Artykuły

Umiarkowany albo Oczekiwanie

Zdarzyło się jedno arcydzieło, kilka spektakli bardzo dobrych, ale zabrakło teatru gorącego, politycznego, zaangażowanego. Rzadko znajdowaliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytania niezwykłych czasów, w których żyjemy - 2010 rok w teatrach Trójmiasta podsumowuje Gazeta Świętojańska.

To nie był najlepszy rok w dziejach teatru Wielkiego Miasta*, ale kilka zdarzeń zdecydowanie wartych jest zapamiętania. Nadal, mimo tego że dzięki dobremu teatrowi najszybciej można zaistnieć w kulturze wysokiej, uszlachetnić najbliższe otoczenie i wypromować miasto na arenie ogólnopolskiej, teatr milionowej aglomeracji to tylko duże Trójmiasto.

Zdarzyło się jedno arcydzieło, kilka spektakli bardzo dobrych, ale zabrakło teatru gorącego, politycznego, zaangażowanego. Rzadko znajdowaliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytania niezwykłych czasów, w których żyjemy. Twórcy koncentrowali się na przekazie estetycznym, a raczej estetyzującym, nie było walki, konfrontacji, wyzwania. Filisteryzujemy się w postępie geometrycznym, teatr w tym nie przeszkadza, a czasami wręcz wtóruje, dlatego każdy odważny spektakl dla dorosłych intelektualnie odbiorców jest darem większym, niż w ośrodkach, w których jest to regułą (choćby Wałbrzych czy Wrocław). Teatr przestał przynależeć do przestrzeni publicznej, nie ma dyskursu, sporu, dominują fety, wernisaże i promocje, kurczy się publiczność teatru artystycznego. Prawdziwe (o)sądy i decyzje powstają w kuluarach, w wąskich kręgach i poprzez określone konfiguracje towarzyskie, dalekie od merytoryki, uważności, koncentracji. Boimy się, po obu stronach aktu twórczego, wypowiadać własne zdanie, zanim coś zakomunikujemy, filtrujemy to przez system zależności, powiązań i skutków.

W zeszłym roku teatr nie zaanektował nowej, stałej przestrzeni, młodzi (czy w ogóle są "młodzi"?) nie walczą ze "starymi", panuje etatyzm, przeważa poprawność, układność. Reżyserzy zbyt często kierują się ułatwieniami i stereotypami obsadowymi, czym krzywdzą aktorów, szufladkując ich i zamykając. Brakuje przepływu energii i wymiany między samymi teatrami, aktorami, realizatorami; nie tworzymy społeczności, nie uzyskujemy efektu synergii. Mała liczba teatrów i duża aktorów, powoduje frustrację tych drugich, którzy zbyt rzadko szukają nowych sytuacji i nie podejmują ryzyka zmiany, wyjazdu, poszukiwania.

Oprócz kilku spektakli i wydarzeń jasne punkty to zdecydowanie powstanie teatru BOTO (na razie informacyjnie), powrót Leszka Bzdyla, zapowiedź nowej przestrzeni w Sopocie (prywatne Multidyscyplinarne Centrum Kulturalno-Artystyczne). Cieszy debiut Roberta Florczaka, zadziwia fenomen teatru tańca - tak wielu zespołów nie ma chyba w żadnym ośrodku w Polsce. Wzrusza i przywraca na chwilę wiarę w sens bycia uważnym i przenikliwym publikacja prof. Jana Ciechowicza pt. "Teatr i okolice". Bogato ilustrowaną pamiątkę na 50-lecie istnienia przygotował Teatr Miejski w Gdyni (album "Dotknięci teatrem").

Był tylko jeden skandal, bizantyjski i nie do końca wyjaśniony (oczywiście "widowisko" Wilsona), ale za to charakterystyczny, bo pokazujący naszą największą słabość, czyli prowincjonalizm. Koniecznie chcemy pokazać się w całym kraju i niektórym wydaje się, że najlepiej to się uda, gdy kupimy uznanie centralnych mediów, angażując na przykład za nieadekwatne kwoty "gwiazdy" z ogólnopolskich publikatorów, które tak naprawdę traktują pobyt nad morzem jako chałturę albo darmowy pobyt w polskiej Ibizie. I nie smucą corocznie pijani aktorzy na niekończących się bachanaliach z okazji ich święta, ale charakterystyczny przypadek Jacka Żakowskiego na tegorocznym R@porcie. Wybitny dziennikarz przyjechał wieczorem przedostatniego dnia Festiwalu, ale już następnego prowadził "ze znawstwem" debatę nt. współczesnej dramaturgii polskiej, o której "wiedzę" zbudował w kilkuminutowej rozmowie. Że może być inaczej, pokazało widowisko muzyczne Możdżer +, której bohaterem był "nasz", odzyskany chyba już na dłużej artysta (m.in. będzie odpowiedzialny za sopockiego "Sfinksa"), który, mamy nadzieję, nie doprowadzi do "możdżerstwa"**, od którego o krok byliśmy w minionym roku.

Mamy ogromny potencjał, ale prowincjonalne kompleksy nie pozwalają go rozwinąć. Czekają nas bardzo ciekawe czasy w teatrze: rozbudowa Teatru Muzycznego, powstanie Teatru Szekspirowskiego, nowa siedziba Opery Bałtyckiej oraz chyba także nowa siedziba Teatru Miejskiego w Gdyni to nowe sale, nowe możliwości, nowe szanse. Warto dobrze przygotować się do tego momentu i wygrać historyczną szansę.

***

Festiwale

Zdecydowanie najlepsze było Wybrzeże Sztuki. Obejrzeliśmy bezprecedensowe przedsięwzięcie, które można scharakteryzować kolokwialnie: krótko i na temat. Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże, zaprosił do Gdańska i Sopotu tylko 3 spektakle, ale jakie ! "Oczyszczeni", mimo że to rzecz nienowa, trafili do wielu nowych odbiorców. Słabiej wypadły pozostałe Festiwale gdańskie: FETA i Szekspirowski, festiwale gdyńskie przypadły albo na nieszczęśliwy czas (Festiwal Teatrów Muzycznych tuż po Smoleńsku), R@port w końcowej fazie długiej agonii Villqista. Nowy Festiwal powstał w Plamie: Monoblok, sopocka Scena off de Bicz przygotowała festiwal Beckett na Plaży, odbył się II Gdański Festiwal Tańca.

***

Naj roku 2010 w teatrze Wielkiego Miasta

Najlepszy spektakl: "Lalka" Teatru Muzycznego

Najlepszy spektakl dramatyczny: "Orgia" Teatru Wybrzeże

Najlepszy spektakl komediowy: "Spamalot" Teatru Muzycznego

Najlepszy spektakl muzyczny: "Lalka"

Najlepszy spektakl teatru tańca: "Le sacre" Teatru Dada von Bzdulow

Najlepsza reżyseria: Wojciech Kościelniak, "Lalka"

Najlepsza aktorka w roli głównej: Sylwia Góra-Weber w "Ja/Marilyn" Teatru Stajnia Pegaza

Najlepszy aktor w roli głównej: Leszek Bzdyl w "Charlie bokserem"

Najlepsza aktorka w roli drugoplanowej: Dorota Kolak w "Evie Peron"

Najlepszy aktor w roli drugoplanowej: Andrzej Śledź w "Lalce"

Najlepsza muzyka: Piotr Dziubek, "Lalka", honorowe wyróżnienie: Andrzej Głowiński "Bal manekinów" Teatru Wybrzeże

Najlepsza scenografia: "Lalka"

Najlepsze kostiumy: "Lalka"

Najlepszy dźwięk: "Charlie bokserem"

Najlepsza scena: walka bokserska w "Charlie bokserem", scena końcowa w "Zawiszy Czarnym" Teatru Wybrzeże

Osobowość teatralna roku: Maciej Korwin

Najciekawszy debiut: Robert Florczak - reżyseria spektaklu "Matrix-reaktywacja", Adam Zawicki - choreografia numeru STOMP ("Koncert sylwestrowy" w Teatrze Muzycznym)

Największe wydarzenie zewnętrzne: Festiwal Wybrzeże Sztuki

Największa niespodzianka: "Fantazy" w reżyserii Piotra Cieplaka

Największe nieporozumienie: "Twój Anioł Wolność ma na imię" Roberta Wilsona, [Stocznia Gdańska]

Odeszli: Andrzej Głowiński, Sławomir Lewandowski, Ryszard Major.

***

Opera Bałtycka

Nadal bezkonkurencyjna w kategoriach sztuki wysokiej. Nadal poszukuje formy i języka, który zostanie doceniony przez współczesnego widza. Rok 2010 bez wielkich spektakli ("Halka", "Czarodziejski flet" "Out" i "Makbet"), jak chociażby z poprzedniego sezonu "Ariadna na Naxos" czy "Romeo i Julia", uznane w kraju i za granicą. Marek Weiss poszukuje wspólnego kodu między odbiorcą i własnymi ambicjami artystycznymi, które muszą pomieścić się na wyjątkowo małej, dla pełnowymiarowej opery scenie i korzystać tylko z kilku wyśmienitych głosów. Mamy nadzieję, że dokonane zmiany personalne to dobry krok w kierunku budowania pozycji wśród pomorskich instytucji kulturalnych.

Teatr Miejski

Wielokrotnie pisaliśmy o sytuacji w Teatrze Miejskim. Minął ponad miesiąc od rezygnacji Villqista, ciągle brakuje informacji na temat pomysłu w sprawie dyrektora, a teatr jest w sytuacji najtrudniejszej od wielu lat. Dziwi brak decyzji wśród aktorów, z których tylko Dariusz Siastacz, niczym bohater Leniuchów z żyznej doliny, odważył się dokonać zmiany. Do Trójmiasta przeniósł się na stałe Piotr Kruszczyński i z pewnością przyjąłby propozycję poprowadzenia Miejskiego - to zaskakująca szansa dla gdyńskiej sceny.

