Artykuły

Neinert na Prima Aprilis

- Nie żartuję na zawołanie. Dowcip powinien być inteligentny, mieć drugie dno - o Prima Aprilis mówi MIROSŁAW NEINERT, dyrektor katowickiego Teatru Korez.

Rozmowa z Mirosławem Neinertem, aktorem Teatru Korez w Katowicach

Aleksandra Ślifirska: Czy w Prima Aprilis znajomi mogą liczyć z pana strony na inteligentne wkręcenie?

Mirosław Neinert: Z 1 kwietnia jest tak jak z Dniem Kobiet. Żartowanie tylko raz w roku jest tak absurdalne jak wielbienie kobiet jedynie 8 marca. Ja nie żartuję na zawołanie. Dowcip powinien być inteligentny, mieć drugie dno.

Pamięta Pan jakiś autorski dowcip, który wprawił nieszczęśnika w osłupienie?

- Owszem. Wmówiłem kiedyś znajomej, że jestem księdzem, spędzając urlop z trzema babkami. Mieszkaliśmy w przesympatycznej chatce pod Poznaniem. Tak się złożyło, że nie byliśmy tam jedyni. W przeciwległym obozie odpoczywała paczka znajomych. Jedna z dziewcząt zapytała mnie kim jestem z zawodu. Odpowiedziałem, że księdzem. Żartujesz sobie - powiedziała - pokaż dowód. Odparłem, że w dowodzie tego nie znajdzie. Zaczęła więc wypytywać o dziewczyny, które były tam ze mną. Poinformowałem więc, że to dziewczęta, które należą do parafialnego kółka różańcowego. Ale to nie koniec: graliśmy wtedy sztukę w kościołach i tak się szczęśliwie złożyło, że miałem przy sobie pisma zatwierdzające z kurii, w których podpisany był m.in. arcybiskup. Do końca wakacji mówiła do mnie proszę księdza.

A co z żartem sytuacyjnym, takim, który wymusza znienacka chwila, zdarzenie?

- Dzwoni telefon domowy. Odbieram. Chciałem się zapisać do dentysty- mówi facet, który przekonany jest, że dodzwonił się do stomatologa. Co robisz? Nie wyprowadzasz klienta z błędu. Pytasz kiedy była ostatnia próba ewipanowa. Gość mówi, że nie było takiej. A to proszę pana bez próby nic nie zrobimy. Proszę w godz. od 10 do 11.30 pofatygować się najpierw na próbę, a potem pogadamy o zabiegu. To jest dobry żart. Nie lubię opowiadać dowcipów. Humor wywołuje sytuacja, wymyślanie kawału w danej chwili jest trafione w dziesiątkę.

Żart typu pomyłka telefoniczna jest wiecznie żywy, a czy lubi Pan humor śląski?

- No tak, wprawdzie nie urodziłem się tutaj, ale czuję się Ślązakiem. Humor śląski jest plebejski i filozoficzny zarazem. Tramwajem jadą kibice Ruchu Chorzów z meczu. Wyczyniają cuda. Demolują pomieszczenia. Pełna "amba". Przekleństwo za przekleństwem. Pasażerom włosy stają dęba. Motorniczy się wkurzył i krzyczy: K... dalej nie jadę. A kibice na to: ale tak brzydko nie może Pan mówić, wysiadamy. I jak?

W jakiej sztuce możemy Pana oglądać w najbliższym czasie?

- 7 maja premiera sztuki Mrożka pt.: "Zabawa na pełnym morzu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji