Artykuły

Warszawa. Mikołaj Grabowski pracuje nad "Dziennikami" Gombrowicza

- Gombrowicz uczy nas dystansu do siebie - mówi reżyser Mikołaj Grabowski. W Teatrze IMKA trwają próby "Dzienników".

Rozmowa z Piotrem Adamczykiem, Mikołajem Grabowskim i Tomaszem Karolakiem

Izabela Szymańska: Jan Błoński pisał o "Dziennikach", że są one kluczem i koroną wszystkiego, co napisał Gombrowicz. Dlaczego "Dzienniki" w IMCE?

Tomasz Karolak: "Opis obyczajów III", który inaugurował działalność sceny, był próbą rozmowy o Polsce sprzed katastrofy pod Smoleńskiem. Czuliśmy niedosyt i wróciliśmy do analizy Polaków i polskości, tym razem sięgając po "Dzienniki".

Mikołaj Grabowski: W "Dziennikach" miesza się kilku Gombrowiczów. Pierwszy to Gombrowicz rozmawiający z własną formą polską i nie mogący się z nią pogodzić. Mówi: "ja, który jestem tak polski i tak przeciwko Polsce zbuntowany". To credo może przyświecać części spektaklu. Równie silnie akcentowany jest Gombrowicz - myśliciel. Okres jego pobytu w Argentynie w czasie II wojny światowej i trauma wojenna zaowocowały pytaniami: co stanie się z cywilizacją? Jaki jest stan umysłów ludzkich?

Jak powstawał scenariusz?

Piotr Adamczyk: Poszukujemy odpowiedzi na pytania, które zadawał Gombrowicz. Pytał o ludzki stosunek to sztuki, do zwierząt, podejmował tematy etyczno-moralne, które każdego myślącego człowieka niezwykle interesują. Chcemy nakłonić do odcięcia się od historii, która nas przygniata, przypomnieć o swobodzie, którą powinniśmy osiągnąć, aby znowu zostać obywatelami świata.

M. G.: Gdybym miał rzucić jedno hasło byłoby to: Polak zaplątany. Zaplątany we własną historię, obecność w Europie, świecie, w sytuacje między ludźmi. Każda z występujących osób będzie realizować inny rodzaj zaplątania. Nasz spektakl nie ma konstrukcji fabularnej: mamy do czynienia z kilkoma 10-15 minutowym one man show. Chciałbym, żeby aktor stanął oko w oko z publicznością - aby był tylko on i tekst. Chcemy w sposób jak najbardziej krystaliczny wydobyć myśli autora, nie "brudzić" ich materią teatru. Oczywiście próbuję budować teatralną przestrzeń spektaklu, ale minimalną, tak naprawdę wolałbym, żeby to zabrzmiało tak "na goło".

Kilka lat temu na Chmielnej odbył się "Pojedynek na miny" - przechodnie przystawali przed aparatem fotograficznym i pokazywali minę, która ich charakteryzuje. Wydarzenie było promocją Gombrowicza i głosem za tym, by jego książki pozostały na liście lektur szkolnych. Za co kochamy Gombrowicza?

P. A.: Za wyjście poza schematy. Pamiętam szok i zaskoczenie, kiedy w czasach licealnych przeczytałem "Ferdydurke". Zrozumiałem, że do tej pory ktoś mi wciskał bardzo schematyczną literaturę. Dlatego cieszę się, że Gombrowicz utrzymał się w kanonie lektur, bo młodzi ludzie mogą zrozumieć jak są upupiani. To, co zawdzięczamy Gombrowiczowi to minimalny dystans do siebie, którego nam Polakom brakuje.

T. K.: Zawsze podobało mi się w jego twórczości absurdalne podejście do spraw polskich. Nie wiedzieć czemu Polacy w to nie wchodzą, nie lubią analizy własnych niedoskonałości, boją się powiedzieć prawdę. Wolimy "przykrywać się Sienkiewiczem", jak mówi Gombrowicz, bo już nawet nie Mickiewiczem, który jest za trudny - "Pana Tadeusza" nikt sam z siebie nie przeczyta. A Sienkiewicz kreuje Kmicica na supermana i to jest właśnie to do czego chcemy się odnosić.

M.G.: Polacy chorują na polskość. Ciągle idziemy w stronę zafałszowanego, mitycznego obrazu Polaka. Nawrót do retoryki bogoojczyźnianej spowodował mam wrażenie w ludziach zamknięcie i sparaliżował nowoczesne myślenie. Bo nawet ktoś rozsądny wobec podniesionego krzyża staje bezradny.

To spowodowało, że straciliśmy poczucie humoru. Szczególnie w Warszawie - ale kiedy widzi się na każdym kroku tyle "pielgrzymek", trudno się do tego zdystansować. Proszę sobie przypomnieć naszą kondycję w czasie komunizmu - myśmy śmiechem rozwalali ustrój. Potrafiliśmy to zrobić dzięki Gombrowiczowi, Witkacemu, Mrożkowi, Różewiczowi. Poczucie humoru pozwalało nam żyć. Gombrowicz mówi: ja traktuję serio życie, Polskę, moją obecność w świecie, ale mam jednocześnie do tego wszystkiego pewien dystans, który potrafi obronić mnie przed patologią.

"Dzienniki" Gombrowicza. Scenariusz i reżyseria - Mikołaj Grabowski. Występują: Jan Peszek, Piotr Adamczyk, Magdalena Cielecka, Iwona Bielska, Andrzej Konopka, Tomasz Karolak. Premiera 21 grudnia w Teatrze IMKA (ul. Konopnickiej 6).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji