Artykuły

Żywa natura w tańcu

Tancerz, w kontekście projekcji, jest żywy ale z pewnością nie w konwencji obecności scenicznej no play. Tancerz nie wykonuje żadnej choreografii, jedynie ruch sceniczny, ogólną koncepcję tego, gdzie i kiedy ma się znaleźć. Sposób, w jaki improwizuje pewne zachowania nie pozostawia wątpliwości, że to tancerz wszechstronnie wykształcony. Ale z jakim rodzajem sztuki scenicznej mamy do czynienia? - o spektaklu "Monkey Sandwich" pisze Iwona Wojnicka.

 

Muszę przyznać, że Królestwa Niderlandów nie doceniałam. Mam wrażenie, że nazwa Holandia jest myląca, bo Niderlandy to prawdziwe Królestwo sztuki, wyrafinowanych gustów i odważnych koncepcji artystycznych. Holendrzy chętnie tworzą poza granicami swojego małego kraju. W ościennej Belgii stanowią blisko połowę obywateli. Wim Vandekeybus należy do drugiej połowy.

Pobyt w Królestwie Niderlandów w ramach Asystentur Gruntviga w Codarts Dance Academy przerósł najśmielsze moje oczekiwania kulturalne i artystyczne. Kroplę słodyczy przelał spektakl Wima Vandekeybus, który z zespołem Ultima Ves pokazał w Rotterdamese Schouwburg spektakl pod tytułem "Monkey Sandwich" (plakat na zdjęciu). W języku niderlandzkim aroodje aap verhaal można przetłumaczyć jako "gadanie po próżnicygłupiego gadanie". Spektakl poruszył mną do głębi i stał się dla mnie synonimem tego wszystkiego, co w Niderlandach na co dzień mnie zaskakuje, zastanawia, szokuje, przykuwa uwagę, budzi z zimowego letargu tak, jak na przykład kilkunastometrowa czerwona rura, która wystaje z budynku teatru Schouwburg.

Na scenie ogromny ekran, a na nim projekcja - przypadkowe, niezwiązane ze sobą historie, we wszystkich rolach tancerze zespołu Ultima Vez. Doskonałe zdjęcia, wartki potok akcji, prawdziwe kino. Tylko jeden tancerz występuje na żywo, pod ekranem ma swoje legowisko w stercie papierowych lalek. Jest nagi, jego działania niezwiązane z tematem filmu, jest poza ekranem, poza akcją, artykułuje niezrozumiałe dźwięki.

"Monkey Sandwich" - projekcja filmowa, zaczyna się w teatrze. Reżyser, główna postać dramatu, nie lubi pracować w sali prób. Rozmowy o obsadzie prowadzi w toalecie, a rozmowę z asystentem w szatni.  Słuchamy absurdalnych dialogów zespołu przemierzając wraz z nim długie korytarze, zapadnie, windy transportowe, kuluary i nasuwa się myśl, że to cytat. Może parodia wywiadu z Wiliamem Forsythem, dołączony do spektaklu DVD - From the Classical Position. Forsythe, nonszalancko udziela wywiadu goniąc ekipę filmową po wszystkich zakamarkach Ballett Frankfurt, opowiadając o rzeczach, delikatnie mówiąc - ogólnych.

Bohater filmu "Monkey Sandwich" - reżyser, nie ma wskazującego palca u jednej z dłoni i każdemu opowiada inną historię o tym, jak go utracił. Pewnego razu reżyser wyznaje, że uciął go sobie sam, bo chciał go posadzić w ogrodzie, gdybym miał zacząć nowe życie musiałbym sobie uciąć głowę - mówi. Nagle akcja nabiera zaskakującego tempa, staje się dwuznaczna i nieprzewidywalna a nasz bohater, prawie jak Alicja w Krainie Czarów, jest w centrum wiru wydarzeń. Najpierw reżyser staje się rzeczowym inżynierem w centrum dowodzenia ogromnej budowy, po chwili łagodnym mężem i ojcem żyjącym we wiejskiej osadzie artystów, po chwili miłośnikiem polowań udającym się z przyjaciółmi na leśną wyprawę, w czasie której - o dziwo - poluje na ludzi! Film staje się podróżą przez świat żywych i martwych. Córka inżyniera, która tonie w powodzi pojawia się wraz ojcem na festynie - tylko po to, żeby go pobić.

Powracając do nagiego tancerza - jest jedynym żywym człowiekiem w tym spektaklu. Tyko czy na pewno żywym? Właściwie wszystko przemawia za tym, że go nie ma. Przebywa w świecie papieru, pustych pudeł bez dna, wiatru z wentylatorów, albo w stojącym na scenie akwarium. Nagie ciało w tym samym kolorze co otaczające go papierowe lalki. Przywodzi to na myśl lalki Mizuko, którymi kobiety w Japonii upamiętniają swoje nienarodzone dzieci; Mizuko dosłownie oznacza wodne dziecko. Nagi bohater w pierwszej części spektaklu występuje w roli świni. Ze sceny dobiega miarowe chrumkanie a tancerz ryje w stertach papierów, żeby ugrzęznąć na dłużej w papierowej rurze. Może to zbieg okoliczności, ale w języku niderlandzkim świnką nazywa się męski organ płciowy.

Spektakl - projekcja był relatywnie łatwiejszy w odbiorze niż sceniczna rola nagiego tancerza. Rodzi się pytanie, z czym właściwie mamy do czynienia w tym wypadku. Tancerz, w kontekście projekcji, jest żywy ale z pewnością nie w konwencji obecności scenicznej no play. Tancerz nie wykonuje żadnej choreografii, jedynie ruch sceniczny, ogólną koncepcję tego, gdzie i kiedy ma się znaleźć. Sposób, w jaki improwizuje pewne zachowania nie pozostawia wątpliwości, że to tancerz wszechstronnie wykształcony. Ale z jakim rodzajem sztuki scenicznej mamy do czynienia? Jest nagi, tak jak tancerze Rudolfa Labana, wykonuje dziecinne grymasy i miny jak Mary Wigman. Jest okrutnie prawdziwy w tym, co przedstawia, przywodząc na myśl okrucieństwo teatru Artauda, gdzie wszystko miało być do bólu prawdziwe. A może to jest taniec butoh tyle, że bez bielizny?

Koniec spektaklu był nagły i nieprzewidziany, jednocześnie oczywisty i  bolesny, obraz reżysera-inżyniera mówi z ekranu do żywego tancerza - jesteś moim synem, który się nigdy nie narodził. Widownia zamarła, zamiast klaskać.

***

Iwona Wojnicka, teoretyk i socjolog tańca, stażystka w Codarts, Akademii tańca w Rotterdamie, animatorka tańca butoh.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji