Artykuły

Bednarski gola!

- Kiedyś nieomal dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych. Jednak nie żałuję, że się nie udało. Moim prawdziwym powołaniem jest aktorstwo - mówi aktor i satyryk STEFAN FRIEDMANN.

Jak to się stało, że został pan mistrzem rozśmieszania?

- Swoje poczucie humoru wyssałem z mlekiem - ojca. Zamiłowanie do żartów mam po ojcu. Był obdarzony wielkim poczuciem humoru.

Panie Stefanie, interesują mnie bliższe szczegóły tego wydarzenia...

- Po prosu zamiłowanie do żartów zawdzięczam ojcu. Był człowiekiem o wielkim poczuciu humoru. Kiedyś w szkole dostałem uwagę do dzienniczka: "Stefan jadł na lekcji". Dałem tacie do podpisu. Kiedy wręczyłem dzienniczek nauczycielce zrobiła się czerwona. Okazało się, że tatuś umieścił pod uwagą komentarz: "Bo był głodny".

No to rzeczywiście, w takich warunkach nie mógł pan wyrosnąć na porządnego hydraulika. A jak to było ze szkołą?

- Oj było, było... Pamiętam jak dziś, kiedy profesor Jan Świderski poprosił mnie o powiedzenie czegoś wesołego. Niewiele myśląc powiedziałem: Wesołego Alleluja! No i się nie dostałem.

Ale podobno był pan bliski zostania artystą malarzem?

- Kiedyś nieomal dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych. Jednak nie żałuję, że się nie udało. Moim prawdziwym powołaniem jest aktorstwo.

Gdzie można pana oglądać?

- Od dłuższego już czasu pracuję w teatrze Bajka. Gram tam i reżyseruję. Zrobiłem dwie sztuki, farsy angielskie. Jedna to "Dzikie żądze", jest grana już od trzech lat. Druga to "Zamknij oczy i myśl o Anglii". Ten tytuł to słowa królowej Anglii, Wiktorii, wypowiedziane na pytanie córki, co ma robić w czasie nocy poślubnej.

A estrada? Co robi teraz Cienki Bolek?

- No tak, ta piosenka odbija mi się tam gdzieś ciągle... cienkim Bolkiem. Właśnie dlatego postanowiłem zorganizować kabaret. Piszę do niego scenariusz, reżyseruję i pewnie też w nim wystąpię. Będzie nawiązywał do starych dobrych tradycji polskiego kabaretu literackiego. Występ będzie w hali widowiskowo-sportowej w Gdańsku-Oliwie.

Kto będzie grał?

- Zbyszek Zamachowski. Wojtek Malajkat, Marian Opania, Wiktor Zborowski, Maciej Stuhr, Andrzej Grabowski i Tomek Karolak. Wymieniam facetów na początku... Trochę nieelegancko, ale to dlatego, że jest ich więcej. Płeć piękną reprezentować będą; Ewa Kasprzyk, Edyta Olszówka i Olga Borys. Będzie też prawdopodobnie Borys Szyc z niewielkim recitalem.

Sprawdza się pan także jako pisarz, który bez litości wyśmiewa w swoich tekstach paradoksy naszego życia.

- Pisze człowiek ambitnie, a tu przychodzi prostak i wszystko rozumie. To jest ewidentna bezczelność!

Jak pan więc radzi sobie z popularnością, która potrafi być chyba naprawdę męcząca?

- Jestem rozpoznawany. To miłe. Ale najbardziej widzowie zapamiętali mnie chyba z serialu "Na kłopoty Bednarski". Kiedy ostatnio grałem mecz w barwach Reprezentacji Artystów Polskich w piłce nożnej, publiczność cały czas krzyczała: Bednarski gola!

Jest pan człowiekiem wielu talentów i nie usiedzi pan na miejscu. Gdy jednak przychodzi czas odpoczynku... jak pan się wtedy relaksuje?

- Jestem domatorem. Wieczorem siadam na tarasie osłoniętym drzewami z lampką wina w ręku albo lornetką kupioną na bazarze od Rosjan i obserwuję ptaki. Zapisuję w specjalnym notesie, kiedy i które z nich pojawiają się w mojej okolicy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji