Artykuły

Plusy i minusy

"Elektra - twarze" według Hugo von Hofmannstahla ("Elektra"), oraz Marguerite Yourcenar ("Twarze zza masek"), spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego specjalizacji wokalno-estradowej, reżyseria: Krzysztof Globisz. Teatr PWST w Krakowie, Scena Teatru Ludowego przy Starowiślnej. Pisze Agnieszka Marszałek w Didaskaliach-Gazecie Teatralnej.

PLUSY

1. Interesujące zestawienie tekstów: bazę pierwszej części spektaklu stanowi dramat Hoffmannstahla - modernistyczny w formie, ale klasycznie wystylizowany. W drugiej części, gdy ostentacyjnie dokonuje się "rozbicie" hieratycznej wizji mitu, pojawia się tekst dramatu Marguerite Yourcenar - prozatorski, co sprzyja zróżnicowaniu rytmiki i tempa rozgrywania poszczególnych scen. Silne zamknięcie kompozycyjne tworzy fragment chóru z tragedii Eurypidesa, który każe nam wrócić do myślenia o archetypowym charakterze opowieści, o powtarzalności pierwotnej mitycznej struktury w najrozmaitszych wariantach.

2. Znakomite wyczucie muzyczności - osiągane nie tylko poprzez wydobywanie melodii tekstu, lecz przede wszystkim poprzez stworzenie bogatej sfery dźwiękowej (olbrzymie, wsparte o podłogę aulosy o głębokich, chropawych tonach, perkusja, którą stanowią rozmaite przedmioty, uderzane przez aktorów, mechaniczne, nakręcane pozytywki-zabawki, ilustrujące przesyconą chorym okrucieństwem dziecięcą wyobraźnię, wreszcie - piosenki "zrobione" z fragmentów tekstu, wsparte banalną melodyjką, śpiewane do mikrofonu).

3. Wykorzystanie skromnej przestrzeni gry. Wejście do sali prowadzi przez pomazaną krwią łazienkę. Będziemy ją mieli stale w polu widzenia - to miejsce przypominające o zamordowaniu Agamemnona, a zarazem "konfesjonał" Klitajmestry. Na scenie pojawiają się nieliczne, za to wyraziste i wiele mówiące rekwizyty. Przede wszystkim stół, którego ofiarny charakter narzuca się nieustannie, choć jednocześnie jest domowym meblem, gromadzącym wszystkich członków rodziny.

4. Reżyser postawił młodym aktorom zadanie bardzo trudne, każąc im wielokrotnie przechodzić od powagi do kpiny, od karykatury do czułości, od okrucieństwa do śmieszności albo czystego szczeniackiego wygłupu. Radzą sobie niemal bez zarzutu, pokazując spore możliwości warsztatowe.

5. Rola Karoliny Sokołowskiej: jej Elektra jest dotkniętym szaleństwem dzieckiem, budzącym przerażenie, nieobliczalnym i czułym jednocześnie. Bywa czasem śmieszna, nie próbuje być ładna: pyzata, pulchna rudowłosa dziewczyna w krótkiej sukience, bez makijażu, patrzy surowym spojrzeniem bobaska, który właśnie poznaje świat od najgorszej strony i postanawia odegrać w nim własny spektakl... To rola, która zasługuje na odrębną analizę.

MINUSY

1. Pierwsza część spektaklu robi wrażenie zagranej zbyt ostro, zbyt grubo - aktorzy nie zawsze byli w stanie uzyskać właściwe natężenie głosu, wyczuć momenty przejść pomiędzy kolejnymi obrazami, przez co poszczególne "etiudy" nie sklejały się w całość. Wydaje mi się jednak, że jest to po prostu kwestia braku rutyny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji