Artykuły

Sandra, Marylin, Gruszeńka

Inspiracją dla ostatnich spektakli Lupy są autobiografie charyzmatycznych jednostek, które są dla niego interesujące bądź warte podjęcia z nimi polemiki, czyli w jakiś sposób Lupę obchodzą. "Persona. Marylin" to część teatralnego tryptyku Krystiana Lupy, nagradzanego ze względu na udany aktorski popis Sandry Korzeniak, nagrodzonej za tytułową rolę Paszportem Polityki w 2009 roku - pisze Cecylia Pierzchała w portalu Książę i Żebrak.

"Persona. Marylin" to część teatralnego tryptyku Krystiana Lupy, nagradzanego ze względu na udany aktorski popis Sandry Korzeniak, nagrodzonej za tytułową rolę Paszportem Polityki w 2009 roku. Kolejna część: "Persona. Ciało Simone" odbiła się głośnym echem w środowisku teatralnym w związku z happeningiem Joanny Szczepkowskiej na premierze spektaklu w lutym 2010 roku. Część o Gurdżijewie jeszcze nie powstała i nie wiadomo kiedy, i czy w ogóle zostanie zrealizowana. Cykl Lupy zakłada eksplorację osobowości wspomnianych wyżej. W tym duchu utrzymany jest również wcześniejszy od "Persony. Marylin" krakowski spektakl "Factory 2", w którym Lupa z wdziękiem maluje zbiorowy portret Fabryki, sławnej pracowni Andy'ego Warhola w Nowym Jorku.

Inspiracją dla ostatnich spektakli Lupy są autobiografie charyzmatycznych jednostek, które są dla niego interesujące bądź warte podjęcia z nimi polemiki, czyli w jakiś sposób Lupę obchodzą. Jako pierwsza, na warsztacie reżysera wylądowała Marylin Monroe, gwiazda Hollywoodu z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Seksbomba, której życie obrosło legendą, tak jak jej śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach, uznana za samobójstwo. Biografia Marylin jest jednak dla Krystiana Lupy jedynie pretekstem do zadawania pytań. Nie chodzi tu o rekonstrukcję kim-Marylin-była-naprawdę albo o demitologizację historii, jaką kolejne pokolenia opowiadały i dopowiadały po śmierci Normy Jean Baker. Marylin wydaje się interesować reżysera jako artystka i jako człowiek, uwikłana w sieć relacji i wpływów. Postać Marylin w "Personie..." to nowy jakościowy konstrukt zbudowany na bazie analizy i emocji inspirowanych postacią gwiazdy Hollywoodu. Krystian Lupa tworzy fantazję (być może nowy gatunek teatralny) o Marylin na bazie eksperymentu, w swoim założeniu penetrującym tę konstrukcję, jaką jest persona, także w znaczeniu teatralnym, jako postaci tworzonej przez aktora we współpracy z reżyserem.

Laboratorium dla eksperymentu Lupy stanowi scena Teatru Dramatycznego, pochaplinowskie studio filmowe, jak dowiadujemy się w trakcie spektaklu. To miejsce równie dobrze istnieje bez dopowiedzianego kontekstu - to industrialna przestrzeń wszędzie-i-nigdzie. Na środku sceny postawiono stół, na nim położone są koce, poduszki. Na podłodze walają się butelki po whisky, papierosy, szklanki, mandarynki. Z tyłu po lewej stronie znajduje się wieszak z kilkoma sukienkami. Po tym magazynie - śmietniku krąży półnaga Marylin (Sandra Korzeniak), szukając w tym azylu dla siebie i... próbując zrealizować swoje marzenie -pracuje nad rolą Gruszeńki z "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego. W tej samotni odwiedzają ją kolejno: nauczycielka aktorstwa - Paula Strasberg (Katarzyna Figura), fotograf André de Dienes (Piotr Skiba), psychoterapeuta doktor Ralph Greenson (Władysław Kowalski); w pobliżu krąży dozorca - młody mężczyzna, zafascynowany jej urodą. Ale najważniejsza jest Marylin to ona jest centrum, wokół którego krążą, to w nich się odbija. Widzimy Marylin wobec Pauli, wobec André, wobec Greensona, nigdy odwrotnie.

Lupa pokazuje Marylin w stanie totalnej dezintegracji psychicznej, na skraju wycieńczenia - ze skrawków informacji dowiadujemy się, że jest już po rozstaniu z Arthurem Millerem, przerwała terapię, uciekła z planu filmowego, nikt nie wie gdzie jest. Ale ten stan to również stan pracy twórczej: opętana Gruszeńką Marylin ucieka od świata, żeby wrócić do niej i pozwolić postaci urodzić się w sobie. Punktem wyjścia do myślenia o tej postaci jest scena, kiedy Gruszeńka po rozstaniu z Polakiem, którego darzyła idealną miłością, wraca do karczmy i nakazuje zakochanemu w sobie Mitii tańczyć. Motywacje Gruszeńki zaproponowane przez Marylin różnią się od wersji Pauli. Obie kobiety mają różną wizję postaci. Dla Pauli Gruszeńka jest zażywną, wesołą i pijaną Rosjanką, która podniecona alkoholem i zabawą, po prostu, bez zbędnych dywagacji odprawia Dymitra. Skoro gra muzyka, niech idzie się bawić. Marylin natomiast tka postać ze swoich doświadczeń. Jej Gruszeńka jest porażona swoim błędem - kochała niewłaściwego człowieka i jeszcze nadal go kocha - musi zostać przez chwilę sama i odprawia Mitię. Gruszeńka Marylin żywi się jej własnym bólem, porażką związku z Millerem, którego nadal jeszcze kocha.

Ten trud budowania postaci Krystian Lupa traktuje bardzo serio, tak jak i Sandra Korzeniak, o czym dowiadujemy się z projekcji wyświetlonej w drugiej części spektaklu. Naturalnie ciemnowłosa Sandra Korzeniak zwierza się, jak trudno jest zmierzyć się z ideałem, z którym kojarzy się Monroe, że ona do tego ideału nie dosięgnie i zawiedzie publiczność. Tę samą obawę powtarza w wypowiedzi zamieszczonej w "Didaskaliach": Ludzie się fascynują tą postacią, a ja od razu myślę o zawodzie, który im sprawię, bo nie dosięgnę ich marzenia. A moje marzenie to mieć kondycję na każdy spektakl, który zawsze jest ostatecznością, jakby był grany ostatni raz. Jakbym miała zagrać, a później umrzeć. Na ogół zdaje mi się, że to jest "być albo nie być" i lęk, który temu towarzyszy, wiele kosztuje.1

Ta wypowiedź, zanotowana zresztą niedługo po premierze jest zupełnie odmienna od wypowiedzi Korzeniak dla "Polityki", niemal rok później, już po odebraniu Paszportu; należy przypomnieć, że przyznanie nagrody motywowano jej odwagą w kreowaniu roli na granicy prawdy i fałszu. Ona sama komentuje to tak: Decyduję się na grzebanie, także w mojej intymności, wyobraźni, emocjach, bo kocham ryzyko. Mam podczas pracy potrzebę dokopywania się do pokładów bólu, wstydu w człowieku, do robaka, który go drąży, do naszego wewnętrznego kaleki. To nie musi być potem zagrane, ale musi być w podkładzie roli. Inaczej postać widza nie dotknie, nie potrząśnie nim. Nie odbędzie się prawdziwe spotkanie, a przecież po to powstał teatr, prawda? Wolę, żeby było brzydko, brudno, ale wy macie mieć żywego człowieka przed sobą. Dla mnie teatr jest jak igrzyska - ma się polać krew. Wychodzę z założenia, że jeśli coś ma mieć wartość, to musi też kosztować. Tak jest sprawiedliwie.2

Obie cytowane wypowiedzi różnią się nieco od siebie - pierwsza zdecydowanie ma w sobie coś z emocji premiery, rodzaju upojenia, który związany jest być może z procesem tworzenia. Wypowiedzi dla Polityki są już dużo bardziej stonowane, zdystansowane do przedmiotu wypowiedzi. Obie łączą się na zasadzie analogii z omawianą wcześniej operacją, którą postać Marylin, grana przez Sandrę Korzeniak dokonuje na postaci Gruszeńki. Po pierwsze, materiałem do budowania postaci jest sam aktor, po drugie w procesie budowania postaci zakłada się jakieś ekstremum, etap liminalny, który potem owocuje jako autentyzm. W pierwszym punkcie przywodzi to na myśl metodę Stanisławskiego, w drugim grę Ryszarda Cieślaka w Księciu Niezłomnym Jerzego Grotowskiego, który dokonał rodzaju przekroczenia tradycyjnego aktorstwa i cielesnej ekspresji (ujmując problem trywialnie).

W tym sensie persona, pojmowana jako pojecie stricte teatralne - a więc pierwotnie maska, która przedzierzgnęła się w postać, stanowi fuzję szeregu elementów wchłaniając w siebie osobowość i ciało aktora, cudzą biografię, kulturowy mit w wizji demiurga, którym jest reżyser. Sandra Korzeniak jest w Personie... sobą, Marylin i Gruszeńką jednocześnie i na tym polega fenomen tego spektaklu i aktorstwa.

1. S. Korzeniak, Człowiek okaleczony jest święty, not. I. Dzieciuchowicz, "Didaskalia" 2009 nr 91.

2. S. Korzeniak, "Ma się polać krew", rozm. Aneta Kyzioł "Polityka" 2010 nr 5.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji