Artykuły

"Skazani na Shawshank" pulsują we mnie, każda próba daje mi coś nowego

- Bez względu na to jak bardzo chcielibyśmy uciekać od porównań tego spektaklu do hollywoodzkiej produkcji filmowej, zapewne i tak będziemy musieli zmierzyć się z tymi próbami porównań - mówi aktor MATEUSZ DAMIĘCKI, przed premierą "Skazanych na Shawshank" w Teatrze Syrena w Warszawie.

O najnowszej premierze Teatru Syrena "Skazani na Shawshank", swojej głównej roli i wyróżnieniu w tym spektaklu oraz o złożonych uczuciach bohatera dominujących na scenie mówi Matusz Damięcki w rozmowie Magdaleną Kowalewską.

W sobotę w Teatrze Syrena odbędzie się prapremiera teatralnej wersji kultowego filmu "Skazani na Shawshank". Czuje się Pan wyróżniony jako odtwórca głównej roli w tym spektaklu?

- Tak, czuję się bardzo mocno wyróżniony. Zadanie jest karkołomne. Bez względu na to jak bardzo chcielibyśmy uciekać od porównań tego spektaklu do hollywoodzkiej produkcji filmowej, zapewne i tak będziemy musieli zmierzyć się z tymi próbami porównań. Trzeba przyznać, że film jest bardzo znaczący dla naszych czasów i naszej kultury. Cały czas żyję "Skazanymi na Shawshank", pulsuje to we mnie i każda próba daje mi coś nowego. Nie chodzi o to, ile ma się lat i czy jest się postawnym człowiekiem. Najważniejsze jest to, w jaki sposób człowiek zachowuje się w warunkach, które zabijają i które niszczą. Nie ma tam miejsca na dobro, wrażliwość, współczucie. Cały czas zadajemy sobie pytanie czy pewne jednostki ludzi są w stanie walczyć w takiej rzeczywistości. Moja postać będzie walczyła - w jedyny unikalny dla siebie sposób, którego nie posiada nikt inny.

Jaki jest Andy, w którego wciela się Pan i który zostaje skazany na dożywocie?

- Moja postać cały czas bada i przesuwa pewne granice. On sam jest cały czas na granicy śmierci. Jednak z odwagą przeciwstawia się temu, z czym się wewnętrznie nie zgadza.

Więzienie w Teatrze Syrena. W sobotę premiera spekaklu "Skazani na Shawshank"

- Bez wahania zgodził się Pan zagrać tę skomplikowaną postać?

Od zawsze jestem związany z zawodem aktora. Nie wiem, w jaki sposób osoby nienależące do tego środowiska wyobrażają sobie taką sytuację, w której aktor odmawia zagrania tak znaczącej roli. Nie znajduję odpowiedzi na pytanie, dlaczego ktoś miałby odmówić. Dla mnie jest to naprawdę ogromne wyróżnienie i doświadczenie. Czas spędzony na próbach i na ostatnich przygotowaniach to dla mnie całe życie. Ta praca jest moim życiem.

Czuje Pan już dzisiaj tremę przed sobotnią premierą "Skazanych na Shawshank" ? Jaki był najtrudniejszy moment w czasie przygotowywania spektaklu?

- Tak. Myślę, że najtrudniejszy moment jeszcze mnie czeka. Przede mną jeszcze kilka prób i na każdej z nich staram się zmierzyć z powierzonym mi zadaniem.

Pana ulubiona scena lub słowa głównego bohatera?

- Jest bardzo wiele takich scen. Mam jeden ulubiony cytat: "Piekło jest tutaj, Red, w Shank, i jeśli mogę przykręcić kurek, żeby było odrobinę mniej gorąco, zrobię to".

Dlaczego akurat ta sentencja tak bardzo zapadła Panu w pamięć?

- Słowa te pokazują bardzo złożoną naturę bohatera. Wiemy już, dlaczego Andy znalazł się w tym strasznym miejscu i jeżeli przychodzi moment, że to on wypowiada te słowa, zdajemy sobie sprawę, że nie jest jednolitą postacią.

A co wyróżnia ten spektakl?

- Uciekliśmy od rodzajowości więziennej. Jest kilka niespodzianek, których nie chcę zdradzać np. w ogóle nie widzimy celi - to jest coś, co stanowi pewną tajemnicę tego przestawienia. Staraliśmy się czerpać esencję więziennej rzeczywistości z filmu, jednak spektakl ten nie jest jego kopią. Bardziej zagłębiamy się w psychikę bohaterów, ich grzechy i zmagania ze sobą. Tak naprawdę, głównym bohaterem jest Red i to przez niego dokonuje się oczyszczenie Andego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji