Artykuły

Nienawidzę sztuczności

- Kiedy zachowuję płynność finansową, mam dużo zdjęć w serialu czy jakąś rolę w filmie, w ogóle się nie martwię. Ale kiedy zdjęć nie ma i jestem zdany jedynie na teatr, zaczyna się robić pod górkę - mówi JACEK PONIEDZIAŁEK, aktor Nowego Teatru w Warszawie.

Hipochondryk, przesadnie dbający o siebie, homoseksualista odarcie mówiący o romansach z facetami, wreszcie wzięty aktor warszawskich scen. Podziwiany za odważny "coming out" sprzed kilku lat. We wstrząsającym wywiadzie rzece, z którego powstała książka "Jacek Poniedziałek. Wyjście z cienia", aktor idzie o krok dalej, analizuje naturę gejów, mówi o lęku przed śmiercią, biedą, hiv i o... seksie z księdzem.

Oto fragmenty najostrzejszej książki roku.

Czego się najbardziej w życiu boisz?

- Boję się chorób i śmierci, no i oczywiście starości. Zapewne wyniosłem to z domu. Wczesna śmierć ojca i brata dają o sobie znać w mojej psychice. Babcia też ciągle mówiła o chorobie i śmierci. Ja nie chcę chorować, dlatego szczepię się, na co się da, badam się raz do roku na wszystko, dbam o zęby, a jak tylko gdzieś mnie coś strzyknie, lecę do lekarza. Niektórzy nazywają mnie hipochondrykiem. Poza tym chcę być szczupły. Dlatego uprawiam te wszystkie sporty: pływam, ćwiczę jogę, jeżdżę na rowerze. Dają mi one psychiczną wolność od moich obsesji. Po każdym ćwiczeniu, po każdym basenie czy przejażdżce rowerowej jestem szczęśliwy. Osiągam spokój. A jeżeli nie znajduję na to czasu albo mi się po prostu nie chce, jestem na siebie zły. Bo te ćwiczenia oddalają wizję starego, tłustego cielska.

Nigdy nie byłeś gruby, więc skąd ta obsesja?

- To jest homoseksualna obsesja, żeby nie mieć tłuszczu, bo jest obleśny. Być gejem to wyzwanie. Musisz się starać, żeby wciąż dobrze wyglądać. Grubi w tym środowisku są często w pogardzie. To jest brutalne, ale tak to wygląda.

Czyli gej nie pokocha drugiego geja tylko za to, że jest świetnym facetem?

- Pokocha, ale rzadziej niż wśród heteryków. Ja sam znam tylko jedną taką parę: jeden facet jest pięknością, a drugi wielkim, grubym misiem. Są bardzo szczęśliwi, ale to wyjątek. To się bierze z kultu męskiej siły, który jest w tym środowisku powszechny. Jesteśmy postrzegani jako słabi, więc robimy wszystko, żeby wyglądem temu zaprzeczyć. Stąd taka mnogość napakowanych bysiorów. Ale jak się odezwą, to.... Ostatnio pojawił się nowy trend: trzeba być anorektykiem. Dlatego chłopaki na fali nie jedzą czasem przez parę dni, żywią się dragami. Jeden koleś powiedział mi raz: "Nie mogę jeść, bo natychmiast brzuch mi się wybrzusza". A musi być nienagannie smukły, bo tylko wtedy podoba się sobie i akceptuje swój wygląd. Zyskuje też podziw kolegów. Dojrzałym mężczyznom najbardziej zależy na akceptacji homoseksualnej młodzieży. Każdy chce mieć młodszego chłopaka, najlepiej, żeby miał jakieś 20-25 lat albo niewiele więcej.

A czy ciebie nie upokarza, że musisz pracować nad swoim ciałem, żeby ktoś cię zechciał?

- Nie. Lubię się czuć atrakcyjny i jestem dumny z tego, że mam dobrą sylwetkę. Poza tym pojawianie się w telewizji z pewnością w dużym stopniu zależy od tego, jak się wygląda. I choćby z tego powodu chcę zachować dobrą formę. A jak się zestarzeję i nie będę mieć formy, to zostanę śmiesznym, małym pijaczkiem. Lubię alkohol, bo staję się po nim zabawny. A na razie będę ćwiczył.

A siwe włosy, które masz na skroniach, cię nie przerażają?

- Przerażają, ale nie na tyle, żeby się farbować. Nienawidzę sztuczności. Widzę to w środowisku homoseksualistów, że się malują, ukrywają przebarwienia skóry, wstrzykują sobie botoks, depilują brwi, a nawet robią liposukcję. Ja też przez moment o niej myślałem, na szczęście w porę się wycofałem. Co to za frajda mieć na ciele cztery widoczne dziurki?

Robiłeś sobie kiedyś test na obecność wirusa HIV?

- Trzy razy. Dwa razy po tym, jak uprawiałem ryzykowny seks. W poradni, czekając na badanie, byłem spanikowany. Wydawało mi się, że wszyscy wiedzą, iż zrobiłem coś głupiego. Masz poczucie winy, że jesteś dorosły, a taki głupi, że ryzykowałeś życie. Trzeci test zapamiętam na zawsze. Miałem partnera, chcieliśmy się kochać bez zabezpieczenia i powiedziałem: "Zróbmy sobie badanie". On najpierw nie chciał, ale potem się zgodził. Miał pozytywny wynik. Ten test jest niezbyt dokładny, umożliwia tylko wykluczenie wirusa. Jeżeli wynik jest pozytywny albo wątpliwy, robi się drugi test. Na jego wynik trzeba czekać cały tydzień. Mój kochanek przeżył taki tydzień, to był zły czas. Telefon z gabinetu dostał w mojej obecności.

Jak zareagował?

- Nerwowo się uśmiechał, mówił, że to niemożliwe, że to musi być pomyłka i zrobi jeszcze jeden test, ale był przerażony. Każde takie przeżycie stawia cię na baczność przed życiem i pokusami, człowiek sobie obiecuje, że już więcej tak nie zrobi. Nagle widzisz, jak wiele masz do stracenia, jak bardzo kochasz życie, jak nie chcesz umierać. Nawet jeśli nie jesteś szczęśliwym człowiekiem, nie potrafisz rozstać się z życiem, bo jednak jest wspaniałe. Daje tyle możliwości i tyle radości.

W "Aniołach w Ameryce" zagrałeś Louisa - homoseksualistę, który zostawia chorego na AIDS partnera, bo nie potrafi znieść jego cierpienia. Rozumiesz swojego bohatera?

- Tak. On, tak jak ja, boi się chorób i śmierci, dużo o tym mówi. Ale ja, Jacek Poniedziałek, nie pozostawiłbym partnera w chorobie. Nie potrafiłbym porzucić całkowicie bezbronnej osoby, która jest ubezwłasnowolniona przez ból i niemoc ciała. Ale rozumiem Louisa. Istotą tej roli jest pytanie: czy jesteśmy pewni, że w chwili próby będziemy na posterunku? Czy jesteśmy gotowi, żeby z kochanka i partnera stać się pielęgniarką, kucharzem i mamą? Czy odpowiedź na to pytanie jest tak oczywista i natychmiastowa oraz czy jest na pewno pozytywna? Czy w czasach, kiedy tak dużo można - błyskawicznie się przemieszczać, dzięki sieci znaleźć sobie kogoś, stosunkowo łatwo zmienić swoje życie - ktokolwiek może być pewien, że poświęci swoją przyszłość, swoją wolność na ołtarzu miłości i choroby?

Masz jeszcze jakieś inne lęki?

- Ciągle martwię się o bliskich. Ze ktoś się rozchoruje, a lekarze nie będą w stanie mu pomóc. Zdarza mi się krzyczeć na bliskich, że o siebie nie dbają, że palą, zaniedbują zdrowie. Wpadam wtedy w furię. To jest troskliwość granicząca z obsesją. W dzieciństwie, kiedy mama była chora i nie chciała pójść do lekarza, rozbiłem pół kuchni i w końcu poszła.

A biedy się boisz?