Teatr Miniatura

Remont widowni jedynej sceny teatru skończył się dość spektakularnie - po kilku zmianach terminu wystawiono drugą premierę ("Dzikie łabędzie") i do teatru wkroczyły prokuratura oraz CBA. Widzowie nie odczuli specjalnie zmian, jakie poczyniono na widowni, a czy aktorzy i dyrekcja w obliczu zagrożenia reputacji placówki odczuli dotkliwie kontrolę, nie wiemy. Widać, że ambicje aktorów są duże, co powiedzieć można o poszukujących Edycie Janusz-Ehrlich ("Single story") i Wiolecie Karpowicz ("Nie strzelajcie do pianistki"). Brawo za indywidualne odsłony, dowodzące dobrego warsztatu i nieujawnionych dotąd możliwości aktorek tego teatru, jak zwykło się mówić, lalkowego. Życzymy odwagi w poszukiwaniach właściwej formuły dla spektakli dziecięcych i lalkowych, wzywamy do wykorzystania potencjału czarownego wrzeszczańskiego miejsca.

Teatr Muzyczny

Teatr pod wodzą Macieja Korwina przeżywa drugi złoty okres w swej półwiecznej historii, a rok miniony był wyjątkowy. Przyniósł arcydzieło gatunku ("Lalka" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka), rozrywkowy i jubileuszowy szlagier ("Spamalot" w reżyserii Macieja Korwina) i ugruntował pozycję zespołu. W tej chwili Muzyczny dysponuje co najmniej dwudziestoma solistkami i solistami, z których każdy mógłby śmiało być pierwszą gwiazdą w większości teatrów muzycznych. Utrzymanie takiego zespołu w całości jest umiejętnością dodatkową Macieja Korwina, który na swój piętrowy jubileusz wyreżyserował sobie, ku uciesze widowni, starannie wybrany spektakl. Dyrektor zapowiedział już, że na drugiej scenie nowego teatru (ok. 300 osób) rządzić będzie farsa. Mamy nadzieję, że odstąpi częściowo od zamiaru i w Muzycznym częściej będzie pojawiać się ambitna propozycja.

Teatr Scena Off de Bicz

Alternatywna, sopocka scena mieszcząca dokonania Stajni Pegaza, Sopockiego Teatru Tańca, Poghanek i Sceny Off de Bicz nadal aktywna w różnorodne działania na rzecz edukacji i amatorskich odkryć, przyjazna początkującym aktorom i zagorzałym, środowiskowym bywalcom wypełniała pomysłowo lukę między tym, co uznane, a tym, co uznania się domaga. Jasnym punktem tego miejsca okazała się Sylwia Góra-Weber (wieloletnia aktorka Piotra Tomaszuka z teatru Wierszalin)w kreacji ikony stylu MM ("Ja, Marilyn"). Dobre notowania miał również spektakl STT "Vitruvian man". Liczymy, że sopockie roszady kulturalne nie obejmą gospodyni tej sceny Ewy Ignaczak, obchodzącej jubileusz 30-lecia pracy twórczej, dobrego ducha tego wyjątkowego miejsca.

Teatr Wybrzeże

Kolejny rok, który potwierdza, że ten teatr jest na fali wznoszącej. Odnotować należy wzmożoną i niewyczerpaną wręcz aktywność repertuarową (największa w Polsce liczba wystawień w ciągu roku). W lutym otworzono Czarną Salę im. S. Hebanowskiego (pokazując interesującego "Zawiszę Czarnego"), na przełomie czerwca i lipca zaaplikowano wyśmienite trio spektakli podczas Wybrzeża Sztuki, we wrześniu otworzono nową Scenę Kameralną, jedną z najnowocześniejszych w Polsce, gdzie inauguracyjnie, popisowo zagrał Leszek Bzdyl w "Charlie bokserem". Nie można wskazać przedstawienia, które w całości zasługiwałoby na aplauz. Zdecydowanie najwięcej do powiedzenia mieli reżyserzy "Persony" czy "Orgii", mniej "Evy Peron" (łącznie 8 premier). Spektakle TW można oglądać na najważniejszych przeglądach i festiwalach w kraju. Zdecydowanie teatr ogromnych możliwości, bezkonkurencyjny dostarczyciel sztuki dramatycznej dla spragnionych tejże mieszkańców regionu.

*Tak określamy aglomerację, na którą składają się dwa Trójmiasta z przyległościami

** możdżerstwo - przypadek, gdy zbyt duża ilość Możdżera w jednym miejscu i bliskim czasie może doprowadzić do przesytu.

Na zdjęciu: "Lalka", Teatr Muzyczny

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji