Artykuły

Czarna dziura

Jak to jest, że teatr w Polsce całkiem nieźle wychowuje sobie dorosłych i dzieci w wieku od najnajmłodszego do wczesnoszkolnego, a nastolatki zostawia bez opieki? - w felietonie dla e-teatru pyta Malina Prześluga.

Wyobraźcie sobie zwykły dzień. Drrr! Budzik. Zęby. Prysznic (dla tych, co rano biorą). Bielizna itepe. Makijaż (dla tych, co się malują). Kawa. Śniadanie (dla tych, co jedzą). Wyjście z domu w ważnych sprawach. Ulica. Skrzyżowanie. Wielki kanion, dziura w ziemi jak po bombie. Herbata. Wiadomości. Randka /spotkanie z przyjaciółmi, książka, zęby, spać.

Albo wyobraźcie sobie zwykły rok. Brrr! Zima. Śnieg, błoto pośniegowe, czapka, szalik, zahibernowane psie kupy i leśne zwierzęta. Walentynki. Przebiśnieg, powódź. Ciemność, pustka, cmentarz. Babie lato, jarzębina, dzieci zbierają liście na wuefie, pada, pada, pada, sylwek.

Albo wyobraźcie sobie zwykłe życie. Frrr! Poród. W pupę klaps. Pampers, nocnik, nakładka na kibelek. Mleko, kaszka, pierwsza świeczka w torcie. Druga. Trzecia. Przedszkole, a w nim jeżyk z wycinanki, co niesie na igłach jabłko (swoją drogą, kto kiedykolwiek widział prawdziwego jeża z jabłkiem na igłach...) Mundurek, dzienniczek, podręczniczek. Wielka, kosmiczna czarna dziura. Studia wyższe, mąż/żona/kariera, kredyt, wyjazdy zagranicę, dzieci, kryzys wieku średniego, klimakterium, trzeci filar, uwiąd starczy, zejście.

I jeszcze tylko wyobraźmy sobie zwykły świat, ale bez nastolatków.

A teraz zaśpiewajmy razem Urszulę, trzy, czte i ry: "Czego wciąż mi brak, co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jeeest na szkleeee."

Teatrze, dlaczego nie śpiewasz z nami? Nie masz tekstu? No właśnie.

Jak to jest, że teatr w Polsce całkiem nieźle wychowuje sobie dorosłych i dzieci w wieku od najnajmłodszego do wczesnoszkolnego, a nastolatki zostawia bez opieki? A to fascynujący wiek, studnia bez dna. Czas, w którym bez ostrzeżenia dostaje się okresu, pryszczy i nocnych polucji, mroczny czas kompleksów, pierwszego wstydu i zakochania, czas rozstań z misiem, buntu, tęsknot, romantycznych wierszy, rozkroku między prostym dzieciństwem i trudną dorosłością i całej masy pierwszych razów. A ostatnio także czas zabaw w słoneczko i pornograficznych filmów w telefonach. Jak to jest, że nastolatki to w teatralnym świecie praktycznie sieroty?

Te odważniejsze radzą sobie same - robią własny teatr. (Powstają tam często rzeczy, które nie śniły się filozofom, jednak Teatr rzadko traktuje je poważnie.) Niestety mniej świadoma reszta w ekspresowym tempie uczy się rzucać w teatr nastoletnimi jajami. Trudno nie rzucać nastoletnimi jajami w zestaw dziewiętnastowiecznych lektur. Trudno nie rzucać w nieświeże, przeżute na polskim, wymagane i z gruntu obowiązkowe odgrzewane kotlety. Nieważne, czy z pełnokrwistego "Pana Tadeusza", czy nieco żylastej pozycji kanonu numer ileśtam. I nastolatek rzuca, rzuca to w cholerę i ma gdzieś teatralną czarną dziurę i wszystko, co próbuje mu się wcisnąć. I wkracza w teatralną dorosłość nieprzygotowany. A częściej nie wkracza wcale.

Problem w tym, że jest taka niepisana zasada: "Nic nie wciskać nastolatkom na siłę". Więc co robić, o czym pisać, jak pisać, co i jak wystawiać, żeby zaspokoić nabuzowane hormonami potrzeby?

Można próbować się podszyć. Porzucać kurwami, napisać o buncie, wziąć się za ziomali spod bloku, czy gostków z poprawczaka. Problem w tym, że łatwo być nieprawdziwym. Walnie się niechcący jakieś niepotrzebne słowo, jakąś "budę", jakieś "klawo", czy "morowo" i poleci nastoletnie jajo.

Można potraktować ich swojsko, po dorosłemu. Opowiedzieć o życiu uniwersalnie i z polotem. Sprawić, by poczuły się traktowane serio, nastolatki lubią być starsze.

Można wychowywać i nauczać. Fuj!

Można też wymyślić dla nich specjalny język, który jeszcze nie istnieje. Albo coś zarapować. Zahiphopować. Zatańczyć. Zaśmiać.

Można to potem zagrać dorosłymi aktorami (znamy ryzyko - trzydziestoletni facet w czapce z daszkiem, mówiący joł, to trzydziestoletni facet w czapce z daszkiem, mówący joł). Można zagrać autentyczną młodzieżą (tylko jak, kiedy, na dużej przerwie?).

Można kombinować jak koń pod górkę, ale jednak kombinować. Bo jest dziura do załatania. Jest rysa na szkle jak stąd do Częstochowy.

Ja się generalnie boję nastolatków, jakoś mi przy nich łyso, nie wiem, może mam traumę z podstawówki, ale Teatr przecież nie ma! Czemu na przykład nie ma Polski w ogólnoeuropejskiej inicjatywie Artistic Discoveries in European Schoolyards - Platformie 11 + ? Czemu wyjście instytucjonalnego teatru do szkół (dobre wyjście) jest wciąż rzadkim i rzadko komentowanym wydarzeniem artystycznym? Czemu tak rzadko powstają dobre teksty dla młodzieży? (Walę głową w ścianę, bo sama nie potrafię, bo próbuję i nie znam klucza).

Czemu, czemu, czemu? Jestem właśnie panną narzekacką, co pierdzi w stołek i pisze felieton oskarżycielski. Ale to nie tak. Ja się po prostu dziwię. Mnie to fascynuje. Czy młodzież przeraża? Czy jest wyzwaniem? Jeśli tak, jak je podjąć? Przecież w kosmicznej czarnej dziurze teoretycznie można spotkać wszystko, tylko jak tam wejść? Technicznie i mentalnie.

Ps. Minęła godzina od napisania felietonu, a ja siedzę dalej i dumam - jak napisać szczery tekst dla młodzieży. Może komuś innemu się uda - warto próbować. Ja tymczasem...

"Beznamiętnie podpalam świat...

w końcu liczy się gest..."

(Tak, Urszula)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji