Artykuły

Dwa teatry - cd.

Musimy protestować wszyscy i to zdecydowanie przeciwko cynizmowi polityków, przed zamianą naszego społeczeństwa w zorganizowaną liberalno-kapitalistyczną hodowlę bez wyższych potrzeb duchowych - pisze reżyser Henryk Baranowski w liście do Macieja Nowaka.

Drogi Macieju, napisałeś znakomitą analizę "Dwa Teatry", ale na mój gust nieco za delikatną. Uzupełniając twoją wypowiedź napisałbym, że teatry publiczne to w tej chwili jedyne miejsce edukacji kulturalnego człowieka. W szkołach wytrzebiono klasykę literacką, zastąpiono ją kilkoma brykami, telewizja też się nie zajmuje ambitną literaturą, sztuką i edukacją, ale uczy jak kupić, zabić, kraść i kręcić polityczne lody, atakując nasze umysły wściekłością, chamstwem i bełkotem. Zniszczono teatr telewizji przez ostatnie 10 lat oraz inne formy uczestnictwa w sztuce i kulturze wyższej. Widać wyraźnie, że rządowi chodzi o ogłupienie społeczeństwa, bo łatwiej nim manipulować i uzależnić od najprostszych rozrywek.

Przecież choćby w Rosji w najlepszym czasie antenowym, co tydzień odbywają się rozmowy prowadzone przez Wiktora Jerofiejewa, a inny program przez Michaiła Szwydkoi (były minister kultury), właśnie o sztuce, literaturze, etyce, filozofii itp. Dlaczego nasze społeczeństwo straciło te możliwości? Miejsca, ostatnie bastiony myślenia o lepszej i mądrzejszej przyszłości, o kreatywiźmie człowieka, są jeszcze w teatrach publicznych. Teatry prywatne w Polsce są rzeczywiście w przewadze komercyjne i pasożytują z konieczności na artystach zatrudnionych w sektorze publicznym.

Ale tak niekoniecznie jest w Niemczech. Pomijając fakt, że teatrów państwowych i miejskich ze stałymi zespołami i to dużo bardziej rozbudowanymi (łączenie dramatu, opery, filharmonii i baletu lub teatrów tańca często pod jednym dachem i jedną dyrekcją) jest wielokrotnie więcej i nawet w czasach kryzysu, żaden polityk nie odważyłby się tych - wielokrotnie bogatszych od naszych - zespołów zlikwidować. W Niemczech, ponadto, są budynki teatralne bez zespołów, ale z dużym budżetem wspomagającym teatry prywatne, które produkują nie tylko komercję. Objazd zapewnia im eksploatację także większych inscenizacji, a to dzięki sieci scen z budżetem lokalnym.

Dążenie do prywatyzacji teatrów w Polsce przy bardzo wąskiej grupie średnio zarabiającej, doprowadzi do skrajnej konkurencji komercyjnej, gdzie problemy światopoglądowe osiągną zerowy stopień edukacyjny. Jeżeli w bogatym społeczeństwie USA spustoszenie dokonane przez koncepcję liberalną w teatrach to gigantyczna dziura, którą czasami próbują choć trochę zasypać teatry uniwersyteckie, dysponujące lokalnym budżetem i małymi zespołami aktorów uzupełnianymi przez studentów i aktorów rynkowych, to co dopiero będzie w Polsce?

Faktem jest duże obniżenie jakości produkcji w teatrach publicznych, ale wystarczyłoby wprowadzić kontrakty kilkusezonowe (a potem etaty stałe) i to dla wszystkich pracowników teatrów, a nie tylko artystycznych, a natychmiast zwiększy się dynamika zespołów i ich potencjał twórczy. Druga sprawa to dyrektorzy. Prawdę mówiąc nigdzie nie ma nawet porządnych kursów przygotowawczych dla dyrektorów, zarówno administracyjnych, jak i artystycznych. Tym powinien się zająć ZASP, przekształcony w związek zawodowy, wymuszający na Ministerstwie Kultury, na samorządach i parlamencie konieczność rozmowy i wpływ ustawodawczy a nie - jak do dzisiaj - rozmowy z łaski.

Trzeci element w teatrze publicznym to nieobecność dramaturgów. W tej chwili to ogromnie ważna funkcja, która nie tylko zdynamizowałaby pracę reżyserów, układanie i eksploatację repertuaru, ale także miałaby wpływ na to, co się o teatrach pisze w prasie, a pisze się niezbyt mądrze. Moda na agresywne niszczenie i wylewanie pomyj przeszła z polityki do dyskusji o twórczości. Dramaturdzy, jako praktycy teatru mogliby reagować kontr-artykułami na jakość krytyki teatralnej, zmuszając ją do głębszej refleksji i do rozbicia jej monopolu na wytyczanie kierunków rozwoju sztuki scenicznej i jej wartościowanie.

A co z teatrem operowym w Polsce? Nie dość, że jest często zarządzany przez ludzi nie mających żadnego pojęcia ani o muzyce, ani o teatrze, że finansowanie jest na bardzo niskim poziomie, to jeszcze zmierza on do komercji, a to oznacza likwidacją zespołów, ucieczkę muzyków i śpiewaków za granicę i pozostawienie w kraju wszystkiego, co poniżej przeciętności. I o to chodzi!!! A budynki będą zarabiały na administrację i dyrektora wynajmami, jak to już się dzieje i to z wielkim zrozumieniem władz w kilku operach.

Im niżej zawieszona poprzeczka, tym mniej wrażliwe społeczeństwo i tym łatwiejsze do trzymania za mordę. Czy naprawdę naszym przesłaniem cywilizacyjnym jest "Nowy Wspaniały Świat" Huxleya? Wygląda na to, że tak. Musimy protestować wszyscy i to zdecydowanie przeciwko cynizmowi polityków, przed zamianą naszego społeczeństwa w zorganizowaną liberalno-kapitalistyczną hodowlę bez wyższych potrzeb duchowych. Takim protestem są z pewnością zainteresowane wszystkie związki twórcze, naukowe, wydawnicze i edukacyjne. W TVP warto by zastąpić wieloletnie bicie piany politycznej o żenującym poziomie etycznym, propagujące nienawiść i agresję jako styl społecznej wymiany "poglądów", merytorycznymi programami konsultowanymi przez wyżej wymienione organizacje. To kilka aspektów dróg naprawy.

Pozdrawiam

Henryk Baranowski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji