Artykuły

Wszystko w naszych rękach

- W teatrze w Bydgoszczy grałem w wielu spektaklach w ciągu sezonu. Tutaj, na razie nie narzekam na nadmiar pracy - opowiada Adam Łoniewski, aktor Teatru im. Mickiewicza w Bydfgoszczy.

Anna Knapik-Beśka: W tym sezonie znalazł się Pan w gronie aktorów częstochowskiej teatru. Czy to pierwszy kontakt z teatrem?

Adam Łoniewski: Nie. Pochodzę z Łodzi. Tam ukończyłem PWSFTViT. Bezpośrednio po studiach pracowałem przez 3 lata w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy, a teraz jestem tutaj.

Jak współpracuje się Panu z naszymi aktorami?

- To bardzo ciekawy i różnorodny zespól aktorski. Wiele mogę się od nich nauczyć, co dla mnie, jako młodego aktora, jest niezwykle ważne. Wysoko oceniam umiejętności całego zespołu, ale wybitnym aktorem jest według mnie Michał Kula, uwielbiam też aktorstwo Małgorzaty Marciniak.

- Jednak nie często grał Pan w tym sezonie, wystąpił Pan tylko w "Kordianie".

- Gram również rolę Czarka w "Castingu", ale to jest zastępstwo. Obecnie przygotowuję się do kolejnej premiery "Opowieści gargantuiczne" w reżyserii Katarzyny Deszcz. Niestety, nie jest to zależne od aktorów, jak często i w jakich rolach występują. W teatrze w Bydgoszczy grałem w wielu spektaklach w ciągu sezonu. Tutaj, na razie nie narzekam na nadmiar pracy, ale widocznie zapotrzebowanie na moją osobę jest mniejsze. Taki jest urok tego zawodu. Aktorstwo to bardzo kapryśny zawód i trzeba umieć czekać.

Kogo zagra Pan w nowej premierze?

- Panurga. To taki żywotny facet, trochę łobuz, trochę uwodziciel, bardzo wdzięczna i ciekawa postać.

W jakich rolach najbardziej się Pan spełnia?

- Zawsze bałem się ról komediowych, bo myślałem o sobie, że jestem aktorem dramatycznym. To dla mnie duże wyzwanie, grać rzeczy lekkie i śmieszne, może dlatego, że przychodzi mi to o wiele trudniej.

Współpracuje Pan także z Teatrem "A" z Gliwic. Częstochowianie mieli okazję obejrzeć spektakl "Apokalipsa". To zupełnie inny rodzaj teatru.

- Jest to teatr uliczny. Współpracuję z nim od 8 lat i obecnie gram w dwóch dużych projektach, w "Apokalipsie" i w "Pelikanie". To fascynująca przygoda. Teatr uliczny rządzi się innymi prawami. Tu trzeba samemu o wszystko zadbać - o rozłożenie sceny, dekoracje, rekwizyty itp. Poza tym. taki teatr operuje zupełnie innymi środkami ekspresji. Kilka miesięcy temu rozpocząłem współpracę z Teatrem im. H. Modrzejewskiej w Legnicy. Tam występuję w sztuce "Wschody i zachody miasta". Niebawem rozpoczynam próby do teatru telewizji, także wbrew pozorom dzieje się w moim życiu dużo.

Kolejne twoje przedsięwzięcie to teatr "Bez Reszty", który współtworzy Pan wraz ze swoją żoną, Marzeną Lamch-Łoniewską.

- To było nasze wspólne marzenie. Mieliśmy zupełnie inne doświadczenia związane z teatrem, inny rodzaj wrażliwości i myślę, że udało nam się stworzyć coś ciekawego. Robimy niewiele premier. Jesienie) kończymy spektakl "Confiteor", czyli wyznanie wiary. W najbliższym czasie będziemy grać "Koheleta", w "Utopii".

Zapytam jeszcze o jeden teatr, "Trójkąt".

- To bardzo ważna inicjatywa. Teatr powstał w październiku przy Młodzieżowym Domu Kultury w Częstochowie. Skupia utalentowanych młodych ludzi w wieku od 6-7 lat po studentów. Działamy bardzo prężnie. Mamy za sobą już kilka premier, m.in.: "Najdłuższa podróż", "Druga przestrzeń". 16 kwietnia odbędzie się kolejny spektakl pt. "Okna". To bardzo współczesna opowieść, w której wykorzystujemy, modne ostatnio, techniki multimedialne. Zapraszam.

Chyba już na dobre zadomowił się Pan w Częstochowie?

- Polubiłem to miasto. Odnoszę wrażenie, że tu dużo się dzieje, ale brakuje jeszcze wśród ludzi kultury "bywania". Jest wiele ciekawych koncertów, imprez, propozycji. Szkoda tylko, że nie ma teatru alternatywnego.z prawdziwego zdarzenia, ale wszystko w naszych rękach. Jak na razie, nie zamierzam się stąd wyprowadzać, a co będzie w przyszłości, tego nie wiem, aktor to zawód wędrowny.

Okazuje się, że jest Pan bardzo zapracowanym człowiekiem. Jak spędza Pan wolny czas?

- A co to jest wolny czas?

Jak spędzi Pan Wielkanoc?

- Rodzinnie i pracowicie. Odwiedzimy rodziców Marzeny i moją mamę, która mieszka w Łodzi. A w drugi dzień świąt, 28 marca gramy w "Utopii" spektakl "Kohelet" o godz. 21.

Na zdjęciu: Adam Łoniewskki w spektaklu "Kohelet, czyli świt doczekany" Teatru Bez Reszty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji