Artykuły

Kultura powinna przestać być luksusem

Procent na kulturę z budżetu państwa pozwoliłby na realizację takich projektów jak odbudowa Sceny Kameralnej czy rewitalizacja Dworca Świebodzkiego, będącego świetnym miejscem na teatr, galerię, hotel. Powinniśmy podjąć taką próbę. Ale jesteśmy za słabi - podzieleni, tkwimy w gettach naszych artystycznych dziedzin - mówił dyrektor Krzysztof Mieszkowski podczas debaty na temat walki Wrocławia o ESK 2016.

Podczas debaty w redakcji "Gazety Wyborczej" na temat szans Wrocławia w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku szefowie wrocławskich instytucji kulturalnych zastanawiali się, co zrobić, by tę rywalizację wygrać

Jarosław Broda, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego we Wrocławiu:

Czy ścigamy się o ESK? Kategoria sportowa jest tu najmniej wygodna. Oczywiście zrobimy wszystko, żeby konkurs wygrać. Ale w przypadku przegranej Wrocław i tak będzie miastem, w którym będziemy mieli europejską kulturę. Co jednak ważniejsze, starania o ESK pozostawią nam strategię rozwoju kultury w mieście na przyszłość. Wrocław miał w przeszłości bardzo wiele do powiedzenia w tej dziedzinie i nasz głos był słyszany na całym kontynencie. To przecież tu rozwinął swój teatr Jerzy Grotowski (notabene do dziś z tego korzystamy, bo gdyby nie wrocławskie obchody Roku Grotowskiego, nie przyznano by naszemu miastu prawa organizacji Olimpiady Teatralnej), tu pojawił się taki światowy fenomen artystyczny jak Teatr Pantomimy Henryka Tomaszewskiego, tu odbywały się spektakle Teatru Narodów i festiwale Teatru Otwartego. Taka przeszłość zobowiązuje. Budowa najnowocześniejszej w Polsce sali koncertowej, czyli Narodowego Forum Muzyki (będzie w 2014 roku gościć wraz z Operą Światowe Dni Nowej Muzyki, najważniejszy festiwal muzyki współczesnej), organizacja Brave Festivalu czy festiwalu sztuki Nowych Mediów WRO to dowody na to, że te zobowiązania wobec wrocławskiej tradycji traktujemy poważnie.

Przede wszystkim trzeba sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, po co nam tak naprawdę tytuł ESK. Trzy rzeczy są tu ważne. Pierwsza z nich to szansa, żeby Wrocław pokazać Europie. Nasze miasto ma się czym chwalić, ale ten potencjał jest nieznany i niedoceniony. Po drugie, można Europę wpuścić szerzej do Wrocławia. Pokazać tu europejskich artystów i skonfrontować z naszymi. Po trzecie, jeśli chodzi o poziom wysokiej kultury, Wrocław już jest europejskim miastem. Niestety, wiemy, że spośród wrocławian kulturę poważnie traktuje tylko 8 proc. mieszkańców - tyle bierze aktywny, regularny udział w wydarzeniach kulturalnych. Trzeba tę grupę rozszerzyć. A przy okazji działań mających na celu zmniejszenie środowisk wykluczonych z kultury możemy uruchomić energię społeczną. Z badań socjologów wynika, że ten kapitał jest niedostateczny. Wrocławianie wciąż są społeczeństwem obywatelskim w budowie. Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w przypadku Dolnego Śląska - to region o niedocenionym potencjale. I mam nadzieję, że ESK pozwoli nam go wykorzystać.

Tytuł naszej aplikacji o ESK "Przestrzenie dla piękna" pozostawia każdemu duże pole do interpretacji. Bo chodzi o to, żeby każdy wrocławianin odpowiedział sobie na pytanie, czym jest dla niego piękno, w jakim mieście chce żyć, co wywołuje w nim poczucie harmonii i ładu. Nie dążymy do tworzenia jakieś nowej wrocławskiej definicji piękna. Przestrzeń dla piękna to przestrzeń dla dialogu. Nie chcemy nikogo uszczęśliwiać na siłę i narzucać naszych wizji, chcemy rozmawiać.

Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu:

Żyjemy w kulturze rankingów i konkursów piękności. A radykalizacja takiego zjawiska szkodzi kulturze. Ja się nie ścigam, a Wrocławiowi żadne zawody też nie są potrzebne. Dla nas metą jest każdy projekt, który realizujemy.

To, do czego dziś dążę, to rzeczywiste porozumienie z władzą. Chodzi o to, żeby zachęcać polityków do myślenia o kulturze nie w kategoriach nadbudowy, ale bazy. Symbolem walki o taką zmianę jest inicjatywa Obywatele Kultury "1 proc. na kulturę". Artyści, muzealnicy, ludzie teatru, filmu, pisarze, muzycy domagają się zmiany systemu finansowania kultury w Polsce, m.in. zwiększenia wydatków na kulturę do 1 proc. budżetu rocznie, co jest europejskim minimum.

W tej chwili wydajemy na kulturę 0,37 proc. środków budżetowych. To za mało. Owszem, są jeszcze środki z Unii Europejskiej przeznaczane głównie na infrastrukturę, ale z tych pieniędzy w zasadzie nie można finansować podstawowej działalności instytucji kultury. Nie można zapłacić pensji, za program, działalność edukacyjną, zakupy do kolekcji muzealnych. Kultura znajduje się w szponach produktu PKB, który nas ubezwłasnowolnia.

Tymczasem procent na kulturę z budżetu państwa pozwoliłby na realizację takich projektów jak odbudowa Sceny Kameralnej czy rewitalizacja Dworca Świebodzkiego, będącego świetnym miejscem na teatr, galerię, hotel. Powinniśmy podjąć taką próbę. Ale jesteśmy za słabi - podzieleni, tkwimy w gettach naszych artystycznych dziedzin. Osobno aktorzy, plastycy, muzycy. Musimy bronić samych siebie przed wykluczeniem ze sfery społeczno-politycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji