "trza być w butach na weselu".

W części II pojawiają się zjawy i jest to, moim zdaniem, najsłabsza część spektaklu. Powoduje to przede wszystkim bardzo zróżnicowane aktorstwo np. świetny Holoubek (Stańczyk), słaby Matyjaszkiewcz (Dziennikarz), mało przekonujący Kalenik (Rycerz Czarny), dobry Łapicki (Poeta).

Wreszcie część III ze światłem mglistego świtu. Część najboleśniejsza z zaprzepaszczoną szansą na odrodzenie narodowe.

Jest to "Wesele" "utopione" w nadmiarze słów, w niemocy bohaterów niezdolnych nie tylko do czynu, ale do wymiany myśli, do porozumienia.

Dramat w Teatrze Polskim rozgrywa się bez jednego taktu muzyki. Nie ma w spektaklu Dejmka chaty rozśpiewanej, w drugiej izbie nie huczy weselisko, nie ma szopki, postaci tańczących w takt przygrywania ludowej kapeli.

Ta mroczna chata z ludźmi nie rozumiejącymi siebie nawzajem jest pesymistycznym motto do czasu, w którym żyjemy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji