Notatki krakowskie (fragm.)
Na kameralnej scenie Teatru Starego oglądałem "Zwierzenia klowna" Henryka Bolla, w przekładzie Teresy Jętkiewicz, w adaptacji Józefa Opalskiego. Powieść jest piękna i śmiała. Niestety, okazało się raz jeszcze, ze adaptacje tekstów prozatorskich rzadko zachowują wartości oryginału. Józef Opalski dosłownie potraktował tytuł, "Zwierzenia klowna". Prawie cała akcja to opowieść bohatera, przerywana "wstawkami" ukazującymi kabaretowe występy bohatera. Reżyser Mieczysław Grąbka też nie wykazał pomysłowości. Na przednim planie umieścił głównego bohatera, który się zwierza - nieruchomej kukle. Owe monologi narracyjne są przerywane scenkami baletowo-piosenkarskimi. A pod koniec - jakby z wyobraźni bohatera wysnutymi - rozmowami z agentem (dobra rola Jerzego Święcha) i ojcem, którego zbyt deklamatorsko gra Andrzej Buszewicz.
Niestety, także i rola główna nie budzi entuzjazmu. Objął ją sam reżyser Mieczysław Grąbka. Zręcznie prowadzi sceny kabaretowe, co prawda, występując raczej jako tancerz i piosenkarz niż jako klown. W momentach zwierzeń, przeszkadza nie najlepsza i nie najstaranniejsza dykcja.
Na szczęście, ratuje spektakl Anna Dymna; występuje w roli niewielkiej, ale od razu zaznacza swą artystyczną osobowość, "obecność", oryginalność i siłę wyrazu. Swą kobiecość.