- Tak, bo ciągle pamiętam biedę z dzieciństwa. Dlatego dziś nie potrafię żyć skromnie. Chcę sobie zrekompensować wszystkie chude lata i wydaję więcej, niż powinienem. Żyję jak lord. Nie gotuję, chyba że dla gości. Jadam regularnie w knajpach, jeżdżę na bardzo drogie zagraniczne wakacje: zimowe narciarskie i letnie - zawsze do Toskanii. Lubię dobre ciuchy, mam dosyć przyzwoity samochód, który dużo pali. Rower też mam bardzo dobry, nie umiem kupować tanich i kiepskich rzeczy. I mimo że świetnie zarabiam, ciągle mam problemy z kasą. Albo to mieszkanie w Wilanowie na kredyt. Ma 84 metry mkw. Po co mi takie duże? Kiedy myślę rozsądnie, wiem, że powinienem kupić skromniejsze, ale przyzwyczaiłem się do luksusu, bo wcześniej mieszkałem na 150 mkw. Jestem bardzo wygodny. Kiedy zachowuję płynność finansową, mam dużo zdjęć w serialu czy jakąś rolę w filmie, w ogóle się nie martwię. Ale kiedy zdjęć nie ma i jestem zdany jedynie na teatr, zaczyna się robić pod górkę.

Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz, powiedziałeś, że symbolicznie skończyła się twoja młodość. W jakim punkcie teraz jesteś?

- Powoli godzę się ze swoim wiekiem i odnajduję w nowej roli. Roli siwiejącego 45-letniego mężczyzny, a nie chłopaka. Czasem opowiadając o swoich rolach, mówię: "ten chłopak" i nagle czuję obcość tego słowa w ustach. Otaczam się w większości ludźmi młodszymi od siebie. Nie dlatego, że chcę się na siłę odmładzać, ale żeby w jakimś sensie wampirycznie karmić się ich entuzjazmem do życia, beztroską, może nawet głupotą. Nieodpowiedzialnością po prostu.

Z młodymi aktorami, którzy grają w moim i Ani Smolar "Enter", dogaduję się znacznie lepiej niż z moimi rówieśnikami z teatru. Nie lubię, gdy ktoś, choćby w żartach, nazywa mnie staruszkiem. Nie przeszkadza mi dojrzałość, ale staruszkiem się nie czuję. Dojrzałość jest czymś, czego pragnę i czego mi czasem brak. Dojrzały człowiek nie ugania się za wszystkim, nie ulega emocjom. Stara się kierować rozumem. Ja zbyt często kieruję się impulsami. I popadam w zmienne nastroje. Zdarza się, że bez żadnego wyraźnego powodu popadam w jakiś rodzaj stuporu, otępienia. Do tego stopnia, że dzwoni telefon, a ja nie odbieram, bo nie mam ochoty z nikim gadać, żeby ktoś mnie usłyszał w tym stanie. Zdarza się też inaczej: cały dzień jest fatalny, depresyjny, nieudany, a wieczorem spotykam się z grupą ludzi i nagle staję się królem zabawy.

Robisz czasami podsumowania swojego dotychczasowego życia? Zastanawiasz się na przykład, co było twoją największą klęską?

- Podsumowań nie robię, na to jeszcze za wcześnie. A jeśli chodzi o klęski, to nie wiem, czy mogę wskazać jedno wydarzenie. Z pewnością tych kilka przedstawień, po których wiele miesięcy nosiłem w sobie złość. Za każdym razem klęską było popadniecie w dramatyczny konflikt z kimś bliskim. Sprowokowanie go do kosmicznej awantury, takiej ostatecznej, której nie da się odkręcić. Zdarzały mi się takie konflikty w moim długim, trwającym 18 lat związku. Ostateczne, apokaliptyczne awantury, po których ślad zostaje na całe życie. Przez chwilę chciałem powiedzieć, że klęską było rozstanie z Miłością Mojego Życia, ale patrząc na to z drugiej strony, sądzę, że tak nie jest. Byłoby klęską, gdybym do dzisiaj nie mógł się pozbierać i był nieszczęśliwy, a nie jestem.

Skrzywdziłeś kogoś?

- Nie raz, nie dwa razy wyrządziłem komuś krzywdę. Nie planowałem tego, to zawsze były emocje, a w emocjach potrafię być nieobliczalny i okrutny. Zdarzyło się, że użyłem siły, choć nie powinienem tego robić. Oszukałem parę osób. Mam trochę grzechów na koncie. Za wszystkie przeprosiłem, wszystkie przepłakałem.

A wiesz już, co jest w życiu najważniejsze?

- Miłość i bliskość drugiego człowieka.

Fragmenty pochodzą z książki: Jacek Poniedziałek. Wyjście z cienia, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2010.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji