Artykuły

Aktorka kochana przez publiczność

- Gabrysia była kobietą pełną wdzięku i nieprawdopodobnej urody. Nie wiem, czy taką urodę ktokolwiek kiedyś w życiu miał. Może jakaś hollywoodzka gwiazda. To była uroda porażająca - zmarłą aktorkę GABRIELĘ KOWNACKĄ wspomina Stanisława Celińska.

Po ciężkiej chorobie zmarła wczoraj Gabriela Kownacka. Miała 58 lat i od kilku lat zmagała się z rakiem. Wydawało się, że wygra tę walkę.

- Kiedy Gabrysia była po udanych operacjach i czuła się wyzwolona z choroby nowotworowej, zrobiła sobie w życiu nowe otwarcie - wspomina Ewa Dałkowska. - Zrezygnowała z zawodu aktorskiego i zaczęła reżyserować. Zagrałam główną rolę w jej "Dniu Walentego" Wyrypajewa w białostockim Teatrze im. Węgierki. Kiedy Gabrysia przystępowała do pracy, była pełna sił. Prowadziła próby mocno, po męsku. Potem okazało się, że jest śmiertelnie chora. Walczyła z rakiem mózgu za granicą wspierana przez przyjaciół.

Niestety, choroba okazała się silniejsza.

Gabriela Kownacka zachwyciła urodą i talentem już w filmowym debiucie, grając Zosię w "Weselu" Wajdy.

" Wywiad z Gabrielą Kownacką z 2003 roku: Ciary od głowy do stóp"

- Miała w sobie coś z Marylin Monroe - wspomina Andrzej Łapicki, który w 1976 roku zaproponował jej rolę Maggie w spektaklu "Po upadku" Arthura Millera. - Wybrałem ją spośród wielu kandydatek. I nie pomyliłem się. Jako Maggie łączyła naiwność z ciepłem i seksem. Była świetna. Potem zresztą za tę rolę dostała Nagrodę im. Cybulskiego.

Jednak mówienie o Kownackiej tylko jako o polskiej Marylin Monroe byłoby uproszczeniem. W kreowanych przez nią postaciach - najpierw dziewczyn, a potem dojrzałych kobiet - uroda szła w parze z siłą charakteru. Do tego dochodziły przewrotność i wierność własnym przekonaniom.

Talent potwierdzały role filmowe. U Wajdy stworzyła dekadencką damę w "Kronice wypadków miłosnych". W "Nadzorze" Saniewskiego była jedną z więźniarek. Has zaprosił ją do "Niezwykłej podróży Baltazara Kobera" i "Pismaka". Były jeszcze "Sauna" Bajona i "Zwolnieni z życia" Krzystka.

Popularność przyniósł jej udział w serialu "Matki, żony i kochanki", a w ostatniej dekadzie postać Anki Kwiatkowskiej w "Rodzinie zastępczej", gdzie partnerował jej Piotr Fronczewski. Wcześniej grali razem w "Halo Szpicbródka"

Miała szczęście do Teatru Telewizji. Urok, siłę i dojrzałość dostrzegł w niej Piotr Mikucki, obsadzając w "Gdy rozum śpi". Kownacka zagrała kobietę znoszącą poniżenie u boku głuchego i genialnego Goi granego przez Zbigniewa Zapasiewicza. Były i inne świetne role, m.in. w "Natalii" Briusowa, "Pod wulkanem" Lowry'ego, "Miarka za miarkę" Szekspira.

Pochodziła z Wrocławia. Dorastała w atmosferze teatru Grotowskiego, Tomaszewskiego, popularnego Kalambura i Jazzu nad Odrą.

Po ukończeniu warszawskiej PWST grała z powodzeniem w stołecznym Kwadracie i Współczesnym. Wtedy powróciła tęsknota za teatrem eksperymentalnym. Najlepsze wspomnienia wyniosła więc ze współpracy z Teatrem Studio, a potem Narodowym Jerzego Grzegorzewskiego. Tu zagrała m.in. Ofelię w "Hamlecie", pokojówkę w "Snach" Lautréamonta, Lindę w "Zagraj to jeszcze raz", Dorę w "Halce Spinozie", Kate w "Dawnych czasach".

Pani Dobrójska w "Ślubach panieńskich" była jej ostatnią rolą w Teatrze Narodowym.

- Najpierw podziwialiśmy jej talent - mówi Jan Englert, reżyser spektaklu. - A gdy przyszła choroba - również godność, hart ducha i siłę, z jaką walczyła z niesprawiedliwym losem, nie poddając się do końca.

Andrzej Łapicki o Gabrieli Kownackiej

Znałem ją od pierwszego roku, od jej egzaminu do szkoły. Niezwykle utalentowana i ładna. Straszny czas to jest dla nas, bo zawsze była taka komediowa, zawsze tak życie odbierała pełnymi garściami jak Merylin Monroe, taki był jej ideał.

Zresztą za tę rolę, którą zagrała w "Po upadku" Arthura Millera (w Teatrze TVP w reżyserii Łapckiego - PAP), dostała nagrodę Cybulskiego, tak że coś tam miałem wspólnego.

Obsadzałem ją, bo ją bardzo ceniłem jako bardzo utalentowaną aktorkę. Także graliśmy razem wiele razy.

Joanna Szczepkowska o Gabrieli Kownackiej

Była aktorką naprawdę kochaną przez publiczność, to jest takie najwyższe wyróżnienie dla aktorów, nie wszyscy mają swoją publiczność, Gabrysia na pewno ją miała.

Miała też mnóstwo przyjaciół, a to też świadczy o człowieku, że ktoś albo emanuje tym, że przyciąga ludzi, albo nie. Ona na pewno przyciągała ludzi, to bardzo wielki dar.

Stanisława Celińska o aktorce Gabrieli Kownackiej

Gabrysia była kobietą pełną wdzięku i nieprawdopodobnej urody. Nie wiem, czy taką urodę ktokolwiek kiedyś w życiu miał. Może jakaś hollywoodzka gwiazda. To była uroda porażająca. Może tak się dzieje, że właśnie ta choroba wybiera sobie takie piękne okazy.

Była osobą pełną talentu i niezwykle pracowitą. Taką ją pamiętam - uśmiechniętą i niezwykle urodziwą. Darzyłam ją wielką sympatią, podziwem i atencją.

Z Gabrysią tak dużo się nie stykałam, niemniej wiele lat temu pracowałyśmy razem przy sztuce "Szalona Greta", gdzie ja grałam właśnie szaloną Gretę, ona grała też dużą kobiecą rolę. Grał tam też śp. Gustaw Holoubek. Niesamowita sztuka i niesamowite spotkanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji