Kiedy celebryta spotyka proroka
W poznańskim Starym Browarze jedna z ciekawszych wystaw roku: konfrontacja nieżyjącego klasyka i artysty na topie. Tadeusz Kantor nie żyje od 20 lat; Piotr Uklański, rocznik 1968, jest w pełni sił twórczych. Prorok-ekshibicjonista i celebryta-cynik. Dlaczego więc ich wspólna wystawa nosi tytuł "The Year We Made Contact?". Bo mają pewną wspólną cechę: obydwaj reżyserują. Pierwszy manipulował zespołem Cricotu, drugi manewruje tłumami - pisze Monika Małkowska w Rzeczpospolitej.
W poznańskiej galerii Uklański zaskakuje: wystawił tekstylne monstrum. Abstrakcja w stylu lat 60., z "biednych" surowców. Jutowe dziury, ażury i zwisy. Zda się - autor zawrócił czas. Zlecił wykonanie dzieła celowo demode, świadomie nie oryginalnego w formie. Od siebie dodał... "Czerwonego Karła". Gasnąca gwiazda w interpretacji Uklańskiego to karminowy okrąg o bogatej, mięsistej fakturze, doczepiony do burego tła.
Fikcyjne spotkanie w czasie, który minął, to klucz do zrozumienia poznańskiej prezentacji. Uklański wykreował iluzję lat 60. za pomocą tkaniny w niegdysiejszym stylu. Kantor wówczas działał naprawdę. Żywiołowo, narożnych frontach. Fascynował go wtedy informel, bezformie, czyli modny w latach 50. nurt abstrakcji. W tej konwencji tworzył teatr - co przypominają rekwizyty ze spektakli; w tym duchu są obrazy i rysunki.
Obiekty scenograficzne źle znoszą wyjałowioną galeryjną przestrzeń. Na scenie u Kantora - żywa materia; w białej, pustej sali - martwa tandeta. O wiele lepiej upływ czasu znosi malarstwo. Na pozór utrzymane w modnej przed półwieczem stylistyce. Jednak w ujęciu naszego artysty informel jest daleki od zachodniej dekoracyjności. Jest poważny, nawet dramatyczny. Wkrótce Kantor rozstał się z informelem. Jeden z cyklów obrazów z lat 80. zatytułował "Wszystko wisi na włoskuCiNaj-bardziej prowokacyjna praca z tej serii to surowe płótno z jedynym elementem "namalowanym" przez gołębia. Wypchany ptak wygląda jak żywy, usadzony na górnej krawędzi blejtra-mu. Wydaje się - wypróżnia się na obraz. Prorocza wizja. Bo we współczesnej sztuce liczą się przemyślana strategia marketingowa i zaspokojenie powszechnej potrzeby rozrywki, przy jednoczesnym udawaniu głębi. Doskonałym przykładem - kariera Uklańskiego.
Rozgłos nieznanemu Polakowi przyniosła akcja Olbrychskiego na wystawie "Naziści". Potem - fotograficzny portret Jana Pawła II "ułożony" z setek brazylijskich żołnierzy, który pokazano w Warszawie akurat w czasie odchodzenia papieża. To fakty wszystkim znane. Mniej osób wie, że Uklański zainwestował kilka tysięcy dolarów w "reklamę" zamieszczoną w miesięczniku "Artforum". Była to fotografia pośladków jego partnerki, kuratoria Alison Gin-gerass (wykorzystanie gry słów: GingerAss - tyłek Ginger). Opłacało się obydwojgu!
Natomiast Kantor pod koniec życia zwrócił się ku klasyce. W cyklu "Dalej już nic" umieszczał na płótnach umowne autoportrety zestawione z postacią wzorowaną na "Infantce" Velazque-za. Dla Kantora wizerunki hiszpańskiej księżniczki łączyły naj -wyższą warsztatową maestrię z tajemnicą natchnionej kreacji. Potem - tylko marność.
Piotr Uklański
"The Year We Made Contact" (tkanina)
Tadeusz Kantor,
teatralny rekwizyt
Wystawa czynna do 21 stycznia 2011 r.