Artykuły

Sztuka Hłaski w "Ognisku"

Na premierze prasowej "Bohaterom nie udziela się kredytu..." , w adaptacji "Cmentarzy" Marka Hłaski przez Leopolda Kielanowskiego, obecny był gen. W. Anders z małżonką, dr. W. Czerwiński z małżonką i reprezentowany był cały polski świat kulturalny i społeczny Londynu. Wśród gości nie brakło przyjezdnych Polaków z Ameryki i z Kraju.

Sztuki przerobione z powieści mają za sobą tradycję, ale i na ogół nieświetny żywot. Do szczytowych osiągnięć w tym zakresie zaliczyć wypada przeróbkę "Dziejów Grzechu" S. Żeromskiego, wystawiona przez Leona Schillera w "Teatrze Polskim" w Warszawie jeszcze przed wojną i ujętą w 25 błyskawicznych scen. Ten majstersztyk o kinematograficznym rozmachu nie utrzymał się jednak długo na scenie. Nawiązaniem do tego rodzaju eksperymentów teatralnych jest przeróbka Hłaski na scenę ujęta w kilkanaście obrazów ze zmianami dekoracyjnymi.

Taki zamiar mógł w ogóle doczekać się realizacji tylko przy współpracy niezrównanego talentu scenograficznego Tadeusza Orłowicza. Posiada on bowiem nie tylko szczególny dar pomnażania przestrzeni scenicznej, rozciągania jej i dzielenia na wszelkie sposoby, ale również i skupienia w niej tak dosadnych symbolów wizualnych, iż stwarza to dla aktorów niezwykle stężoną atmosferę. Toteż dla samego choćby obejrzenia tego kalejdoskopu obrazów scenicznych każdy miłośnik teatru obowiązany jest do nieominięcia tej sztuki, cokolwiek może o niej sądzić ze względów ideowych czy artystycznych.

Sztuka sama bowiem budzi niejedno zastrzeżenie. Jest ona w swym nastroju nie tylko wybitnie przykra, ale też w dużym stopniu nieaktualna. Stanowi niewątpliwie drugą wodę po... "Milczeniu" Brandstaettera, wystawioną na tej samej scenie przed kilku laty. W odpisywanej w czambuł na straty emigracyjnej twórczości dramatycznej są już choćby w niegranych sztukach Z.M. Jabłońskiego rzeczy dużo bardziej odbiegające od "zaklętego dworu wspomnień" z epoki stalinowskiej i idące "w świat współczesnej problematyki". Przemilczanie takich utworów jest zniekształcaniem rzeczywistego obrazu emigracyjnej twórczości dramatycznej.

Przeróbka powieści Hłaski na scenę, dokonana została z dużą znajomością rzemiosła scenicznego i zręcznością. Niemniej wynik artystycznie znacznie odbiega od walorów prozy młodego autora. Przy nieuniknionym streszczeniu tekstu powieści dostały się na scenę niemal same slogany, drętwa mowa, którą starano się ożywić uśmiechem groteski. Wykrzesać z tego materiału żywy dramat było rzeczą niemożliwą. Rzeczywiste napięcie dramatyczne przejawiło się tylko w szczytowej scenie sztuki, dialogu malarza z Kowalskim, którą oklaskiwano przy otwartej kurtynie.

Sztuka, taka jaką jest, została w stosunkowo krótkim czasie przygotowana z dużym nakładem wysiłków i starannie zagrana, jakkolwiek nie obyło się na 4-ym przedstawieniu z rzędu bez "przejęzyczeń". Głównym bohaterem widowiska jest Artur Butscher (senior), który cały swój talent oddał na odtworzenie tragedii Franciszka Kowalskiego, komunisty zdruzgotanego przez machinę ustrojową.

Sekunduje mu kilkunastu aktorów, niejednokrotnie mających po dwie role w sztuce. Dwie role kobiece są małymi epizodami: Elżbietę, córkę Kowalskiego gra Ewa Suzin, a Joanna Rewkowska, benjaminek zespołu, odtwarza dwie postacie: dziewczynę uliczną (tzw. Kociaka) i domownicę Jerzego. Nieznajomym z aresztu i dygnitarzem partyjnym Brzozą jest Zygmunt Rewkowski, i istniejący doskonale maskować swój naturalny głos. Może nazbyt groźnego milicjanta grał Stefan Laskowski, towarzyszył mu debiutujący po raz drugi Marian Czernicz, któremu z tytułu warunków zewnętrznych przypadła też rola syna Kowalskiego.

Postacie robotników partyjnych odtwarzają Roman Ratschka (któremu postać komisarza zupełnie nie wyszła), Edward Chudzyński (świetny jako Jabłonka), J. Bzowski (jako Gierwałtowski), M. Malicz (który dał też charakterystyczną sylwetkę bezpartyjnego donosiciela), W. Dybowski (jako partyjny bliźniaczek - również donosiciel), wreszcie S. Kostrzewski, który dał kilka wyrazistych sylwetek. Znów kapitalnie potraktował swą rolę, zwłaszcza pod względem charakteryzacji, R. Kiersnowski, jako sekretarz partyjny. Postać Jerzego, przywódcy - partyzantów - AL-owca, doprowadzonego po śledztwie i więzieniu do szaleństwa, wziął na siebie L. Kielanowski.

Widowisko to jest bogato zinstrumentowane nie tylko dekoracyjnie, ale i efektami świetlnymi i akustycznymi. Ciekawą ilustrację muzyczną dał S. Norbert ("dubbing" zawiódł tylko raz). Wprowadzono też i uzewnętrzniony tzw. dialog wewnętrzny oddający myśli bohatera. Trzeba było rzetelnych umiejętności reżyserskich dra Leopolda Kielanowskiego, aby zgrać te wszystkie elementy, aby powstało sprawne przedstawienie.

Niemniej pozostało obok jego pracy, poważne zadanie do spełnienia dla p. B. Kollera, jako administratora "Teatru Polskiego Z.A.S.P." w "Ognisku Polskim". Trudnym bowiem zadaniem jest dać realne podstawy dla teatru, który ma przez sezon mieć 9 premier, a którego repertuar dramatyczny zaczął się od passeistycznej sztuki, choć w swych programowych wypowiedziach przyrzeka oderwanie się od wspomnień i szukania współczesnej problematyki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji